Wojewoda wyciął 7 dzielnic Raciborza z Budżetu Obywatelskiego. Małe projekty są bez szans
Nowe zasady rozdziału pieniędzy w Budżecie Obywatelskim w Raciborzu promują duże projekty ogólnomiejskie. Prawnicy wojewody śląskiego wytknęli urzędnikom z Raciborza, że dzielą budżet na strefy w oparciu o nieformalne dzielnice miasta, a prawo tego zabrania. Teraz małe projekty przepadną w starciu z takimi, które dotyczą całego Raciborza, albo dobrze zorganizowanych grup poparcia jak np. strażacy z OSP. Czy to zabije aktywność raciborzan z dzielnic ościennych?
W urzędzie miasta są zaskoczeni decyzją nadzoru prawnego wojewody śląskiego. Prawnicy z Katowic zakwestionowali organizację budżetu obywatelskiego w Raciborzu. Zwrócili uwagę, że rozdział pieniędzy odbywa się w oparciu o podział miasta na tzw. jednostki pomocnicze czyli dzielnice. Tymczasem istnieją one w Raciborzu jedynie nieformalnie, a w takim przypadku budżet obywatelski może być dzielony jedynie na całą gminę. Regulacje dotyczące budżetu obywatelskiego w Raciborzu poddawano ocenie prawnej wojewody już wielokrotnie i nigdy wcześniej nie kwestionowano ich w Katowicach. Tymczasem teraz trzeba dokonać rewolucyjnej zmiany, która może zburzyć budowane latami zaufanie do idei budżetu.
A może to dobra karta?
Do podziału będzie jedna, ogólna kwota przeznaczona przez Miasto do podziału między mieszkańców – 1,5 mln zł. Wcześniej część pieniędzy była niejako „znaczona” i rywalizowano o nią w poszczególnych strefach, na jakie podzielono Racibórz. Podział był oparty na dzielnicowej mapie miasta. Zuzanna Tomaszewska, która jako jedna z pierwszych zapoznała się z nowymi zasadami uważa, że różnica jest istotna, ale wierzy, że dzielnice będą się dzięki temu bardziej mobilizować by wygrać w budżecie. – Potraktujmy to jako dobrą kartę. Zaryzykujmy, żeby dzielnica się pokusiła o duży, fajny projekt za kilkaset tysięcy złotych – wymyśliła.
Obudzili się prawnicy
Ilona Bojczuk, która pracuje w wydziale rozwoju nadzorującym realizację budżetu w urzędzie mówiła ostatnio radnym, że urzędnicy postarają się zrobić wszystko, by udało się zorganizować nabór i głosowanie w tym roku. Ma temu służyć m.in. skrócenie do 15 dni czasu na zgłoszenie projektu (dotąd 30). – Do października trzeba zdążyć ze wszystkim – wyjaśniła rajcom I. Bojczuk. Oburzony informacjami z Katowic był Leon Fiołka, radny z Brzezia. – Czy ci prawnicy wiedzą co robią? Tak działaliśmy przez lata, że są dzielnice. Przecież okręgi wyborcze też tak robimy. Obudził się nadzór prawny po 7 latach? – krytykował były przewodniczący rady na posiedzeniu komisji oświatowej. Fiołka zastanawia się czy pojawiły się jakieś nowe wytyczne. – Że trzeba inaczej niż dotychczas, bo wcześniej była kasa na dzielnice, a teraz jedna dla wszystkich – skwitował doświadczony samorządowiec.
Wacławczyk chciał iść do sądu
Wiceprezydent Dawid Wacławczyk, któremu podlega wydział rozwoju i sprawy związane z budżetem obywatelskim, przypomniał, że jeszcze w listopadzie było „wszystko okej”. Wtedy też konsultowano z nadzorem prawnym kwestie związane z budżetem obywatelskim. Wacławczyk przyznał, że w pierwszej reakcji urząd chciał się skarżyć na rozstrzygnięcie wojewody w sądzie administracyjnym. – Sprawdziliśmy w innych miastach na Śląsku i Racibórz jest ewenementem nie mając formalnych dzielnic – przyznał wiceprezydent. Jak dodał, teraz będzie jeden worek w budżecie. – Sensowność sądzenia się jest wątpliwa, bo jak sąd nie przyzna nam racji to stracimy przede wszystkim w oczach mieszkańców, choć ta niesprawiedliwa decyzja należy do nadzoru prawnego wojewody – stwierdził pierwszy zastępca Dariusza Polowego.
