Nie tworzymy tego świata, tylko go odtwarzamy
Ks. Łukasz Libowski przedstawia.
Z Karolem Ostrowskim, psychologiem oraz certyfikowanym specjalistą psychoterapii uzależnień i psychoterapeutą psychodynamicznym odbywającym szkolenie w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym, na temat uzależnienia od gier komputerowych mejluje ks. Łukasz Libowski
O wiele łatwiej znaleźć się w rzeczywistości wirtualnej
– Łukasz Libowski: Karolu, z jakimi problemami ludzie najczęściej pukają do drzwi twojego gabinetu?
– Karol Ostrowski: Ten obraz problemów jest bardzo różny, zmienny i zależny od tego, co dzieje się w świecie. Obecnie mamy cały czas jedną wielką niewiadomą odnośnie do pandemii. Do tej niewiadomej dołączyła kolejna – sytuacja wojny za naszą wschodnią granicą. Nastąpiło coś, co nazwałbym nałożeniem się dwóch kryzysów. A w przypadku adolescentów – trzech. Co więcej, życie przez długi czas w takiej nieprzewidywalności pozostawia swój ślad w psychice człowieka, nawet wtedy, gdy on temu zaprzecza, mówiąc, że tak nie jest. Zwłaszcza u młodych ludzi, u których tożsamość jest dopiero na etapie kształtowania się. Wielu z nich skarży się na doświadczenie intensywnego smutku, brak celu w życiu, odczuwania przyjemności, sensu życia, pustki egzystencjalnej czy chronicznego zmęczenia. Chłopcy próbują poradzić sobie z tym stanem, zamykając się w świecie wirtualnym i spędzając długie godziny, grając w gry komputerowe. Natomiast dziewczyny odreagowują poprzez wyrządzanie krzywdy swojemu ciału. W przypadku dorosłych, z którymi również pracuję terapeutycznie, obraz kliniczny jest bardziej złożony: przychodzą z trudnościami w radzeniu sobie ze stresem, przewlekłym zmęczeniem, stanami lękowo-depresyjnymi czy zaburzeniami osobowości. Zwykle na te wcześniej nie rozwiązane problemy nałożyły się kolejne, co skłania ich do szukania pomocy psychologicznej.
– ŁL: Panorama to bynajmniej niewesoła, a zarazem bogata: wielu jej fragmentom można by się przyglądać. Ale projektując niniejszą korespondencję, ustaliliśmy, że zatrzymamy się przy problemie uzależnienia od gier komputerowych.
– KO: Kiedyś mogło wydawać się nam to nieprawdopodobne, że człowiek wytworzy nowe uzależnienie i do tego cyfrowe, jakim jest nałogowe korzystanie z Internetu i gier komputerowych. Dziś już chyba nikogo to nie dziwi. W krajach azjatyckich uzależnienie od gier wideo jest jednym z najpoważniejszych problemów w dziedzinie zdrowia publicznego.
– ŁL: Gdzie szukać przyczyn tego fenomenu? Mnie się wydaje, że przebywanie w rzeczywistości wirtualnej, rzeczywistości, by tak rzec, nierzeczywistej jest ucieczką od przebywania w rzeczywistości niewirtualnej, rzeczywistości rzeczywistej: w tej rzeczywistości pierwszej po prostu łatwiej chyba się znaleźć. Ale czy człowiek nie uciekał od codzienności zawsze? Czyż na przykład w życiu sztuką nie byłoby czegoś z ucieczki od świata i ludzi właśnie? Chociaż w moim przekonaniu sztuka pomaga w lepszym, głębszym zanurzeniu się w rzeczywistości rzeczywistej. Czyż nie można by stwierdzić, że w tym tkwi różnica między obcowaniem za sztuką a korzystaniem z internetu i gier, iż pierwsze przygotowuje, przysposabia do życia, uczy życia, a drugie nie?
– KO: Moje rozumienie tej problematyki jest bardzo bliskie twojego. O wiele łatwiej znaleźć się w rzeczywistości wirtualnej i poruszać się po niej, choćby z tego prostego powodu, że jesteśmy w niej anonimowi. A to sprawia, że za nasze działania nie ponosimy w takim stopniu odpowiedzialności, jak miałoby to miejsce w świecie realnym. Gdy jakiś gracz nam nie odpowiada, to go eliminujemy albo zmieniamy na innego. Podczas gdy w rzeczywistej rzeczywistości, jak ją nazwałeś, spotykamy ludzi z różnymi poglądami, systemami wartości, sposobami rozumienia świata czy regulowania emocji i trudno się jest ich pozbyć, np. kolegi, który chodzi do tej samej klasy i siedzi ze mną w ławce, a ja go nie lubię i muszę znosić przez najbliższe kilka lat szkoły. Jeżeli czyjeś zachowanie lub słowa mnie zezłoszczą, to np. na Facebooku mogę taką osobę zablokować albo usunąć. Rzeczywistość rzeczywista na to nie pozwala. Warto dodać, że „sztuka grania” różni się od tego, co nazywamy prawdziwą sztuką, tym, że ta druga czyni nas twórczymi, otwiera na głębię, sprawia, że uzyskujemy większy kontakt z samym sobą i ze światem, głęboko osadza nas w rzeczywistości i pozwala nam być bliżej siebie, ludzi i świata. Podczas gdy pierwsza zabija naszą kreatywność, sprawia, że nie tworzymy tego świata, tylko go odtwarzamy. Kiedy zapytamy osoby nałogowo grające o ich świat wewnętrzny, to bardzo często okazuje się on spustoszony, beztreściowy, bezwartościowy. Tak też te osoby się czują.
