Bez pasji Chrobaków nie byłoby w Raciborzu mocnych szachów
Trzecia edycja memoriału Alfreda Chrobaka zgromadziła 1 października w PCS-ie około 100 szachistów. Gospodarzem był klub Silesia, który właśnie awansował do elity krajowej. Liczono na sukces arcymistrza Marcina Krzyżanowskiego.
Za zwycięstwo w turnieju przewidziano 1200 zł oraz puchar, ale nagród było więcej – pieniężnych i rzeczowych. Nieodłączną tradycją towarzyszącą tej rywalizacji są cynamonowe rogaliki z piekarni Chrobaków, którymi szachiści chętnie się raczą w przerwach.
Z całej Polski
Wiceprezes Silesii Joachim Obruśnik zaznaczył, że turniej odbywa się niedługo po tym jak klub wywalczył awans do Ekstraligi. W niższej klasie raciborzanie zajęli drugie miejsce i dołączyli do elity szachowej w kraju. – W przyszłym roku zagramy wśród 10 najlepszych drużyn w Polsce – mówił. Żałował, że do PCS nie mógł przyjechać Krzysztof Jakubowski, ale był Marcin Krzyżanowski – arcymistrz i główny faworyt do wygranej. Inni zawodnicy przybyli głównie ze Śląska, ale trafiali się też szachiści z Czech, Warszawy, Łodzi i Wrocławia.
Obruśnik pamięta dobrą współpracę z Alfredem Chrobakiem. – To on w 1991 roku był współzałożycielem klubu Silesia, z Tadeuszem Wójcikiem. Dziś syn pana Alfreda przejął na poważnie stery w klubie, a wcześniej zastępował ojca. Senior rodu Chrobaków bardzo rozwinął raciborskie szachy. Ludzie się do nich garnęli. Dziś widać komputeryzację tego sportu. A dzięki panu Alfredowi dzieci grały w szachy. Moje dzieci też przyszły do klubu za jego staraniem. Dziś to są już dorosłe osoby. Pokolenie przechodzi, ale szachy zostają. I jeszcze powiem, że pana Alfreda zapamiętałem jako wspaniałego piekarza – mówił nam wiceprezes Silesii.
Pasja Piotra
Zagadnęliśmy dr Zbigniewa Wieczorka o jego refleksję na temat siły współczesnej Silesii, bo to jeden z jej filarów w ostatniej dekadzie i wcześniej. – Silesia przeżywa dobry czas, dzięki temu, co zbudował tu Piotr Chrobak. Bez jego pasji do szachów nie byłoby tych sukcesów, bez tej wspólnoty ludzi, którzy się lubią, szanują i wspólnie spędzają czas. Nie byłoby tego wszystkiego. Niedawny awans to fajny moment w działalności klubu, bo okazuje się, że można, że przezwyciężyliśmy problemy. Przed rokiem odpadliśmy z ekstraligi pechowo. Teraz w sposób stabilny udałoby się nam przeprowadzić powrotu do elity – zauważył Z. Wieczorek.
Zawodnik Silesii przyznał, że stara gwardia klubu nieco się wykruszyła, gdyż szachy wyczynowe wymagają odpowiedniej kondycji fizycznej, przygotowania i treningów. – My jako silni amatorzy nie jesteśmy w stanie nawiązywać tej walki, ale w klubie są godni następcy. To młodzi zawodnicy, częściowo nasi wychowankowie. Mowa tu np. o Marcinie Krzyżanowskim związanym z nami od kilkunastu lat. On też ma swój udział w sukcesie z września. Taki turniej to jest moment trochę nostalgiczny, bo lata lecą, ale my jednak wciąż gramy – podsumował Z. Wieczorek.
Szachy przydadzą się w życiu
Zawody otwierał wiceprezydent Raciborza Dominik Konieczny (jego szef bawił wtedy w delegacji w budapesztańskiej dzielnicy Zugló). Samorządowiec szachami interesował się od dziecka. – Tej wspaniałej gry nauczył mnie ojciec, w czasach kiedy nie było internetu, a nawet telewizji takiej, jaką znamy dziś. W długie zimowe wieczory to była częsta rozrywka i namiętnie z tego korzystałem. Towarzyszyły temu emocje i moje partie różnie się kończyły. To jest gra warta polecenia szczególnie młodym ludziom. Ona uczy myślenia, rozwija pamięć i pomaga budować strategie. W szkołach miejskich jest obecna jako forma zajęć dodatkowych i to cieszy. Te zdolności przydadzą się w życiu – podkreślił drugi zastępca prezydenta miasta. Na otwarcie powiedział zgromadzonym w PCS, że liczy na stałe zainteresowanie szachami, bo wie, że dyscyplinie pomógł sukces serialu Netflixa pt. „Gambit Królowej”. – Słynny szachista Bobby Fischer mówił, że na szachownicy liczą się tylko dobre ruchy i niechaj takie dominują w tym turnieju – podsumował Konieczny.
Fascynująca gra
Arcymistrz Marcin Krzyżanowski od najmłodszych lat rozgrywał w Raciborzu turnieje szachowe i zna Piotra Chrobaka niemal całe swoje, młode życie. – Więcej niż 5 lat gram oficjalnie w barwach Silesii i ostatni awans do ekstraligi naprawdę cieszy. Uważam, że warto tu być – oznajmił szachista.
Memoriał Chrobaka kojarzy mu się z przyjazną atmosferą i oczywiście rogalikami. – Zawody cechuje sprawna organizacja i widać, że podoba się tu szachistom – uśmiechał się zawodnik. Przyszedł z dziećmi. Szachy uważa za fascynującą grę, wgłębia się w nią już ponad 20 lat. – I wciąż wiele rzeczy nie wiem, staram się je zrozumieć. Dziś więcej trenuję innych. Szachy to ważna część mojego życia – powiedział Nowinom M. Krzyżanowski.
Wciągał innych
O wspomnienie A. Chrobaka pytaliśmy jednego z nestorów raciborskiej szachownicy – Zenona Sochackiego. – To był człowiek wyjątkowy, pasjonat. Niesamowita postać, która wciągała do gry innych. Dzięki niemu szachy w Raciborzu są tak mocne, a życie szachowe tu kwitnie – zaznaczył Sochacki. Jego zdaniem, szachy łączą wiele dziedzin, gdyż jest to sport, nauka i wartości artystyczne w jednym. – Specyficzna dyscyplina. Znam wiele osób, które łączą szachy z pasją do innych, typowo fizycznych sportów – podsumował.
Pamięć budowniczego potęgi raciborskich szachów uczczono na początku turnieju minutą ciszy.
(ma.w)