Polowy jak Syzyf proponuje radzie wyłączenie nieruchomości niezamieszkałych. Bez skutku
Prezydent znów pokazał statystyki finansowe związane z wywozem śmieci, gdzie Miasto notuje ponad 100 tys. zł miesięcznego deficytu w systemie gospodarowania odpadami. Kolejny raz radni znaleźli argumenty, by nie posłuchać Polowego i utrzymać dotowanie wywozu śmieci od firm i sklepów przez resztę raciborzan.
Henryk Mainusz szef radnych „Razem” oponował na sesji najgłośniej. Przytoczył dane na temat Ocic, gdzie „małym wywiadem” policzył, że pół tysiąca mieszkańców unika opłaty śmieciowej. Sam nie podał, że chodzi o jego dzielnicę, ale tajemnicę przypadkiem ujawnił Mirosław Lenk. Radny Mainusz burzy się, że z magistratu płynie przekaz o tym, jak to przedsiębiorcy oszukują na śmieciach (wystawiają więcej kubłów niż za nie płacą). Były szef rady uważa ponadto, że prezydent Polowy za mało przykłada się do ścigania tzw. martwych dusz – raciborzan, którzy są zameldowani, ale nie złożyli deklaracji śmieciowej. Jego zdaniem ten kto unika opłaty powinien być tępiony. – Jednakowo zaciekle, czy to mieszkaniec czy to przedsiębiorca – zaznaczył.
Wystarczy jedna decyzja
Prezydent Polowy uważa, że 10% podatników znajdujących się poza systemem poboru opłaty śmieciowej stanowi całkiem dobry wynik w skali kraju. Według niego wychwycenie wszystkich nieuczciwych dałoby Miastu ok. 1,2 mln zł wpływów rocznie. Jednak dla osiągnięcia takiego wyniku potrzeba dodatkowych etatów i zaangażowania sił urzędniczych w ściganie niepłacących. Tymczasem miejska strata na obsłudze wywozu śmieci od sklepów i firm wynosi także 1,2 mln zł rocznie, a można ją zniwelować jedną decyzją rady.
Żeby uszczelnić system trzeba znaleźć 5 tysięcy ludzi, a z drugiej strony można podjąć jedną decyzję względem ponad 700 nieruchomości niezamieszkałych – porównał D. Polowy.
Mieszkańcy nie są złodziejami
Z oceną Mainusza co do ukrywających się podatników nie zgodził się radny Jarosław Łęski („NaM”). Stwierdził, że ci co nie płacą, prawdopodobnie nie przebywają w Raciborzu, tylko zarobkują za granicą i w mieście przebywają sporadycznie.
Proszę nie robić złodziei z mieszkańców miasta i nie mówić o ich tępieniu – apelował Łęski do nestora rady. Według rajcy winny dziury w budżecie jest nieszczelny system naliczania i poboru opłat, a nie sami mieszkańcy.
Kolejna kwestia, jaką poruszył H. Mainusz to płatnicy pokrywający braki w systemie wynikłe z unikania opłat przez część raciborzan. Od Polowego usłyszał, że to radni miejscy decydują, żeby za nieuczciwych płacili pozostali mieszkańcy. – Ja chcę uniknąć tej sytuacji – tłumaczył swą, powtarzaną od wielu miesięcy propozycję wyłączenia z systemu nieruchomości niezamieszkałych. Prezydent zapewniał Mainusza, że do kwietnia urząd za pomocą tzw. algorytmu świdnickiego wychwyci niepłacących za śmieci w Raciborzu. Polowy obiecuje, że będzie to wynik lepszy niż w Świdniku (znaleziono tam 800 „martwych dusz”). Włodarz nie zaimponował Mainuszowi tymi zapowiedziami, bo szybko przytoczył przykład z Kuźni Raciborskiej, gdzie „martwe dusze” odnaleziono w ciągu tygodnia, a w Raciborzu sprawa wlecze się od wielu miesięcy.
Nadwyżka i strata
Mirosław Lenk broniąc obecnego systemu wskazał, że gdy opuszczał urząd w 2018 roku Miasto notowało 400 tys. zł nadwyżki w systemie gospodarki odpadami. Wytknął prezydentowi, że po dwóch latach jego rządów występuje deficyt, który w ciągu roku ma wynieść 1,2 mln zł. – Jeśli mówimy, że przedsiębiorców dotują mieszkańcy, to powiedzmy im również, że dokładają się do niepłacących za śmieci sąsiadów – zauważył Lenk.
Przewodniczący rady Marian Czerner poszedł dalej we wskazówkach dla prezydenta. Stwierdził, że to co przekazuje Polowy mieszkańcom jest nieprawdą. Zdaniem radnego w systemie miejskim każdy podatnik płaci za siebie, nikomu nic nie dopłaca. Jest za to problem z egzekucją należności od nieuczciwych firm i mieszkańców. – Skończmy z mówieniem, że dopłacamy do nieruchomości niezamieszkałych – zwrócił się do prezydenta Polowego.