Dopamina, kortyzol i adrenalina
– ŁL: Jaki jest mechanizm uzależniania się od gier? Pewno podobny do mechanizmu uzależniania się od czegokolwiek.
– KO: Ten proces jest stopniowy i rozpoczyna się bardzo niewinnie. Od normalnego poziomu grania, poprzez stopniowe przejście na kolejny – poziom nadużywania, aż po finalnie dojście do poziomu ostatniego, tj. poziomu uzależnienia. Zobrazuję to na przykładzie dziecka. Z początku granie w gry jest czymś przyjemnym – taką informację koduje mózg dziecka. Warto zaznaczyć, że jest to jedna z potrzeb, być może, że we współczesnej kulturze najważniejsza – potrzeba przyjemności. Wówczas zaczynają uwalniać się dopamina, kortyzol i adrenalina, trzy substancje chemiczne, które pozwalają na uzyskanie satysfakcji, przyjemności. Mając takie doświadczenie na poziomie fizjologicznym, organizm będzie dążył do utrzymania stałego poziomu wymienionych substancji, zwłaszcza, że został znaleziony sposób jak to zrobić – granie w gry komputerowe. Z czasem jednak ten próg zacznie się zwiększać i aby mieć te same odczucia, trzeba będzie coraz więcej czasu spędzać na wykonaniu określonej czynności, w naszym przypadku – na graniu. Czyli dotychczas wystarczyła jedna godzina, aby uzyskać przyjemność, jednak z czasem okaże się ona niewystarczająca, aby uzyskać tą samą satysfakcję. Nazywa się to wzrost tolerancji organizmu. Aby uzyskać ten sam efekt, potrzebna jest większa dawka. Dlatego dziecko rozpoczyna od jednej godziny dziennie, a potrafi kończyć na czternastu lub szesnastu. Odbywa się to oczywiście kosztem nauki, snu, niekiedy nawet spożywania posiłków i higieny osobistej.
– ŁL: Jak objawia się, że ktoś wkroczył na drogę wiodącą do uzależnienia? I czy takiej osobie można jakoś pomóc?
– KO: Oceny tych objawów powinien dokonać oczywiście certyfikowany psychoterapeuta uzależnień po wywiadzie z taką osobą, jeżeli jest niepełnoletnia, to również po wywiadzie z jej rodzicami czy prawnymi opiekunami. Do sygnałów, które powinny nas zaniepokoić, należy zaliczyć m.in. zaniedbanie obowiązków szkolnych/zawodowych, wycofanie z relacji towarzyskich w życiu realnym oraz rezygnacja z zainteresowań, okłamywanie innych co do kwestii grania, minimalizowanie, zaprzeczanie lub racjonalizowanie w odniesieniu do skutków grania, zakłócony sen, odczucie niepokoju, złości przy nagłym odłączeniu gry, zmiana wagi ciała – najczęściej otyłość. Tych objawów jest o wiele więcej, nie będę tutaj wymieniał wszystkich. Jeśli chodzi o leczenie, to na początku potrzeba sobie uświadomić, że sama osoba uzależniona z problemem sobie nie poradzi. W leczeniu uzależnień od gier komputerowych stosowana jest psychoterapia indywidualna, w przypadku osoby niepełnoletniej potwierdzoną skuteczność przynosi również psychoterapia rodzinna.
– ŁL: Możesz zdradzić, jak w ramach terapii z taką osobą się pracuje?
– KO: Często wykorzystywane jest podejście poznawczo-behawioralne, w którym praca opiera się najpierw na zrozumieniu problemu, następnie na dotarciu do schematów myślowych, ich przyczyn, aby w końcu wypracować inne, mniej destrukcyjne sposoby radzenia sobie z otaczającą rzeczywistością. W pracy z osobą niepełnoletnią niekiedy bywa tak, że aby rozwiązać problem uzależnienia dziecka, należy zająć się systemem rodzinnym – bo problem, jak się okazuje, tkwi nie tyle w dziecku, ale w rodzinie, a uzależnienie od gier jest sygnałem, który na to wskazuje. Mówi się, że dziecko jest delegatem rodziny, tj. problem dziecka jest problemem całej rodziny. Stosuje się również podejście psychodynamiczne, pozwalające nie tylko na zwalczenie objawu, jakim jest uzależnienie, ale również na dotarcie do przyczyn jego powstania.
