Jak bierze ryba to rośnie adrenalina. W Krowiarkach wygrał debiutant
– Jedni mają lepsze brania, inni gorsze, ale takie są zawody nad wodą – mówił na rozdaniu nagród 11. zawodów wędkarskich w Krowiarkach fundator pucharu wójt Andrzej Wawrzynek.
Dlaczego w gminie organizują takie zawody? – Człowiek musi mieć relaks, nawet w czasach, gdy walczy o swój byt – komentował wójt Wawrzynek. On ufundował puchary, a resztę nagród organizatorzy zakupili ze składek wpisowych na zawody. Dodatkowo do wygrania był kołowrotek słynnego, nieżyjącego już dziennikarza Polskiego Radia i TVP Andrzeja Turskiego. Dzięki dobrym relacjom Szymona Bolika i Urszuli Chincz – córki Turskiego, zawody w Krowiarkach są memoriałem prowadzącego przez wiele lat „Panoramę” i kultowy w latach 90. ubiegłego wieku program „7 dni świat”.
Czołówka rywalizacji wyglądała na koniec następująco: 1. Andrzej Nosal, 2. Bernard Lepiorz, 3. Dawid Skatuła.
Zwycięzcę nazwano „nowością”, bo ten wędkarz wcześniej nie przyjeżdżał nad staw w dzień zawodów w Krowiarkach. Zapytany przez Szymona Bolika o sposób na wygraną, pan Andrzej zażartował: byłem w Auchan, kupiłem ryby, później poszedłem do pracy na nockę, tu trochę nałapałem, koledzy jeszcze mi dowieźli no i mam wynik. Ta wypowiedź rozbawiła uczestników, a pani sołtys gratulowała Nosalowi udanego debiutu. – Ponad 30 lat wędkuję. Kiedyś byłem wicemistrzem Śląska juniorem i wicemistrzem Makroregionu. To mój pierwszy wyjazd na zawody od 10 lat, ale najważniejsza w takich zawodach jest atmosfera. Słońce, zieleń, ptaszki śpiewają, polecam każdemu – mówił nam Andrzej Nosal, mieszkaniec Pietrowic Wielkich.
Za złowienie największej ryby, choć jak przyznano „nie miała ona oszałamiających rozmiarów” nagrodzono Mariusza Ludwikowskiego. Jego karp ważył 75 dg. Później zweryfikowano ten werdykt organizatorów, bo faktycznie największą rybę złowił inny wędkarz, wyróżniający się tym, że pomagał mu kilkuletni syn. Dla pozostałych uczestników przygotowano zestawy upominkowe.
Postanowiono też uhonorować jedyną w tym męskim gronie kobietę – kietrzankę, która przyjeżdża na wszystkie zawody do Krowiarek. W podzięce dostała markową koszulkę.
Tradycją czerwcowego łowienia jest od kilku lat sadzenie pamiątkowego drzewa. – Choć to już 11 edycja naszych zawodów, to pomysł z drzewkiem zrodził się nieco później, jak drzewa się nam zaczęły wykruszać. Wystraszyliśmy się, że będzie tu pustynia – tłumaczył Szymon Bolik. Zwycięzca zawodów z wójtem oraz dwoma chłopcami, którzy towarzyszyli ojcom – wędkarzom, wkopali drzewo na pamiątkę dobrego łowu.
Szymon Bolik przyznał, że obawy wędkarzy budzą miejscowe kaczki. Te drążą, przekopują tutejszą groblę i istnieje możliwość, że dwa akweny się połączą i na wioskę wyleje się woda. – Trzeba powstrzymać erozję brzegów – stwierdził Bolik.
(ma.w)
Powiedzieli po zawodach
Monika Łyczko sołtys wsi Krowiarki
Jako sołtys wzięłam udział w zawodach po raz pierwszy. To ważne wydarzenie w życiu naszej wsi. Warto odwiedzić nasze zielone centrum i spędzić nad stawem ten czas. Powinno się korzystać z takich walorów. To jest promocja naszej okolicy, bo uczestnicy zjeżdżają z różnych powiatów. Ludzie lubią naszą wieś, a tu powinno się coś dziać, bo my mamy się czym pochwalić. Ja nie łowię, bo niecierpliwa jestem, a to zbyt statyczny sport. Nie wytrzymałabym długo z wędką.
Kamil Fleger
Mam 22 lata, a w klubie Karaś działam od początku. Co mnie kręci w wędkarstwie? To wspaniały odpoczynek od pracy, dnia codziennego. Jak to w sporcie – adrenalina rośnie jak ryba bierze. Poziom? Biorąc pod uwagę poprzednie lata i pogodę, to wyniki są dość dobre. Nieraz pół kilograma nie było na pierwszym miejscu. Ja sam złowiłem na tym stawie sześciokilogramowego karpia. Jest tu co łowić. W tym roku przyjechało 17 uczestników. Najmłodszy był nasz kolega ze wsi i klubu. Frekwencja dopisała, lista szybko się zamknęła.
Andrzej Wawrzynek
Tym wszystkim zapaleńcom gratuluję ich pasji. Ja przejeżdżam tędy do pracy i każdego dnia widzę tutaj jakichś wędkarzy. Cieszę się, że pan Szymon Bolik i miejscowy klub nie ustają w organizacji zawodów. Jeśli jest jakieś upodobanie w czymś, to należy to wspierać. Mamy w Krowiarkach piękne stawy, w ogóle nasza gmina jest przepiękna w tym okresie, gdy dojrzewają zboża. A ten zakątek: podzamcze, ma swój urok. Wyremontowaliśmy tę okolicę, by umożliwić tutaj chwilę ochłody, odpoczynku. Może ruszy tutaj mała gastronomia. Sam nie jestem wędkarzem, bo do tego sportu trzeba dużo ciszy i spokoju. Moja praca nie idzie w parze z tym.