Zastępca komendanta głównego PSP: drugi raz w Polsce nie dojdzie do takiego pożaru jak 30 lat temu w lasach wokół Kuźni Raciborskiej
Trzy dekady temu ziemia w lasach wokół Kuźni Raciborskiej była rozpalona w wielu miejscach nawet do 700 stopni Celsjusza. I choć może wydawało się, że teren na zawsze zostanie pogorzeliskiem, to dzięki intensywnej pracy wielu osób las został odbudowany. Mija 30 lat od największego pożaru w powojennej historii Polski. W rocznicę zorganizowano uroczystości, część główna odbyła się dziedzińcu Pocysterskiego Zespołu Klasztorno-Pałacowego w Rudach.
Pożar w liczbach
Dramatyczne doświadczenie, jakim był katastrofalny w skutkach pożar, który wybuchł 26 sierpnia 1992 roku i strawił ponad 9 tys. hektarów lasów, a także zabrał dwa życia strażaków oraz jednej osoby cywilnej stało się początkiem istotnych zmian w podejściu do ochrony przeciwpożarowej lasów w Polsce. Obecnie, jako jedyny kraj w Europie Polska dysponuje zintegrowanym Krajowym Systemem Ratowniczo-Gaśniczym.
Z największym pożarem Europy walczyło ponad 10 tys. osób – wśród nich było 4700 strażaków z 34 województw na 46 wówczas istniejących, 3200 żołnierzy, 650 policjantów, 1220 członków obrony cywilnej oraz 1150 leśników z 35 nadleśnictw. Ponadto wykorzystano do akcji 1100 pojazdów strażackich, 5 śmigłowców, 50 cystern kolejowych, 6 lokomotyw oraz 26 samolotów typu dromader, a także czołgi i sprzęt inżynieryjny. Rannych zostało wówczas 50 osób, a kolejne 2000 odniosło lekkie obrażenia. Zniszczonych zostało 15 wozów strażackich, 26 motopomp oraz 70 km węży strażackich.
W jedności siła
Wiceminister klimatu i środowiska, oraz pełnomocnik rządu ds. Leśnictwa i Łowiectwa mówił w Rudach, że 30-lecie pożaru jest nie tylko wyjątkowe dla regionu, ale i Polski, bo można powiedzieć nie tylko o ówczesnych zdarzeniach, ale również o wnioskach, które zostały wyciągnięte. – W jedności jest wielka siła. Ale wtedy, kiedy płonął las, ludzie naprawdę płakali, natomiast strażacy musieli włączyć się w ciężką akcję, być może wcześniej nigdy akcji na taką skalę nie prowadzili. Od tego czasu wiele się nauczyliśmy, potrafimy połączyć dwie formacje: zawodową i ochotniczą, która dzisiaj jest przykładem dla Europy jak można skutecznie prowadzić akcje ratownicze – mówił minister Edward Siarka, dziękując wszystkim zaangażowanym w akcję ratowniczą oraz w odbudowę pożarzyska.
Przyroda jako pomnik
– Odrodzona przyroda to swoisty pomnik, a zarazem hołd złożony tym, którzy walczyli z żywiołem – dowód, że ich życie i zdrowie nie zostało poświęcone bezcelowi – stwierdził z kolei Józef Kubica, dyrektor generalny Lasów Państwowych. Przypominał, że ogień nie strawił słynnej kaplicy Magdalenki w Goszycach, co przez miejscowych określane jest mianem cudu. – Dziś patrząc na odrodzony las, wielu leśników odbiera go jako kolejny cud – cud życia i zwycięstwa – mówił w Rudach.
Tragedia, która wiele nauczyła
Zastępca komendanta głównego PSP, nadbrygadier Adam Konieczny powiedział, że 30 lat temu uczestniczył w akcji gaśniczej jako podchorąży z trzyletnim stażem. – Pamiętam doskonale stadion, na którym stacjonowaliśmy i to wszystko, co się działo. A także to miejsce (pożarzysko – przyp. red.). Odwiedziłem je po raz pierwszy po 30 latach i miło było przy tej zadumie też oddychać. Las faktycznie się odrodził – stwierdził. Pytając siebie, czy w Polsce może wystąpić drugi taki sam pożar, odpowiedział, że „nie”. – Zmieniło się bardzo wiele, tak naprawdę ten pożar zmienił wiele – uzasadniał swą myśl.
Jak Feniks z popiołów
Damian Sieber, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach stwierdził, że tegoroczna rocznica pożaru jest okazją do zwrócenia szczególnej uwagi nie tylko na heroiczną walkę strażaków, wojska, leśników, policjantów i ludności, ale przede wszystkim na codzienną pracę, jaką od 30 lat prowadzą na pożarzysku leśnicy. Dyrektor zauważał, że nie bez powodu jej symbolem jest Zielony Feniks, ponieważ rudzkie lasy odrodziły się niczym Feniks z popiołów.
(mad)
Dramat uświadomił jak cenna jest wspólnota
Cześć oficjalną poprzedziła msza św. w rudzkim sanktuarium Matki Bożej Pokornej, której przewodniczył bp Jan Kopiec.
– To, co się wydarzyło tutaj 30 lat temu, z tymi dramatycznymi wszystkimi okolicznościami, jest barwną ilustracją tego, w czym obracamy się, w czym żyjemy – i jaki wniosek z tego powinien wypłynąć – powiedział w homilii biskup gliwicki Jan Kopiec, wcześniej przypominając dramatyczne zdarzenia z 1992 roku oraz zauważając, że uroczystości odbywają się we wspomnienie Matki Bożej Jasnogórskiej, która, jak mówił ordynariusz, pomaga zachować tożsamość oraz stoi na straży naszych próśb.
– Nad pożarem nie ma takiej siły i mocy, by powiedzieć tylko jedno słowo i zgaśnie. Ale mamy w sobie bardzo ważne możliwości ukazania, tego, na co może nas stać, jeśli tylko będziemy przykładali uwagę do tego, co powinno być bronione, co powinno być wyczyszczone oraz to, co powinno nas wszystkich zbliżyć do poczucia braterskiej wspólnoty – kontynuował kaznodzieja, zauważając, że to wszystko ukazały zdarzenia sprzed 30 lat, bo dzięki ciężkiej pracy udało się ugasić pożar, a później odbudować pożarzysko.
Może nie potrzeba było aż takiego wydarzenia, jakim był ten dramatyczny pożar, abyśmy sobie uświadomili, jak cenną jest wspólnota między nami – powiedział biskup w rudzkiej świątyni.