Nałóg grania zahamował w nich rozwój
– ŁL: Jeśli dobrze cię rozumiem, to uzależnienie dziecka jest objawem jakieś choroby rodziny. Możesz ten wątek krótko rozwinąć?
– KO: Jeżeli pojawia się napięcie albo konflikt pomiędzy rodzicami i nie zostaje on przez nich w sposób konstruktywny rozwiązany, to emocje z nim związane potrzebują się gdzieś podziać. Zostają wtedy przerzucone na dziecko, które staje się wtedy takim ujściem emocjonalnym nierozwiązanych i nawarstwiających się konfliktów między rodzicami. Wtedy ono, aby sobie z tym napięciem poradzić, stosuje strategię ucieczki, próbując się schować w świecie wirtualnym – bo to jest jedyna możliwość ucieczki, jaką znalazło w tym momencie. Dlatego zaczyna dużo czasu spędzać przed komputerem. W takiej sytuacji należy, oprócz podjęcia pracy z dzieckiem, rozpocząć ją również z rodzicami. Bo jednym ze źródeł uzależnienia dziecka jest konfliktowa relacja rodziców, a trudności dziecka – oznaką problemu rodziców.
– ŁL: Skreśl jeszcze, proszę, słowo, Karolu, o uzależnieniu dorosłych od grania.
– KO: Specyfiką wszystkich uzależnień jest to, że nie pozwalają człowiekowi na to, by dokonał się w nim prawidłowy i pełny rozwój, a więc wstrzymują go. Podobnie jest w przypadku uzależnienia od gier. Widoczne jest to u młodych dorosłych, którzy na tym etapie swojego rozwoju powinni zmagać się z wyzwaniami życia, np. poprzez studiowanie, pracowanie czy przygotowywanie się do założenia rodziny. Ich zadaniem jest dążenie do coraz większej autonomii, podejmowania ryzyka i odpowiedzialności. Tymczasem u uzależnionych ten proces nie zachodzi – nie zaczęli studiować albo przerwali naukę bądź pracę zawodową, mieszkają z rodzicami, którzy ich utrzymują. Nałóg grania zahamował w nich rozwój.
– ŁL: Ciekaw jestem, czy psychologowie i terapeuci wypracowali jakąś względną charakterystykę osoby, której łatwiej się uzależnić od rzeczywistości, jak ją wyżej nazwałem, nierzeczywistej.
– KO: Czytając literaturę zarówno tą polską, jak i zagraniczną, dopatrzyłem się kiedyś, że naukowcy podejmują próbę stworzenia czegoś na wzór „osobowości nałogowej”, jednak do tej pory w światowych klasyfikacjach chorób takie pojęcie się nie pojawiło. Niewykluczone, że w przyszłości to nastąpi. Aczkolwiek wciąż mamy za mało danych z badań empirycznych i obecny stan wiedzy naukowej na to nie pozwala. To, co dziś wiemy, to to, że są pewne cechy, które czynią dzieci i dorosłych podatnymi na uzależnienie. Te cechy to m.in. niska tolerancja stresu, nieśmiałość, impulsywność, poczucie osamotnienia, zaniżone poczucie własnej wartości, doświadczenie nudy, wewnętrznego niepokoju czy potrzeba silnych doznań.
– ŁL: Czy są jakieś sposoby na to, by nie wpaść w sidła nałogu?
– KO: Myślę, że nie ma takiej złotej recepty, jednej odpowiedzi. Na uzależnienia od substancji psychoaktywnych czy behawioralne wpływa bardzo wiele czynników. Poczynając od tych makrospołecznych, poprzez społeczno-kulturowe, kończąc na indywidualnych. Warto zadbać o sieć wsparcia w postaci bliskich i przyjaciół, na których będziemy mogli polegać w chwilach trudnych, a takowe na pewno nas nie ominą. Ponadto powinniśmy nauczyć się troszczyć o siebie i swoje potrzeby, krótko mówiąc – powinniśmy się nauczyć asertywności. Bo asertywność to umiejętność nie tylko odmówienia, czyli powiedzenia „Nie”, ale również zatroszczenia się o siebie. Warto zauważyć, że uzależnienie koreluje w pewnym stopniu z osamotnieniem. Z kolei ono wynika z niewłaściwej organizacji życia rodzinnego i relacyjnego.