Śmierć profesora Kapicy to koniec pewnej epoki w PWSZ
Tak postrzega ten fakt rektor uczelni dr Paweł Strózik, który ze zmarłym 14 sierpnia prof. Marianem Kapicą pracował od ponad dwóch dekad w raciborskim środowisku akademickim. Na Jeruzalem zasłużoną postać dla PWSZ żegnali liczni przyjaciele ze świata nauki.
W czwartkowe, upalne popołudnie 18 sierpnia odbył się pogrzeb Mariana Kapicy. Profesora pożegnało środowisko akademickie. Ceremonia pogrzebowa miała charakter świecki, poprowadził ją Bolesław Lewandowski z Bielska-Białej.
W kaplicy cmentarnej zabrali głos ci, którzy byli związani zawodowo ze zmarłym m.in. dr Beata Fedyn, pierwsza doktorantka M. Kapicy oraz jego były przełożony z Uniwersytetu Opolskiego – profesor Zenon Jasiński.
Delegacje wystawiły Miasto Racibórz – reprezentował je prezydent miasta Dariusz Polowy oraz Powiat Raciborski – tu obecny był wicestarosta raciborski Marek Kurpis. Ostatniej drodze zmarłego towarzyszyły poczty sztandarowe: z raciborskiej uczelni oraz harcerski.
Pionierska ziałalność
Poprosiliśmy o parę zdań refleksji w tej smutnej dla uczelni chwili jej rektora dr Pawła Strózika. Ten ocenił, że wraz z tym odejściem nastąpił koniec pewnej epoki w dziejach rozwoju akademickości w Raciborzu. – Profesor Kapica dbał o to, by działalność naszej uczelni była jak najbardziej zoptymalizowana. Przynosił z innych uczelni wiele wzorów, funkcji, które z dużym powodzeniem implementował w PWSZ – stwierdził P. Strózik. Jeszcze jako szeregowy pracownik szkoły wyższej widział w działaniach Kapicy „pewną ideę organizacji placówki”. – Pamiętajmy, że działo się to w czasach, gdy w okolicy Raciborza nie było podobnego ośrodka i to była pionierska praca. Profesor robił to, żeby ta uczelnia zaistniała, zakorzeniła się i zdobyła odpowiednie doświadczenia. Dzięki temu po 20 latach wypracowała pewne tradycje – ocenił rektor.
Mobilizował otoczenie
Był czas w zawodowym życiu Pawła Strózika, gdy z profesorem Kapicą funkcjonowali równolegle. On kierował zakładem kolegium języków obcych, w pierwszej połowie dekady w nowym millenium. – Profesor aktywnie rozkręcał wtedy uczelnię z kolejnymi rocznikami i zapamiętałem go z tamtego czasu jako osobę pogodną, otwartą, nastawioną na wymianę doświadczeń. Do tego bardzo mobilizującą. Mówił wtedy: zobaczymy czy pan zrobi ten doktorat, jak pan deklaruje. Dziś to brzmi jak anegdota, a wtedy było swoistą mobilizacją – powiedział P. Strózik.
W uczelni będą rozmawiać o tym by upamiętnić swego zasłużonego profesora. – Są różne modele dla takich działań. Może być to tablica, może inne elementy wskazujące na profesora, który był postacią nietuzinkową i pozostanie na długo w sercach i pamięci – podsumował rektor PWSZ.
Kochał młodzież
O odczuciach w dniu pożegnania rozmawialiśmy również z dr Ludmiłą Nowacką, byłą wiceprezydent Raciborza, która przez długie lata współpracowała z małżeństwem akademików – państwem Kapicami. Zaprosiła ich na tegoroczną edycję Seminarium Pedagogicznego w PWSZ, co ucieszyło parę naukowców.
– Ta strata jest bardzo duża, bo odszedł autorytet naukowy, człowiek odpowiedzialny i honorowy. On kochał młodzież. Interesował się tym, co działo się w życiu społecznym. Obserwował i aktywnie działał, łączył stare z nowym. Ktoś zatrzymuje się na pewnym etapie, nie akceptuje zmian i nowości, a profesor nadążał za trendami, zmianami i inspirował nimi otoczenie – mówiła dr Nowacka.
Wyjątkowa osobowość
Za przykład podała sytuację z Nowych Nieboczów. Tu Kapica był ciekaw wyników badań jak ich społeczeństwo czuje się w nowych realiach, po przenosinach całej wsi w nowe miejsce. – Żył codziennością, tym, co nas otacza. Będzie brakowało jego wyjątkowej osobowości, dążenia do dobrych zmian, takich innowacyjnych. Profesor nigdy nie bał się wyrażać siebie, nie bał się być przeciwny stereotypom. Mówił o tym co ważne dla niego, dla uczelni. To ogromna strata także dla całego lokalnego środowiska – podkreśliła pani doktor.
(ma.w)