Trener Plizga: nie będziemy bronić. Częstochowy, bo nie lubię tak grać
Z trenerem czwartoligowej już Unii Racibórz rozmawialiśmy po jej inauguracyjnym meczu w wyższej klasie. Dawid Plizga wystąpił w tym zwycięskim spotkaniu. Unici pokonali przyjezdnych z Lędzin 3:1.
– Co się panu podobało w tym pierwszym meczu Unii pod pana wodzą w IV lidzie?
– W takich momentach sezonu najważniejszy jest wynik, bo to otwarcie rozgrywek. Nastawienie na zdobycie 3 punktów u siebie determinowało nasze założenia przedmeczowe. W pierwszej połowie gra toczyła się pod nasze dyktando. Gdyby nie błędy w sędziowaniu byłoby jeszcze lepiej. W drugiej odsłonie na jej początku niepotrzebnie się cofaliśmy i gra zrobiła się trochę chaotyczna. Przyznam, że to mi się nie podobało.
– Wspomagał pan swój zespół nie na ławce trenerskiej, ale bezpośrednio na murawie. Tak będzie często w tym sezonie?
– To zależy od bieżącej sytuacji kadrowej Unii i oczywiście od mojego zdrowia. Poza tym jeśli trener widzi mnie na boisku no to gram.
– Pierwsze gole dla raciborzan zdobył wasz najlepszy strzelec Marcin Oślizlok, wyróżniony za skuteczność w okręgówce w minionym sezonie. W tej rundzie Unia też będzie grała na swego „napadziora”?
– Marcin gra na pozycji nr 9 i takie ma właśnie zadania, żeby kończyć wypracowane przez zespół sytuacje, dochodzić do podawanych mu piłek i stwarzać sobie dogodne okazje. Koledzy z drużyny wspierają go w tym celu, a on próbuje uderzać na bramkę rywala. Zdarzają się strzały niecelne, zablokowane, ale o to chodzi, by nasza dziewiątka próbowała. Ten zawodnik musi też dużo piłek brać na siebie, kiedy nam idzie słabiej i tu pochwalę Marcina bo on wywiązuje się z tych zadań.
– Jak Unia ma grać w tym sezonie? Będzie się przede wszystkim bronić, koncentrować na defensywie?
– Nigdy nie lubiłem grać w stylu „obrona Częstochowy”. Chcemy jak najdłużej utrzymywać się przy piłce, rozciągać grę i stwarzać sobie sytuacje do strzelenia gola.
– Gra na miejskim stadionie powoduje, że atmosfera na pojemnych trybunach, nie jest taka, jak na Srebrnej. Gdyby tam przyszło tylu kibiców co na Zamkową, to mały stadion wypełniłby się tłumem.
– O wyborze boiska decyduje przede wszystkim stan murawy. Gdyby przy Srebrnej była tak dobra murawa jak ta na Zamkowej, to też wolałbym tam grać. Tymczasem do końca rundy jesiennej zostaniemy na obiekcie OSiR-u.
– Unia potrzebuje jeszcze jakichś posiłków w swoim aktualnym składzie?
– Oczywiście przydaliby się piłkarze z doświadczeniem na wyższym szczeblu, więc jeśli ktoś miałby dołączyć do kadry to musieliby to być zawodnicy zdolni wskoczyć do pierwszego składu, a nie tylko zwiększać rywalizację w drużynie.
– Ma pan bogate doświadczenie piłkarskie. Jak pan ocenia przeskok jakościowy między okręgówką a IV ligą?
– Ten przeskok jest duży. Widać go np. w organizacji gry, która jest już inna. Występom towarzyszy większy stres, bo rywale prezentują wyższe umiejętności. O ile okręgówka jest typowo amatorska, to w IV lidze są większe stadiony, pojawiają się rozpoznawalni piłkarze, stawka rośnie.
– Gdzie widzi pan Unię na koniec tego sezonu?
– Chcę ją zobaczyć wtedy w IV lidze.
Pytał Mariusz Weidner
Wyjazdowa Przegrana z rezerwami Podbeskidzia w Bielsku-Białej
Raciborzanie przegrali tam 1:4 (0:2). Jak podał serwis internetowy Podbeskidzia spotkanie od początku pokazywało różnicę w jakości obu drużyn. 3 gole Unitom wbił Kameruńczyk Lionel Abate. Napastnik przerastał rywali na tle fizycznym, jak i mentalnym. Druga połowa nie zmieniła obrazu meczu, w którym przewagę mieli gospodarze. – Swoich szans poszukiwali goście, którzy próbowali wykorzystać wszelkie słabości prezentowane przez defensywę. Jedną z nich wykorzystali, dzięki zamieszaniu w polu karnym Górali – czytamy w relacji na stronie ekipy z Bielska-Białej. Później miejscowi wbili Unii kolejne bramki, ustalając wynik.