Z poradnika ogrodnika Kazika: ogród jest miejscem kojącym ludzkiego ducha
Dziś inaczej. Mniej poradnikowo, a bardziej refleksyjnie. Będzie też i konkurs! Dlaczego? Gdyż, wchodząc w objęcia kolejnego lokdałnu Kazik postanowił czym prędzej wyprawić się do miasta po niezbędne preparaty chemiczne do ochrony roślin, a podróż ta przyniosła kilka cennych przemyśleń.
Życie na wsi pozwala czasem zapomnieć o niebezpieczeństwie spotkania się z wirusem. Szczęśliwi posiadacze działek rekreacyjnych też mogą sobie pozwolić na chwile zapomnienia, oddając się terapeutycznym oddziaływaniom związanym z prowadzeniem kawałka własnego ogródka. Niezależnie jednak od miejsca dekoncentracji, wystarczy na chwilę podnieść wzrok i czar szybko pryska. Kazika korona – obuch powalił już na przystanku autobusowym. W dobie powszechnych automobilów niewielu już korzysta z dobrodziejstw Pekaesu. Kiedyś jednak, w czasach przedpandemicznych spotkać można było na wiejskim terminalu młodzież szkolną w dość pokaźnej liczbie. Człowiek dowiadywał się tedy rzeczy, które do dziś obce są większości filozofów, ale dawały one na ten czas jakiś pogląd na współczesny świat. Dziś przystanki świecą pustkami i tylko czasem jakiś strudzony robotnik smutno wpatruje się w zimny asfalt szosy. Brakuje teraz tak uciążliwych kilkanaście miesięcy temu nastoletnich krzyków. Wsiadamy. Na szczęście kierowca ten sam, tylko z wąsem schowanym pod maseczką. Lokalny bohater dumnie dzierży koło sterowe busa. Kazik przypomina sobie młode lata. Skwar, wszechobecny pył, duchota i 110 koni mechanicznych ryczących za plecami. W tej maseczce i przy akompaniamencie mocarnego silnika, Kazik poczuł się znowu jak na pokładzie Bizona ZO50 w sierpniowe popołudnie. Dobrze, że kierowca rozmowny, bo choć tabliczka nad jego głową mu tego zabrania, a szyba z plexi skutecznie tłumi sylaby, to jest w jego głosie jakaś dodająca otuchy, kojąca siła. Dworzec pusty. Nie ma do kogo zagadać. Potykając się o wystającą płytę chodnikową Kazik przyspiesza, by czym prędzej znaleźć się w jego ulubionym sklepie ogrodniczym, ale już z daleka coś wydaje się inne, jakby trochę podejrzane. Kto normalny wystawia lodówkę na chodniku? Zarys w kształcie sporej szafy budzi niepokój, ale też spore zaciekawienie. Z bliska widzę, że to automat. Nie. Nie taki strzelający, piorący ani do gry, a raczej taki robot – automatyczny sprzedawca. Właściciel sklepu szybko zaspokaja moją ciekawość, tłumacząc mi sposób działania i praktyczne aspekty tego typu rozwiązania i chociaż mówię mu, że wolę robić zakupy tradycyjnie, by spotkać się z nim w jego ogrodniczym przybytku, to rozumiem jego strategię i podziwiam zaradność, bo czasy jakie nastały na wielu z nas wymuszają elastyczność i radykalną zmianę postaw. Ten ogrodniczy automat stał się dla Kazika symbolem nowej epoki jaka nastaje, a może nawet już nastała i mimo, że jako porządny Krasnolud jestem radykalnym tradycjonalistą, skrupulatnie rozprawiającym się z bezmyślnym postępem, to będę się musiał podporządkować trendom, by wiatr zmian nie potargał mi zanadto brody. Musimy wiedzieć jedno. Będą nas kiedyś oceniać potomni po tym, jacy jako społeczeństwo wyszliśmy z tych trudnych czasów. Przyroda, czyli także ogród jest miejscem kojącym zszarganego ludzkiego ducha. Mam nadzieję, że nikt nie zabierze nam możliwości korzystania z tych zbawiennych wizyt w lasach, zieleńcach czy działkach. Człowiek pozbawiony kontaktu z naturalnym środowiskiem staje się po prostu nieszczęśliwy. Pamiętajcie, że lepiej zdziczeć niż zapomnieć dokąd sięgają nasze korzenie. Bierzcie narzędzia w dłonie i ruszajcie do pracy, a jeśli potrzeba Wam nowego ekwipunku, bo szpadel już sfatygowany, a motyka lekko pokrzywiona, to Kazik zaprasza do udziału w konkursie. Zasady są dość proste. Wystarczy do 21 kwietnia przesłać na adres redakcji Nowin lub na mejla: krasnoludkazik@gmail.com portret przedstawiający Wasze wyobrażenie Kazika. Wykonany w dowolnej technice i dowolnym formacie. Najlepsze prace hojnie nagrodzę markowymi narzędziami ogrodniczymi. Naprawdę warto!