Trzeba je zbliżyć do Gliwic, a nie do Rybnika [warsztaty nad strategią]
Przeciwnik „rybnikocentryzmu” był jednym z uczestników warsztatów towarzyszących budowaniu nowej strategii rozwoju Raciborza. Przedostatnich w cyklu adresowanym do mieszkańców, ponownie zorganizowanych w formule zdalnej. Odbyły się 22 marca.
Prowadzili je na zoomie tak jak poprzednie Marcin Baron i Luk Palmen z firmy InnoCo. Ta edycja miała sporą frekwencję – poza urzędnikami włączyło się do transmisji kilkanaście osób.
Turystyka historyczna
O potrzebie szybkiego skomunikowania Raciborza z Gliwicami mówił Piotr Adamczyk z Towarzystwa Entuzjastów Kolei. To była jego wizja Raciborza za 10 lat. Uważa, że należy zmodernizować połączenia kolejowe i podróżować w stronę Gliwic i Katowic przez Kuźnię Raciborską, a nie Rybnik. Stwierdził też, że miastu potrzebna jest nowa droga alternatywna dla Drogi Krajowej nr 45 – obwodnica Raciborza w tym rejonie. Robert Lasak pasjonujący się lokalną historią wskazał, że nie tylko Gliwice powinny być ważnym ośrodkiem dla Raciborza. Jego zdaniem drugi kierunek to Opole. Też ceni sobie kolej i uważa, że przykładem właściwych rozwiązań są Czechy. Za granicą polsko-czeską otwiera się szereg możliwości podróżowania, czego nie można powiedzieć o połączeniach kolejowych z Raciborza. R. Lasak radzi oprzeć się na walorach historyczności miasta i oparciu o to lokalnej turystyki, bo jego zdaniem ta sfera jest zaniedbywana. Podał za przykład „kompletnie nieciekawą wystawę z mumią” w raciborskim Muzeum. Według niego to niewykorzystany potencjał. Lasak mówił o niewykorzystanych możliwościach Raciborza. Nazwał go „przespanym miastem”.
Bez pomysłu na zieleń
Pani Anna, mieszkanka Brzezia, chwaliła sobie sąsiedztwo Zbiornika Racibórz. – Przecudna jest ta infrastruktura – oceniła. Przyznała uczestnikom, że wróciła do swego rodzinnego miasta po 15 latach mieszkania w Krakowie. – Tam było wszystkiego za dużo, za głośno i za szybko – odparła na pytanie Luka Palmena z firmy InnoCo, który pracuje dla magistratu przy sporządzeniu strategii. Racibórz uważa za miasto doskonałe do życia, do wychowania tu dzieci. Ceni możliwość przemieszczenia się w 15 minut na drugi koniec miasta, poleca jego bogatą ofertę kulturalną i brak korków komunikacyjnych. – Nie ma problemów z parkowaniem, co np. w Krakowie było wielką trudnością – wspominała. Zdaniem raciborzanki z Brzezia jej miasto ma potencjał stać się pięknym i zielonym. Krytykuje jednak obecną politykę wobec zieleni miejskiej. – Nie ma pomysłu, brakuje tu dobrego projektanta. Widzę tylko wycinki drzewostanu – zauważyła.
Wiceprezydent Raciborza Dawid Wacławczyk poinformował mieszkankę, że w magistracie trwają prace nad nowymi rozwiązaniami dla zazieleniania miasta i zajmuje się nimi architekt Ewa Klimaszewska. – Za 10 lat Racibórz będzie wyglądał lepiej – deklarował Wacławczyk.
Totalny rozgardiasz w Markowicach
Do dyskusji dołączyła Jadwiga Rzotki z Markowic. To była urzędniczka, która uczestniczyła w pracach nad poprzednią strategią rozwoju Raciborza. Uważa, że jej dzielnica potrzebuje sprawnego połączenia ścieżkami rowerowymi z resztą miasta. Marzy jej się trasa z Markowic przez centrum na Zbiornik Racibórz.
Rzodki krytycznym okiem spojrzała na rozwój zabudowy mieszkaniowej w Markowicach. – To jest totalny rozgardiasz – oceniła. Podała za przykład stawianie nowych domów na terenach, gdzie nie doprowadzono sieci kanalizacyjnej ani gazowej. – Instaluje się tam szamba przydomowe. Sorry, ale to jest uwstecznianie się – stwierdziła. Narzekała też na stan lokalnych dróg, które są „klepiskowe, z aszą”.
Unia przejada pieniądze
Głos ponownie zabrał Robert Lasak wskazując na przejadanie publicznych pieniędzy przez nową spółkę miejską – piłkarską Unię. Narzekał, że miejscowi politycy się kłócą, a tracą na tym mieszkańcy. – Radni pytają prezydenta o Unię, a ten im nie odpowiada na pytania i jest klincz, bez chęci rozwiązania problemu. To jest trochę nie okej – mówił pan Robert. Zasadności inwestowania w Unię Racibórz bronił Leon Fiołka, radny i były przewodniczący rady miasta. Przypomniał, że wcześniej też Miasto wykładało pieniądze z budżetu na klub.
Mieszkanka Brzezia poruszyła problem smogu. Gdy spaceruje wieczorami, to ulice dzielnicy wypełnia siwy dym. – Po powrocie ze spaceru wszystko cuchnie, łącznie z bielizną. Ludzie nadal palą mułem lub innym syfem – stwierdziła kobieta.
