W Rzuchowie można było dotknąć prawdziwego meteorytu i spowodować erupcję wulkanu
– Serce się krajało, gdy człowiek tędy przejeżdżał i patrzył na tę ruinę. Tym bardziej się cieszę, że ktoś się tym miejscem zaopiekował i jeszcze zrobił tu coś dla ludzi – mówi Janusz Zakrzewski z Jejkowic. O Festiwalu Żywiołów w rzuchowskim pałacu dowiedział się przypadkiem. Tym bardziej cieszył się, że nie przegapił tak ciekawego wydarzenia.
Kto w niedzielne popołudnie 22 sierpnia przyjechał do Rzuchowa, ten mógł przekonać się, że woda nie zawsze przewodzi prąd, dotknąć prawdziwego meteorytu (a nawet spróbować podnieść), dowiedzieć się czegoś o wulkanach i spowodować erupcję jednego z nich, a także wziąć udział w pokazach strażackich. Atrakcji było więcej.
Historia, kultura i nauka w jednym miejscu
– Pomysł na Festiwal Żywiołów zrodził się ze współpracy z Uniwersytetem Śląskim, szczególnie z wydziałem nauk przyrodniczych. Postanowiliśmy połączyć to, czym się zajmujemy, czyli kulturę i ochronę zabytków z aspektami przyrodniczymi, środowiskowymi, a także tym, co chcemy tutaj wprowadzić w pałacu czyli rozwiązaniami proekologicznymi w obiekcie zabytkowym – mówi Ewa Mackiewicz, dyrektor Fundacji Na Rzecz Ochrony Dóbr Kultury, która opiekuje się pałacem w Rzuchowie.
Oprócz pracowników Uniwersytetu Śląskiego, do współpracy zaproszono również przedstawicieli Ośrodka Edukacji Ekologiczno-Geologicznej GEOsfera z Jaworzna oraz strażaków z miejscowej OSP.
Jeszcze tu wrócimy!
– Pięknie, że remontują ten pałac i jeszcze wykorzystują go w taki fajny sposób. No i warto chyba też powiedzieć, że pomyślano o wszystkim, również o miejscach parkingowych, a wiem z doświadczenia, że z tym ostatnim często jest problem na takich imprezach – mówi Marek Skupiń z Rydułtów. – Ciekawie, rodzinnie, pierwszy raz tu jesteśmy – przyznaje Bogna Marek z Rybnika, która przyjechała do Rzuchowa z mężem i synem.
– Tak pozytywny odbiór oraz tak liczne grono odbiorców to dla nas duża radość. Mamy nadzieję, że z każdą kolejną imprezą będziemy mieć jeszcze większe grono sympatyków – dodaje Ewa Mackiewicz z Fundacji Rzecz Ochrony Dóbr Kultury.
(żet)