Włodarz nadal próbował oprzeć się na argumentacji broniącej mieszkańców przed obciążaniem ich za wywóz śmieci z firm i sklepów. Podał, że opłata śmieciowa w Raciborza jest z tego powodu zawyżona. Lenk skomentował to stwierdzeniem, że raciborska stawka jest najniższą w regionie.
Dwie dziury budżetowe
Prezydenta wspierał radny Leon Fiołka mówiąc o dwóch dziurach budżetowych w systemie gospodarowania odpadami. Jedną generują niepłacący mieszkańcy, drugą – płacący za mało przedsiębiorcy. Wpierw trzeba pozbyć się jednej z nich i przyjdzie pora na uporanie się z kolejną. Były szef rady wspomniał o potrzebie uszczelnienia systemu przez zmianę systemu naliczania opłaty śmieciowej. Przywołał dawny pomysł, który forsował swego czasu ówczesny wiceprezydent Wojciech Krzyżek – metody powiązanej ze zużyciem wody.
Poziom podstawówki
Bardzo krytyczny wobec oponentów dla planu Polowego okazał się II zastępca prezydenta. Dominik Konieczny porównał rajców do uczniów pierwszych klas podstawówki. Mówił, że prościej nie dało się im przekazać informacji o deficycie w systemie. – Dziwię się panu Czernerowi, że nie potrafi zrozumieć banalnych kwestii – podkreślił. Podał, że jak usługa Empolu, który wywozi kontener śmieci kosztuje 110 zł, a samorząd płaci zań 58 zł, to ktoś musi dopłacić różnicę – 52 zł i dopłacą ją mieszkańcy. Konieczny poinformował, że przedsiębiorcy zrzeszeni w Raciborskiej Izbie Gospodarczej są niezadowoleni z systemu miejskiego. Decyzja rady o niewyłączeniu z systemu nieruchomości niezamieszkałych i tzw. mieszanych zablokuje wyjście z systemu tych przedsiębiorców. – Zadbamy żeby dowiedzieli się oni, którzy radni im to zapewnili – zapowiedział D. Konieczny.
Na zapowiedź wiceprezydenta zareagował ostro Henryk Mainusz krzycząc: to jest chamstwo!
Kto słucha tylko siebie?
Koniecznego tonował też przewodniczący Czerner, czemu wiceprezydent się dziwił: to jak radny mówi od rzeczy to jest okej, a ja nie mogę się wypowiedzieć? Zastępca Polowego uzupełnił jeszcze swą informację o dodatkowy efekt podjęcia uchwały, która umożliwi Miastu w przyszłości („otworzy furtkę”) powierzenie wywozu śmieci w trybie in house czyli zlecenie tego własnemu podmiotowi (Przedsiębiorstwu Komunalnemu).
Marian Czerner podzielił się z radnymi swą obserwacją, że wiceprezydent Konieczny „słucha chyba tylko siebie”. Zaapelował o porzucenie przez zastępcę Polowego maniery pouczania radnych. – Porównywać radnych do uczniów podstawówki nie wypada osobie zajmujące stanowisko wiceprezydenta. Jeśli pan nie zmieni zachowania, będę odbierał panu głos – zapowiedział M. Czerner.
Nie może pan sobie pozwalać jak pan chce – strofował Koniecznego radny Piotr Klima. Uznał wystąpienie wiceprezydenta za niegrzeczne i chamskie. – Nie jesteśmy osłami z ostatniej ławki w szkole podstawowej. Nie wolno z ludzi robić pajaców. Jestem pana postawą zniesmaczony i zdruzgotany – przyznał Piotr Klima. Zapowiedź zastępcy, że przedsiębiorcy dowiedzą się o tym, którzy radni głosują nie po ich myśli, Klima odebrał jako groźbę i powiedział, że boi się o swój dom i rodzinę.
Dominik Konieczny wyjaśniał, że radni wyciągają zbyt daleko idące wnioski z jego wypowiedzi.
Marcin Fica spytał czy kolejna kampania plakatowa Dariusza Polowego będzie polegała na podaniu informacji którzy radni zagłosowali nie po myśli włodarza.
Sejm przyjdzie z pomocą
Marian Czerner przekazał radnym, że w Sejmie trwają prace, już na poziomie komisji, nad zmianą stawek rządowych za wywóz śmieci z nieruchomości niezamieszkałych. Według jego wyliczeń, stawka sięgnie 200 zł (obecnie to 58,20 zł). Szef rady rekomendował, by nie głosować projektu prezydenckiego, bo rada już parokrotnie wyrażała swoje negatywne stanowisko w tej sprawie. Opozycyjna większość rządząca Raciborzem (14 rajców) poparła stanowisko Czernera.
Już po głosowaniu Dariusz Polowy zauważył, że prace legislacyjne, o których mówił M. Czerner trwają od maja 2020 roku i w tym okresie mieszkańcy Raciborza musieli transferować do systemu gospodarki odpadami ponad milion złotych na obsługę marketów i nadal to robią. Wypowiedź włodarz skomentował na koniec Mirosław Lenk stwierdzając, że Dariuszowi Polowemu w całej dyskusji chodziło tylko o ten końcowy przekaz: że mieszkańcy dopłacają marketom.
Mariusz Weidner