WYWIAD NOWIN: Piotr Dominiak: w sezonie grzewczym w powietrzu można w powiecie wieszać siekierę
Z aktywistą antysmogowym, który od kilku lat podejmuje w Raciborzu szereg inicjatyw na rzecz walki ze smogiem rozmawialiśmy 26 lutego w naszej redakcji. Okazją była intensywna w ostatnich tygodniach akcja informacyjna stowarzyszenia Zielony Racibórz.
– Dlaczego Zielony Racibórz, a nie innego koloru? Co to za inicjatywa?
– Stowarzyszenie jest inicjatywą Ewy Klimaszewskiej i Eli Skrzymowskiej, które mają mocne zacięcie, jeśli chodzi o zazielenianie miasta, np. tworzenie łąk kwietnych czy nowych nasadzeń drzew. Ja pomagałem wcześniej w rozkręcaniu tego stowarzyszenia. Jeśli koleżanki skupiają się na zieleni, to ja na kolorze brunatno-szarym czyli smogu. To taki nieformalny podział. Połączyliśmy siły – Raciborski Alarm Smogowy z Zielonym Raciborzem. Z korzyścią, bo każdy ma swój ograniczony czas i zasoby, dlatego się wspieramy. Na razie skupiamy się na zazielenianiu przestrzeni miejskiej oraz na walce ze smogiem.
– Ruszyliście państwo z intensywną akcją informacyjną na temat walki ze smogiem. Na czym się w niej skupiacie?
– Chcemy żeby w powiecie raciborskim uświadomiono sobie, że już od 2018 roku działa prawo – uchwała antysmogowa. Ten dokument ma istotne zapisy, jakie wejdą w życie lada dzień. Wszystkie stare piece, tzw. kopciuchy o wieku powyżej 10 lat muszą być wymienione na nowoczesne kotły węglowe lub inne źródła ciepła i formy ogrzewania. Niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę. Z tego co słyszę, to panuje przekonanie, że nic się nie dzieje i może zostać tak jak było. A jak nawet ktoś się dowiaduje, że piec trzeba zmienić, to się buntuje i mówi: a co jak nie wymienię? Tymczasem mogą być duże problemy, bo niezastosowanie się do przepisów będzie wykroczeniem. Ściga je straż miejska i policja. Będą odbywały się kontrole, jakie urządzenia są stosowane. Do kontroli zobligowani będą też burmistrzowie i wójtowie, którzy do kontrolowania skierują urzędników. Kto się nie będzie stosował, ten narazi się na kary od 500 zł do 5 tys. zł.
– Nie tylko propagujecie wiedzę o przepisach. Słynna stała się wasza akcja przy fontannach, gdzie pojawił się bilbord z płucami.
– To trudne zadanie, jak wywrzeć wpływ na świadomość ludzką, że ten problem dotyka każdego z nas? Aktywistki z Krakowa to wymyśliły. Powstały tzw. sztuczne płuca. Wszystkie Alarmy Smogowe prowadziły taką akcję. Ściągnęliśmy takie płuca na dwa tygodnie do Raciborza. Szybko ze śnieżnobiałych stały się ciemnoszare. To znaczy, że powietrze, którym oddychamy całą dobę, ten pył, zanieczyszczenia znajdujące się w nim, odkładają się w naszych płucach. Sezon grzewczy trwa znacznie dłużej niż 11 dni testu. A ustawiliśmy je w centrum miasta, a nie tam gdzie jest duże zagęszczenie kopciuchów. Mamy dosłownie czarno na białym taki dowód na smog w Raciborzu.
– Pan i grono pańskich znajomych chcieliście, żeby w Raciborzu możliwie szybko zaczęła obowiązywać tzw. strefa bez węgla. Działała komisja antysmogowa przy prezydencie miasta. Co z tego wyszło?
– Nie jestem zadowolony z efektów. Głównym celem prac komisji było wprowadzenie zakazu stosowania paliw stałych w Raciborzu, co się nie udało. Decyzje o takim zakazie może podjąć sejmik województwa śląskiego. My ustaliliśmy okres wprowadzenia takiego zakazu i warunki dla miasta, ale sprawa stanęła w Katowicach. Nieszczęśliwie się to nałożyło z wybuchem pandemii i od tego czasu temat legł w gruzach. Ja postulowałem radykalne kroki, całkowity zakaz stosowania paliw stałych w krótkim czasie. Jednak sprawa stanęła i nie ma żadnej dyskusji. Niepokojące jest, że rozmawia się o złagodzeniu zapisów uchwały antysmogowej. Jak tak dalej pójdzie, to będziemy się borykać z tym problemem niewiadomo przez ile kolejnych lat.
