Zdobywał medale w Europie i szkolił olimpijczyków. Uchodźca z Ukrainy może pracować w ZSOMS
Siergiej Bondar trenował pływacką kadrę narodową Ukrainy i Kazachstanu, pracował również z tureckimi pływakami. Teraz prowadzi rozmowy z ZSOMS Racibórz i prawdopodobnie podejmie tu pracę od nowego roku szkolnego. Uczy się i trenuje tutaj jego syn Maksym, który trafił do Raciborza z grupą uchodźców.
Dyrektor ZSOMS Marcin Kunicki podkreśla dokonania szkoleniowca z Ukrainy. – On w swojej karierze trenerskiej zdobył ze swymi podopiecznymi ponad 100 medali Mistrzostw Europy. Pracował z olimpijczykami, rekordzistami kontynentu – mówi o Bondarze.
Dyrektor Kunicki podkreśla, że oprócz pomocy uchodźcom, to także szansa dla uczniów ZSOMS na podnoszenie poziomu sportowego. – To dobrze, że nasza młodzież ma z kim trenować i może podnosić swoje umiejętności. Pływacy, którzy do nas dołączyli są bardzo utalentowani. Wierzę, że ich obecność może podnieść poziom sportowy w szkole – mówił Kunicki.
– Z Sergiejem Bondarem mieliśmy okazję spotykać się w przeszłości na zawodach (Kunicki był trenerem śp. olimpijczyka Michała Rokickiego, medalistki ME juniorów Katarzyny Dembniak czy aktualnej szefowej Akademii pływackiej ZSOMS Agnieszki Ostrowskiej). Wiem, że to jeden z czołowych trenerów pływania w Europie. On był głównym trenerem kadry Ukrainy w latach 2009–2013, a w każdym kraju trenerem głównym w poszczególnych dyscyplinach nie zostaje „człowiek z ulicy”. Mam nadzieję, że nasi trenerzy czegoś się od niego nauczą, bo to jest znakomity warsztatowiec i świetny metodyk – stwierdził w rozmowie z Nowinami dyrektor Kunicki.
Jest wielce prawdopodobne, że ukraiński szkoleniowiec będzie pracował w ZSOMS, bo chce tu szkolić swoich zawodników, a przy tej okazji także pływaków z Raciborza.
Warunki macie tu lepsze niż u nas. To jest szansa dla naszych pływaków, żeby tego czasu wojny nie stracić. Chcę pomóc szkole w osiąganiu jak najlepszych wyników – powiedział Bondar w rozmowie z lokalnymi mediami.
(ma.w)
O grupie Ukraińców na basenie ZSOMS mówi prezes MKS SMS Victorii Racibórz Sławomir Szwed.
– Jak pan scharakteryzuje młodzież z Ukrainy, która dołączyła do grup treningowych w ZSOMS?
– To jest fajna, jednorodna grupa, bo w wieku 13–16 lat. Jak to w sporcie bywa, są w niej mniej i bardziej utalentowani zawodnicy, są też tacy, którzy muszą dojść do odpowiedniej formy. Trzeba mieć tu na uwadze traumę, jaką te dzieci przeżywają w związku z ucieczką ze swojej ojczyzny. Muszą się przyzwyczaić do otoczenia, do życia w Polsce. Bo do treningu są dobrze przygotowani. Odwiedza nas coraz częściej bardzo dobry ukraiński trener. Zapewnia nam duże wsparcie, zwłaszcza, że z nowymi podopiecznymi mamy jeszcze barierę językową i musimy popracować nad dogadywaniem się.
– Za sprawą kryzysu uchodźczego szkoła zyskała kontakt z wieloletnim trenerem kadry narodowej Ukrainy w pływaniu. Jak duży jest ten zysk?
– Pamiętajmy, że ZSOMS jest w czołówce najlepszych szkół pływackich w Polsce i dzieje się tak od lat. W 1999 roku nie było na nas mocnych. Sam wielokrotnie byłem trenerem głównym kadry narodowej, a także szefem polskiej ekipy na Mistrzostwa Europy juniorów i stykałem się wtedy z różnymi szkołami pływania. Wśród nich była również ukraińska, rozmawialiśmy z ukraińskimi trenerami. Uważam na bazie tych doświadczeń, że warsztat merytoryczny mamy podobny.
– Trener Bondar ma na koncie wiele międzynarodowych sukcesów ze swoimi pływakami. Zapowiada, że chce pomóc raciborskiej szkole w osiąganiu sukcesów pływackich.
– Ważne jest w tych okolicznościach podejście do zawodnika, bo jak śpiewa Budka Suflera: do tanga trzeba dwojga. Pamiętajmy, że trzeba dotrzeć do młodego pływaka, a tu mamy na myśli m.in. barierę językową, zaznajomienie z otoczeniem, z krajem. Ponadto musi być chemia między trenerem i pływakiem. Myślę, że my ją posiedliśmy, ale zawsze jest okazja, by się doskonalić i teraz chętnie z niej skorzystamy.