Czyżby zapominalscy?
Złośliwy komentarz tygodnia.
Przyglądałem się relacjom z odsłonięcia pomnika Żołnierzy Wyklętych i nie mogłem wyjść z podziwu, jak skutecznie ukryto w tych okolicznościach postać, która tychże żołnierzy pokazała Raciborzowi przed paru laty po raz pierwszy. I jak efektownie!
Inscenizację z czołgiem, „ubekami” oraz aktorami grającymi Niezłomnych przyszło wtedy oglądać kilkaset a może więcej ludzi. Była szeroko komentowana, omawiana i relacjonowana. Do tego chwalona przez osoby z różnych stron sceny politycznej.
Stał za nią nie kto inny jak obecny prezydent Raciborza, wtedy skromny przedsiębiorca, znany głównie w swojej branży. Robił to wtedy nie dla polityki, bo z nią w mariaż wszedł znacznie później. Robił to, by raciborzanie też dowiedzieli się jak z Wyklętymi było naprawdę. A, że do ludzi przemawia widowisko, to sprowadził na plac Długosza prawdziwy czołg. Minęło parę lat, Dariusz Polowy zarządza miastem, w którym zawiązuje się komitet budowy pomnika Żołnierzy Wyklętych. Próżno w nim szukać obecności prezydenta Raciborza. Komitet doprowadza do budowy pomnika, odbywa się piękna, patriotyczna uroczystość w Raciborzu, ale obecność prezydenta miasta znów jest zmarginalizowana. Zostaje ledwie wymieniony w szeregu innych gości wydarzenia, nawet bez podania jego nazwiska. Ginie w tłumie oficjeli. Więcej mówi się o tym, że przybyli samorządowcy z województwa świętokrzyskiego, prawie zapominając o gospodarzu miasta. Później składane są przy pomniku wiązanki kwiatów. Kolejka długa, pełna ważnych osób. Jest w niej burmistrz Kuźni, jest też burmistrzyni Kietrza. Prezydenta Raciborza znów schowano, nie dopuszczono. Z wiązanką stoi radna, akurat ta, co prezydentowi lubi dopiec, jak go tylko gdzieś zobaczy. Gdyby wydarzenie porównać do degustacji wina to zamiast smaku wytrawnego trunku pozostał po nim wyjątkowo gorzki posmak. Co gorsza, wiele razy na tej imprezie padały słowa, że trzeba pamiętać o historii. Tu akurat, ktoś o niej zapomniał.
bozydar.nosacz@outlook.com