– Czyli tzw. kopciuchy nie trafią do lamusa z początkiem nowego roku?
– Gorzej, że dopiero za 5 lat mają zniknąć kotły węglowe 3 klasy. To znaczy, że obecna sytuacja zostanie wydłużona. Z praktyki wiadomo, że bez prawnej perswazji wiele osób zostanie przy starszych urządzeniach grzewczych, emitujących spore ilości zanieczyszczeń.
– Dzieje się jednak coś pozytywnego, bo w regionie głośno jest o kolejkach po dotacje, nawet nocnych ogonkach i listach kolejkowych.
– Są czynione pewne kroki, ale są w tym błędy. Rządowy program „Czyste powietrze” przewiduje 10 lat na wymianę milionów pieców, a skala po dwóch latach jest symboliczna bo skorzystało kilkadziesiąt tysięcy osób. Program ten nie wspiera zabudowy wielorodzinnej, a mamy problem z kamienicami Raciborza. To stare budynki, to tam trzeba termomodernizacji, i na to są tylko ograniczone środki miejskie. Na przykład właściciel mieszkania w kamienicy może pozyskać jakieś 30% na realizację wymiany pieca i instalacji i dla niektórych takie wydatki są nie do przejścia. Nie pomaga też rozbudowana biurokracja. Działania są podejmowane, ale w niewystarczającym stopniu.
– Słyniecie z niekonwencjonalnych happeningów. Czy w tym roku Matka Polka założy maseczkę antysmugową?
– Na ten moment nie myślimy o działaniach w przestrzeni miejskiej. Planujemy, skutek pandemii, webinarium o zapisach uchwały antysmugowej z prawnikiem specjalizującym się w tej tematyce oraz webinarium ze specjalistą od programu „Czyste Powietrze”. Owszem, rozważaliśmy czy nie ubrać w tym roku Matki Polki w maskę ale uznaliśmy, że może to zyskać inne znaczenie w bieżących okolicznościach, więc zrezygnowaliśmy.
– Racibórz podjął liczne kroki w walce ze smogiem, a jak ta aktywność wygląda z pańskiej perspektywy w gminach?
– Przytoczę tu przykład tzw. krakowskiego obwarzanka. Kraków od paru lat zakazuje stosowania paliw stałych, ale przy pewnych warunkach atmosferycznych gminy sąsiednie dla Krakowa intensywnie kopcą i wtedy powietrze w mieście znów jest zanieczyszczone. W Raciborzu jest podobnie z gminami. W 95% te gminy są ogrzewane indywidualnymi systemami, głównie węglem. W okolicznych miejscowościach nie da się oddychać. Problem jest dostrzegany, bo władze angażują się w „Czyste Powietrze”, modernizują źródła ciepła. Problemem jest tam przyzwyczajenie, że zawsze tak było i niechęć inwestowania własnych pieniędzy w walkę ze smogiem. Ale i tak jest lepiej niż parę lat wstecz. Świadomość rośnie, jakiś progres jest, choć niewystarczający. W sezonie grzewczym można w powiecie raciborskim wieszać siekierę w powietrzu. To przyczyna wielu chorób i przedwczesnych zgonów.
– Lobby węglowe przekonuje, by stosować nadal piece na węgiel, tyle, że nowoczesne. Co pan na to?
– Z ogrzewaniem węglowy jest wiele problemów. Po pierwsze mamy problem jakości tego paliwa. Często to, co deklarują producenci na jego temat odbiega od rzeczywistości. Trudno o tę jakość, w szczególności za niską cenę. Dochodzi też efektywność spalania – gaz wygrywa tu z węglem, co przekłada się na koszty, o ile dom jest dobrze ocieplony. Inaczej można przepalić naprawdę duże pieniądze. Trzeba szukać pieniędzy z dostępnych dotacji na łączne inwestycje: i termomodernizację i wymianę pieca i założenie paneli fotowoltaicznych. Wymiana źródła ciepła przyniesie korzyści wszystkim: użytkownikowi na komforcie ogrzewania i kosztach.
– Jest pan w stanie określić datę, kiedy powietrze w Raciborzu będzie naprawdę czyste?
– Wierzę, że najpóźniej nastąpi to w 2030 roku. Myślę, że tego doczekamy.
Rozmawiał Mariusz Weidner Wersja wideo rozmowy znajduje się na portalu nowiny.pl i Facebooku Nowin.