Uczelni trzeba pomóc
Za najważniejszą sprawę w kontekście najbliższych lat dla Raciborza uznał Piotr Dominiak – były samorządowiec i przedsiębiorca – rozwój PWSZ Racibórz. Mówił o groźnej dla uczelni konkurencji z Rybnika, gdzie ma powstać Wyższa Szkoła Medyczna. Według Dominiaka nie można kontynuować obecnej polityki miasta względem uczelni, gdzie wspiera się kwotą kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie, ale te nakłady znacząco zwielokrotnić. Radził władzom brać przykład z Rybnika, gdzie szerokie grono polityków lobbowało za sprawą uczelni medycznej.
Według Dominiaka, centrum Raciborza tworzą ulice handlowe, a powinny to robić instytucje działające na rzecz rozwoju przedsiębiorczości i społeczeństwa obywatelskiego. Miastu potrzeba też miejsc przestrzeni coworkingowej.
P. Dominiak sądzi, że przyszłościowy obszar to szeroko pojęta energetyka i ta powinna być rozwijana w Raciborzu w oparciu o miejscową uczelnię.
Wszędzie śmierdzi
Niepełnosprawna pani Karolina narzekała na liczne w Raciborzu bariery architektoniczne dla osób na wózkach inwalidzkich. – Smog mamy nawet w ścisłym centrum. Wszędzie śmierdzi – oceniła. Do miejsc niedostosowanych dla niepełnosprawnych zaliczyła również większość przystanków autobusowych.
Aktywny podczas warsztatów był ponownie Robert Lasak. Skrytykował liczne w mieście ścieżki rowerowe „znikąd do nikąd”. – Nie widać strategii dla tych tras. Teraz ma powstać droga rowerowa w Miedoni. Zamiast poprowadzić ją koło basenu, za działkami, co połączyłoby dzielnicę z parkiem Zamkowym, to ścieżka ma znów być znikąd do nikąd – mówił raciborzanin. Apelował o jak najszybsze połączenie centrum miasta z trasami po zbiorniku, bo są piękne. Wiceprezydent Wacławczyk podał, że Miasto porozumie się wkrótce z Wodami Polskimi (poda termin: najdalej do dwóch miesięcy) i oficjalnie udostępniona będzie trasa po wałach zbiornika z Brzezia do Sudołu. – Resztę trzeba negocjować wspólnie z gminami Krzyżanowice i Lubomia – wyjaśnił pierwszy zastępca Dariusza Polowego. Dodał, że z Wodami Polskimi nie rozmawia się łatwo, bo instytucji ma na celu zapewnić bezpieczeństwo przeciwpowodziowe, a Miastu zależy na turystyce rowerowej.
Potrzeba drugich Eko-Okien
Pani Anna z Brzezia przyznała, że trudno w Raciborzu o konkretną pracę. Jej mąż pozostał zawodowo związany z Krakowem, a ona też znalazła zatrudnienie w firmie poza miastem. Jej zdaniem potrzebny jest miastu taki inwestor jak Eko-Okna w Kornicach, duży zakład, który potrzebuje pracowników o wielu specjalnościach, od podstawowych po wysoko specjalistyczne.
Mieszkanka Brzezia radziła budować nowe mieszkania i zaadaptować na lokale mieszkalne stary szpital przy Bema. – Gdyby taki obiekt był w Krakowie, już dawno zostałby tak przekształcony, a ceny lokali byłyby tam astronomiczne – stwierdziła. Uważa, że byłoby wielu chętnych do zamieszkania w Raciborzu, bo wie, że dojeżdżający z regionu do pracy w Eko-Oknach, chętnie osiedlaliby się w mieście, gdyby było gdzie.
Kiedyś byliśmy więksi
Kolejny były krakowianin w gronie dyskutantów – pan Stanisław przypomniał, że w przeszłości Rybnik był mniejszy od Raciborza, podobnie było z Opolem, a teraz to Racibórz jest najmniejszy. Przypomniał, że miasto powiększyło się w latach 70. ubiegłego wieku o pobliskie wioski, przyłączając je jako dzielnice. – To był dobry ruch – wskazał. Jego zdaniem jest on wart powtórzenia.
Marek Zimnicki zauważył, że na rozwój potrzeba wielu pieniędzy ze źródeł pozabudżetowych. Wiceprezydent Wacławczyk przekazał, że Miasto chce przygotować 100 – 200 dokumentacji pod projekty, tzw. do szuflady, by móc starać się o środki zewnętrzne, gdy nadarzy się okazja. W ostatnich latach przygotowano w magistracie 49 projektów o wartości 156 mln zł. 42 z nich zrealizowano. Kolejnych 12 jest poddanych ocenie, a 7 przepadło w konkursach o dotacje.
Brakuje przekazu
Podsumowując warsztaty Luk Palmen powiedział, że Racibórz musi być miastem z pomysłem, z przemyślaną koncepcją. Zauważył, że w mieście szwankuje komunikacja między samorządem a mieszkańcami. – Dużo się robi, planuje, ale brakuje przekazu na ten temat. Trzeba informować jakie działania są podejmowane i dlaczego – mówił. Palmen dodał, że Racibórz traci urok miasta i nad tym trzeba pracować.
D. Wacławczyk przypomniał, że w pracach nad poprzednią strategią, w ogóle nie było spotkań z mieszkańcami i nie zastosowano – jak w tym roku – ankiety do nich skierowanej (wypełniono ją 800 razy). – To jest wartość dodana – powiedział wiceprezydent o tegorocznych warsztatach.
(ma.w)