SOWA w Raciborzu. Co to takiego i czy warto wybrać się tam z małym dzieckiem?
Mamy propozycję godną uwagi dla wszystkich, którym brakuje już pomysłów na zabawy z dziećmi w czasie, gdy pogoda wciąż nie rozpieszcza. Sprawdziliśmy, czy SOWA to odpowiednie miejsce dla dziecka w wieku 2 – 3 lat.
Jedyna taka „piaskownica” w Raciborzu
Wybrałem się z moją niespełna trzyletnią Olą do SOWY w sobotni poranek. Liczyłem, że o tej porze nie będzie tam zbyt wielu osób. Moje rachuby sprawdziły się...
Najpierw kupujemy bilet. Co prawda maluchy wchodzą za darmo, ale dorośli muszą zapłacić. Po zakupie biletu (Ola płaci zbliżeniowo kartą), wchodzimy do holu z szatnią. Tam podoba jej się duża choinka, a także... sama szatnia z zamykanymi na klucz szafkami, w których można przechować swoje rzeczy, a także kolorowe siedziska.
Właściwa przygoda czeka na nas po wejściu do sali ekspozycyjnej. Pierwszy eksponat to specjalna piaskownica, którą można do woli formować. W zależności od tego, czy uformujemy dołek lub górkę, piasek zmieni kolor (faktycznie nie jest to piasek tylko specjalne tworzywo o nieco lepkiej konsystencji).
Armata na powietrze
15 minut później moje dziecko nadal bawi się tą piaskownicą. Radość córeczki bezcenna, ale... z lekkim przerażeniem spoglądam na pozostałe eksponaty. – Jeśli przy każdym spędzimy tyle czasu co tutaj, to chyba nigdy stąd nie wyjdziemy – przebiega mi przez myśl.
Nie pamiętam już jak, ale jakoś przekonuję ją, żeby zobaczyć, co dalej. Ku mojemu zaskoczeniu specjalne rury z nadmuchem, które pozwalają utrzymać w górze piłki, nie wzbudzają jej większego zainteresowania. Lepsza okazuje się armata na powietrze, której „wystrzał” wprawia w ruch niewielkie płytki. Płytki odbijają światło, można się w nich przejrzeć i chyba to wzbudza jej największe zainteresowanie.
Większość pozostałych eksponatów nie spotyka się z tak dużym zainteresowaniem mojego szkraba. Po części dlatego, że są dla niej za trudne, a po części dlatego, że są pomyślane dla nieco starszych (większych) dzieci.
Mazaki, lustra i kolorowy kotek
Sporo czasu spędzamy jednak przy stanowisku z lustrami i mazakami. Zadanie polega na odrysowaniu kształtu (kwadrat, koło itd.) spoglądając w krzywe zwierciadło i nie widząc przy tym własnych rąk. Nie jest to takie proste, jak się wydaje, nawet dla dorosłego. Niespełna trzyletnie dziecko raczej nie załapie, o co chodzi w tym zadaniu (przynajmniej moje nie załapało), ale mazaki same w sobe są fajną zabawką, tym bardziej, że mają różne kolory, a do zestawu dołączona jest gąbka.
Ciekawie jest również przy stanowisku multimedialnym, w którym specjalnymi suwakami zmieniamy barwy na monitorze. Celem jest zrównanie koloru tła i kotka, który wyświetla się w centralnej części ekranu. Jednak również tutaj nieważne jest samo zadanie, ale przesuwanie suwaków i zmiana kolorów. Po tym stanowisku musimy wrócić jeszcze raz do piaskownicy, ale później próbujemy pozostałe eksponaty.
Warsztatownia, czyli jeszcze jedno pozytywne zaskoczenie
Wydaje mi się, że wizyta w SOWIE dobiega już końca. Nawet nie podejrzewałem, że dziecko w tym wieku będzie się tu bawić w najlepsze przez prawie półtorej godziny. Przed nami jeszcze jedna sala, tzw. warsztatownia, pełna kreatywnych zabawek i zadań do wykonania. Większość z nich jest skierowana do nieco starszych dzieci. Nie spodziewam się, że będzie tam coś dla mojej Oli, ale i tutaj jestem pozytywnie zaskoczony. Pani proponuje nam zabawę kolorowymi słomkami konstrukcyjnymi. Strzał w dziesiątkę.
Po ułożeniu domku, rozmontowaniu go i schowaniu wszystkich elementów do pudełka, podchodzimy jeszcze do metalowej ściany. Tam, przy pomocy magnesów, można przyczepiać do ściany rurki, drążone pianki itp. elementy, z których należy zbudować tor dla drewnianej piłeczki. Tor buduję ja, Ola jest moim pomocnikiem. Później świetnie bawi się wrzucając kulkę z jednej strony i obserwując jak przetacza się przez całość i wypada na końcu. Podstawiamy tam drewniany kubek. Ciekawe, czy wpadnie do środka?
Atrakcja dla dzieci z Raciborza i okolic
Koniec końców spędzamy w SOWIE 2,5 godziny. Szok!
Wkrótce wrócimy tam znowu, bo już kilka razy słyszałem pytanie: kiedy pójdziemy do muzeum?
Jeśli macie dzieci/wnuki i nie macie pomysłu na urozmaicenie im czasu, gdy pogoda wciąż nie zachęca do szaleństw na dworze, wyjście do SOWY wydaje się idealną opcją. Zakładam, że im starsze dziecko, tym lepiej będzie się bawić w SOWIE. Dlatego mogę to miejsce polecić każdemu rodzicowi. Zresztą dorośli również znajdą tu coś dla siebie (konia z rzędem temu, kto pokona tego pamiętliwego szympansa w drugiej sali).
Wojtek Żołneczko
Czym jest SOWA?
SOWA, czyli Strefa Odkrywania, Wyobraźni i Aktywności, to takie Centrum Nauki i Techniki Kopernik w miniaturze. Choć SOWA znajduje się pod skrzydłami Muzeum w Raciborzu, to przycupnęła nie przy ul. Gimnazjalnej, ale na drugim końcu miasta – w obrębie zabudowań Szkoły Podstawowej nr 18 w Raciborzu (adres to ulica Ocicka 52, ale wejście znajduje się od ulicy Żorskiej).
Gdy uczestniczyłem w otwarciu tej placówki, spytałem kierownik Joanną Stanisz-Cebulę, czy jest jakaś granica wieku dla dzieci, które mogą korzystać z SOWY. Dowiedziałem się wtedy, że SOWA jest dla każdego, jednak optymalną grupą wiekową są dzieci uczęszczające do szkoły podstawowej. Pytałem o to mając na uwadze nie tylko czytelników Nowin oraz ich pociechy, ale również moją małą, niespełna trzyletnią córkę, której też trzeba zorganizować czas. Kilka tygodni później postanowiłem spróbować. Zapytałem Oli, czy chciałaby iść do takiego muzeum, w którym są różne ciekawe urządzenia – zabawki. Po trzytygodniowej kwarantannie byłem pewny, że odpowiedź może być tylko jedna: TAK! Taki był początek tego artykułu.
Najważniesze informacje
Aktualnie (stan na luty 2022 r.) SOWA otwarta jest o następujących porach:
– od wtorku do piątku 10.00 – 17.00
– soboty 10.00 – 15.00
– niedziela, poniedziałek nieczynne
Cennik:
– bilet normalny – 16 zł
– bilet ulgowy – 12 zł
– dzieci do lat 3 – 0 zł
Bieżące informacje na temat godzin otwarcia SOWY oraz cennika znajdują się tutaj:
https://www.facebook.com/SOWAwRaciborzu