Bartłomiej Kozina z Unii: piłka nożna to brama do ciekawej przygody
Bartłomiej Kozina z Unii: piłka nożna to brama do ciekawej przygody
– To m.in. dzięki pańskim staraniom fani futbolu mogli się w Raciborzu spotkać z zasłużonym arbitrem międzynarodowym i byłym prezesem PZPN.
– Doszło do tego przez księdza Zbigniewa Czendlika, którego poznałem wcześniej. Połączyła nas piłka. Wiedziałem, że wizyta księdza zbiega się z premierą książki Michała Listkiewicza i wiedziałem, że ksiądz i pan Michał się znają. Dlatego zrodził się pomysł, by go zaprosić. Kontakt od księdza dostałem, a prezes przystał na nasze zaproszenie. Bo z księdzem, swoim przyjacielem, już się dawno nie widział. Pomogła nam pani dyrektor miejskiej biblioteki i tak się to stało.
– Czy jest pan tym spotkaniem w bibliotece usatysfakcjonowany?
– Ja wcześniej przeczytałem książkę „Listek…”, a wiele poruszonych na spotkaniu wątków pochodzi właśnie z niej. Czy coś nowego tu wybrzmiało? Myślę, że niekoniecznie. To jest przede wszystkim książka nie tylko dla ludzi piłki nożnej. Traktuje nie tylko o sporcie, o futbolu, bo jest to książka o człowieku wielkiej erudycji. Dzięki swemu wykształceniu i pracy, którą wykonał nad sobą, otworzył się przed nim cały świat.
Autor odkrywa też trudne tematy, które przeżył i dzięki tej książce, spojrzenie na pana Listkiewicza, takie stereotypowe, wśród kibiców piłkarskich zakorzenione, ono się zmienia. Poznajemy prezesa Listkiewicza z innej strony, on się przyznaje do różnych błędów, m.in. do tych popełnionych w aferze korupcyjnej ze słynnym Fryzjerem. Nie odżegnuje się od tego, nie próbuje zamiatać pod dywan.
Druga rzecz to coś, co czytałem z otwartymi ustami, po tragedii rodzinnej, po morderstwie jego matki on przebaczył sprawcom zabójstwa. To jest mocny wątek, który pokazuje osobę prezesa w nowym świetle. Ja rozmawiałem z jednym ze współredaktorów książki z Łukaszem Olkowiczem. On też przyznał, że miał utarte spojrzenie na Michała Listkiewicza, a po czasie, który z nim spędził i prezes odkrył przed nim ileś wątków ze swego życia, to patrzenie się zmieniło. Prezes to jest dobry przykład, że piłka nożna nie jest tylko kopaniem kawałka skóry, ale to brama do ciekawej przygody, której nie przeżywa się tylko na zawodowym poziomie. Będąc amatorem, człowiek też ma okazję ruszać za granicę, spotykać się z ciekawymi ludźmi i przez to się rozwijać. To nie tylko dwie bramki, wynik itd. Ważne są kulisy, relacje z ludźmi. Nasz przykład: ksiądz, ja, prezes, a połączyła nas piłka.
– Wcześniej przyjechał do Raciborza wiceprezes PZPN Wojciech Cygan, teraz były prezes Listkiewicz. Marzy się panu wizyta Zbigniewa Bońka czy Cezarego Kuleszy? W końcówce były jeszcze życzenia pana Listkiewicza, żeby Unia wróciła do ekstraklasy.
– Moją ambicją nie jest ściąganie do Raciborza osób ze szczytów polskiej piłki nożnej. Nie o to idzie, bo to nie jest kwestia wystawy czy ekspozycji. Pewne sytuacje zbiegły się naturalnie i tylko z tego wynikały. Tak się zrządziło, zgrało się. To nie były specjalne zabiegi, nad którymi ktoś myślał miesiącami. Oczywiście cieszyłem się z życzeń, każdy by tego chciał w raciborskiej piłce, ale na te rzeczy trzeba patrzeć realnie i sukces Unii Racibórz sprzed półwiecza jest w obecnej rzeczywistości nie do powtórzenia.
Pytał ma.w