Pieniędzy z Polskiego Ładu nie wystarcza na zaplanowane zadania. Gminy muszą dokładać krocie
Coraz częściej gminom nie wystarcza pieniędzy na zaplanowane zadania w ramach środków pozyskanych z Polskiego Ładu. Bo choć kwoty otrzymanego wsparcia są pokaźne, to odbiegają od obecnych realiów. Firmy za wykonanie zadań żądają więcej, aniżeli w urzędach sądzono.
Drugi przetarg
Przetarg na budowę kanalizacji w Budziskach to jeden z przykładów takich sytuacji. Kuźnia Raciborska na zadanie otrzymała 8,36 mln zł, wydaje się nie mało, ale wyniki zamówienia pokazały, że na realizację nie wystarczy.
Burmistrz Paweł Macha otwarcie przetargu nazwał nieszczęśliwym dla gminy. – Przewidzieliśmy na to około 9 mln złotych, a najtańsza z ofert, a były cztery, opiewała na kwotę 13.8 mln złotych. Taki deficyt był nie do uniesienia – powiedział włodarz na sesji.
Kiedy poznano wyniki, urzędnicy okroili zadanie, ogłaszając drugi przetarg, pierwszy unieważniając. Jak tłumaczył Macha, zamierzenie uszczuplono o niezbędne zakresy, ale niekonieczne na tę chwilę do realizacji. – Tak, aby nie odesłać tych pieniędzy z powrotem – stwierdził, bo tak należałoby postąpić, kiedy samorząd nie zdecydowałby się na realizację zadania. Wyników drugiego przetargu jeszcze nie upubliczniono.
Sfinansowano kredytem
Inna gmina – Krzyżanowice zdecydowała się na dołożenie środków do zaplanowanego zadania. Mowa o modernizacji kąpieliska w Tworkowie. Na zadanie samorząd otrzymał 13,5 mln zł z Polskiego Ładu. Inwestycja miała kosztować łącznie 15 mln zł. Galopujące ceny podniosły koszty do ponad 19 mln zł.
Na przedostatniej sesji rady gminy wójt Grzegorz Utracki mówił, że gdyby samorząd miał budować nowy basen, to pewnie na to by się obecnie nie zdecydował. – W związku z tym, że mamy tę infrastrukturę – ona była zepsuta i nie do użytku – zdecydowaliśmy się na tę inwestycję. Niestety aktualna sytuacja ekonomiczno-gospodarcza pokazuje, że wszystkie inwestycje są dużo, dużo droższe. Realizujemy z dużym wysiłkiem kredytowym, ale mamy nadzieję, że suma summarum nam się to opłaci – powiedział wójt.
Na wcześniejszej sesji, kiedy radnym przedłożono uchwałę w sprawie kredytu, wójt mówił, że samorząd podejmuje się tego zadania, bo najpewniej nikt nigdy gminie nie zaoferuje już takich środków na tę inwestycję.
Dodał, że wie, że przed samorządem stoją inne zadania, chociażby budowa kanalizacji. – Od wielu lat do wszystkich możliwych funduszy wnioskujemy o środki na budowę kanalizacji na terenie gminy Krzyżanowice, ale takich środków na razie nie ma, w związku z tym nie możemy tej inwestycji rozpocząć, czy realizować – zaznaczył. Przypomniał, że 10 lat temu radni podjęli decyzję o zaniechaniu budowy kanalizacji wg. projektu przygotowanego za czasów poprzedniego wójta – Leonarda Fulneczka. – A tę decyzję podjęli świadomie po analizie wszystkich czynników – uzasadniał.
Na czerwcowej sesji wójt wracał do tematu po tym jak poruszał go Oliwer Huptaś. Radny opozycyjny mówił, że ma wrażenie, jakoby gmina była budowana od dachu, a nie fundamentu. – Martwimy się, gdzie będziemy latem pływać, a strategiczna inwestycja – kanalizacja jest ciągle przekładana na później – powiedział radny, prosząc wójta, aby w przyszłorocznym raporcie o stanie gminy kanalizacja była zapisana jako realizowana albo samorząd przystępował do realizacji. Radny Roman Kaczor dziwił się, że rajca z Tworkowa po raz kolejny porusza ten temat. Wójt pytał z kolei radnego: – Co pan jako radny zrobił, żeby ta kanalizacja była wybudowana, czy pan zgłosił jeden, sensowny, mądry wniosek do budżetu, do zadań? Nie przypominam sobie. Ani razu nie zgłosił pan żadnego konstruktywnego wniosku, który by nas przybliżył do rozpoczęcia tej inwestycji.
Wójt przypominał też, że gmina stara się o środki na budowę kanalizacji i oczyszczalnię ścieków w każdym z rozdań Polskiego Ładu. – Wiemy, co jak chcemy zrobić, ale musimy te pieniądze otrzymać – argumentował.
Samorządy rezygnują
O problemie galopujących cen, a co za tym idzie niewystarczających środków przyznawanych przez rząd w ramach Polskiego Ładu, mówi się w większości samorządów. Informowała o tym chociażby w wywiadzie dla Nowin Anna Iskała.
Wójt Nędzy pytana o ocenę obecnej kadencji odpowiadała, że niesie za sobą wiele ograniczeń finansowych, które samorząd odczuwa coraz mocniej, wskazując na zmiany w podatkach, czy galopującą inflację.
– Z bólem serca muszę więc wybierać do realizacji konieczne inwestycje, a te mniej pilne odsuwać w czasie. Co ważne, nigdy nie musiałam robić tak mocnej selekcji jak w trwającej kadencji. Zauważam, że wielu włodarzy ma też problem ze środkami z Polskiego Ładu – bo te, choć są potrzebne, to kiedy ogłaszamy przetargi, okazuje się, że wkład własny gminy musi być o wiele wyższy, niż zakładany – to ma związek ze wzrastającymi z dnia na dzień cenami na rynku budowlanym. Samorządowcy rezygnują z pozyskanych środków i się temu nie dziwię; my na szczęście jeszcze nie musieliśmy podejmować takiej decyzji – powiedziała.
(mad)