Głosowanie ustawi hierarchię
W urzędzie rozważają teraz czy nie wprowadzić w mieście formalnych dzielnic. Tyle, że wtedy wybiera się rady dzielnic, i jak podał Wacławczyk jest „robota administracyjna”. – Ilość włożonej pracy jest tu niewarta wyprawki, bo będą kolejne problemy. To długa procedura, nieefektywna – ocenia zastępca prezydenta. Rozważa on przeniesienie kwoty 200 – 300 tys. zł do Inicjatywy Lokalnej czyli puli środków dzielonych na nieduże projekty, gdzie mieszkańcy angażują się wkładem własnej pracy. – Tam są właśnie takie lokalne, dzielnicowe kwestie – zaznaczył D. Wacławczyk. Rozwiewa obawy co do słabszej pozycji dzielnic w nowym rozdaniu budżetu. – To nie tak, że teraz tylko centrum będzie wygrywać. Głosowanie ustawi hierarchię, może wygrać 20 małych, a nie jeden duży – uważa.
Nie będzie rezerwacji
Inaczej sądzi Michał Kuliga z Ostroga, określając nowy budżet „trudnym zadaniem”. – Jak to dobrze wytłumaczyć mieszkańcom? – zastanawiał się głośno na posiedzeniu komisji oświaty. Poparła go Ludmiła Nowacka z Brzezia, twierdząc, że trzeba spodziewać się niezadowolenia ze strony mieszkańców. – Nie będzie dotychczasowej „rezerwacji” pieniędzy dla dzielnic. To bardzo niefortunne – oceniła. Ostatnie lata są „chude” dla budżetu obywatelskiego, bo w 2020 roku pandemia go zablokowała, a nawet nie było pewne czy zostaną zrealizowane projekty wcześniej przegłosowane.
Nadzór nam zaszkodził
Michał Kuliga zauważył, że budżet obywatelski był dobrym rozwiązaniem dla dzielnic, gdzie rywalizacja miała charakter wewnętrzny, a z reguły dochodziło do porozumienia o podział środków między grupami interesu. – Teraz nadzór prawny nam zaszkodził – oznajmił. Jego zdaniem, można byłoby nową edycję budżetu potraktować jako przejściową, zanim ukonstytuowałyby się formalne dzielnice. W tej formule dopuszczono by tylko duże projekty, ogólnomiejskie, kosztujące tyle co przewiduje cały budżet. To idea byłego rajcy miejskiego (dziś powiatowego) Tomasza Cofały. Żeby raciborzanie decydowali np. w sprawie dużej tężni w parku Roth. Oponowała radna Tomaszewska, uważa, że za dużo tego szokowania mieszkańców jak na jeden budżet.
Siła strażaków
Leon Fiołka był przeciw, bo jego zdaniem skrzykną się strażacy i przeforsują zakup nowego wozu bojowego dla którejś z jednostek OSP. – Mogą tak zrobić, mają siłę – uważa. Jego propozycją jest ograniczyć maksymalny koszt realizacji jednego projektu, żeby zwiększyć szanse dla mniej kosztownych propozycji. Tu pojawia się jednak kolejna prawna przeszkoda, bo takie ograniczenie znowu może zakwestionować nadzór prawny w Katowicach. Paweł Rycka dołączył do grona niezadowolonych z nowelizacji zasad. – Do tej pory budżet integrował dzielnice. Źle się stało – ocenił.
Głos z telefonu
Brak dzielnic to niejedyna nowinka. Głosowanie w budżecie ma się odbywać SMS-em. Na stronie internetowej oddamy głos i dostaniemy kod w SMS żeby go wpisać na tej stronie. Z 1 telefonu będzie można oddać 5 głosów. Będzie można głosować z miejskich filii bibliotecznych i urzędu miasta.
Musimy procedować, bo już jesteśmy miesiąc spóźnieni z przygotowaniami do budżetu obywatelskiego – podsumował dyskusję wiceprezydent Wacławczyk.
(ma.w)