41 z zaplanowanych 46. Tyle szczytów gór zdobył pełnoletni już Szymon Warsz
To 89% z planu, jaki założyli raciborzanie ojciec – Marek z synem, zanim młody raciborzanin ukończy 18 lat. W dzień urodzin weszli z przyjaciółmi na najwyższą górę Polski – Rysy.
– Projekt Korony Europy wraz z tatą zaczęliśmy w sierpniu 2019 r. Największym wyzwaniem dla nas już po pół roku trwania tej przygody stał się Covid-19. Ograniczenia w podróżowaniu były bardzo duże – mówi Szymon Warsz.
Ich celem było wejście na każdy najwyższy szczyt w każdym państwie Europy do 18. urodzin. Cel ten zrealizowali w 89 % – z 46 szczytów zdobyli 41.
– Właśnie w dzień mojej osiemnastki, 16 września weszliśmy na najwyższy szczyt Polski. Nie była to jednak zwykła wizyta na szczycie. Zebraliśmy prawie wszystkie osoby, które dotychczas z nami podróżowały i zaprosiliśmy je na wspólne wejście na wierzchołek. W całym wydarzeniu brało udział 75 osób – relacjonuje Szymon.
Pierwsza grupa wyruszyła rano na Rysy. Klasycznie z Palenicy Białczańskiej, przez Morskie Oko oraz Czarny Staw pod Rysami na najwyższy szczyt Polski. – Mieliśmy bardzo dobre tempo. Całe wejście trwało niespełna 6 godzin. Wyruszyliśmy o 4.30, a już po 10.00 zameldowaliśmy się w grupie 30 osób na górze. Zrobiliśmy sobie wspólne grupowe zdjęcie, na którym widnieją zdobywcy szczytu. Na samym wierzchołku odśpiewane zostało głośne „Sto lat” i wzniesiono toast. Tam rozdaliśmy słodki poczęstunek w postaci pierników. Po celebracji udaliśmy się w kierunku Morskiego Oka – przekazuje S. Warsz.
Zadaniem drugiej grupy było dotrzeć na Morskie Oko. Było to 35 osób, które nie chodzą tak często po górach. Ekipa z Rysów spotkała się z drugą ekipą właśnie nad Morskim Okiem. Zrobiono wspólne zdjęcia, a następnie wszyscy zeszli do Palenicy Białczańskiej. Tam odbyła się impreza urodzinowa w Karczmie u Góralki w Murzasichlu.
– Po pysznym obiedzie rozpocząłem prelekcję podsumowującą projekt Korony Europy. A następnie przerwa kawowa i słodki poczęstunek, gdzie główną niespodzianką był olbrzymi tort z Giewontem w roli głównej. Potem pokaz barmański Krzysztofa Drabika i zabawa do białego rana. Pomimo krótkiej poprzedniej nocy i całego dnia spędzonego na świeżym powietrzu najwytrwalsi poszli spać dopiero o 5.00 dnia następnego – mówi Warsz.
– Tych 18. urodzin nie zapomnę nigdy. Było to wspaniałe wydarzenie uhonorowane prezentem, o jakim mi się nawet nie śniło. Okazuje się, że tegoroczne święta Bożego Narodzenia częściowo spędzę w Meksyku. Cała grupa złożyła się na wspólny prezent urodzinowy, jakim jest wejście na Pico de Orizaba, czyli wulkan o wysokości 5636 m n.p.m. Bardzo dziękuję moim rodzicom za pomoc w przygotowaniu tej imprezy oraz wszystkim uczestnikom i osobom śledzącym nasze zmagania na profilach społecznościowych – podsumowuje Szymon Warsz.
(oprac. m)