Wyszli z tańcem do ludzi. Bitwa taneczna na bulwarach
Manuela Krzykała ze Skazy i Mateusz Siepetowski od breakingu w RCK zaprosili 40 tancerzy do rywalizacji na szachownicy ułożonej na przystani nad Odrą. Wydarzenie taneczno-muzyczne – Plenerowy Rogue All Style Battle 2 – zgromadziło dużą widownię nad Odrą.
– Każdy może tu spróbować sił. Skaza i breakingowcy wcześniej zrobili taką imprezę dla swoich tancerzy, ale teraz wyszliśmy w plener, żeby młodzi ludzie mierzyli się ze sobą w różnych odmianach tańca – mówiła nam na początku wydarzenia Anna Kokolus wicedyrektorka Raciborskiego Centrum Kultury.
Roztańczone centrum
Jak bardzo taneczny jest obecny RCK? – To bez wątpienia największa część amatorskiego ruchu w centrum. Ponad 200 osób liczy Skaza, a ponad 100 należy do Strzechy. Skaza nie robi naboru, tylko casting, bo jest tak liczna. Zajęcia odbywają się do godz. 22.00. Manuela dobiera najzdolniejszych. Do tego jeszcze taniec klasyczny i zajęcia z Małgorzatą Dziedzic – wyliczała nam A. Kokolus.
Bitwę na Bulwarach poprowadzili instruktorzy – Manuela Krzykała z Mateuszem Siepetowskim. Istotą imprezy było to, że mógł tu być reprezentowany każdy styl, różne kategorie. Pojedynki wieńczył hiphopowy koncert. – Muzykę się losuje, więc można tańczyć latino i rywalizować do hiphopu – uśmiechała się A. Kokolus.
Wcześniej kameralnie, teraz plenerowo
Mateusz „Budzik” Siepetowski podkreślił, że pomysł „Rogue Style” ma już 2 lata. Wtedy to było kameralne przedsięwzięcie. Czasy covidowe zamroziły ideę na ponad rok, a instruktorów tańca zmusiły do tego, aby dwoili się i troili, nadrabiając z podopiecznymi zaległości w nauce. – Walorem tej bitwy jest zaangażowanie wszystkich rodzajów tańca. Ktoś kocha taniec jazz i trafi w pojedynku na B-boya. To oczywiście zabawa, ale trochę rywalizacji też. Najważniejsze, żeby dzieciaki się rozwijały – mówił nam Siepetowski ubrany nietypowo dla siebie, bo w kapelusz. – To taki wakacyjny lajt – skomentował.
Wśród 40 uczestników byli wszyscy tancerze z ruchu artystycznego w RCK. W jury zasiadło trzech roztańczonych panów: Arkadiusz Karcz B-Boy Aro, który oceniał breaking; Denis Chory – zajął się techniką street dance i hip hop oraz Paweł Tyszkiewicz – z Gliwickiego Teatru Tańca, który oceniał taniec współczesny i jazz.
– Chcę, żeby wszyscy się dobrze bawili, a publiczności widać nie brakuje i żeby taniec zawładnął Raciborzem – mówiła nam Manuela Krzykała.
Nie może być spiny
Arkadiusz Karcz stwierdził, że w imprezie nie tak ważna jak rywalizacja będzie dobra zabawa. – Liczy się uśmiech, taneczność i dobra energia – powiedział nam juror.
Denis Chory też stwierdził, że na pierwszym miejscu jest „fun”. – Nie może być spiny, ale muszą być dobre kroki, bo to podstawa – podkreślił.
Perkusista Damian Osadzin wyjaśniał nam, że jego rolą jako instrumentalisty jest wkomponować się w to, co prezentują tancerze i co prezentuje didżej. – Takie doświadczenia rozwijają muzycznie. Jeśli chodzi o perkusję w tańcu, to liczy się puls, bo bezpośrednio wpływa na taniec – powiedział nam muzyk.
Ogień na parkiecie
Paweł Tyszkiewicz zaznaczył, że przybył do jury na zaproszenie Manueli Krzykały, z którą poprowadził niejedne warsztaty. – Bitwy taneczne nie są u nas zbyt popularne, a zwłaszcza jeśli chodzi o taniec współczesny, czyli moją specjalizację. Tak, na takiej imprezie może być objawienie na parkiecie – odparł zapytany o wybuch talentu na takim pokazie.
Według Tyszkiewicza plener ma swoje prawa jeśli chodzi o imprezę taneczną i ważne jest, jak wygląda podłoże do tańca. – Tu organizatorzy zadbali, aby warunki były jak najbardziej zbliżone do warunków salowych – podsumował.
DJ Tamaryan zaznaczył, że będzie zapodawał na przystani „różną muzę, bo gra wszystko, co ma fajny klimat”. – Zanim była pandemia to grałem co weekend w różnych miejscach, a teraz dopiero pierwszy raz mogę wystąpić. Będzie dziś ogień – zapewnił na początku. Tamaryan przyznał, że smaki muzyczne zmieniają się z czasem. – Teraz lubię disco i new disco, a wcześniej funk i takie bity – podsumował didżej.
(ma.w)