Nowy radny PiS poczuł się w starostwie jak na wojnie
Nowo zaprzysiężony radny powiatowy Ryszard Frączek tak właśnie skomentował wymianę zdań na temat tzw. afery na Płoni, którą szeroko opisują od wielu miesięcy Nowiny. Rozmawiano m.in. o tym kto powinien był pierwszy zgłosić sprawę do organów ścigania: radny czy starosta?
Czy zgłoszenie radnego jest mniej warte od anonimowego mejla? – taką refleksją podzielił się z radnymi radny Paweł Płonka z raciborskiej Płoni. To on wystąpił w magazynie śledczym TVP opowiadając o aferze na Płoni, gdzie zanieczyszczano środowisko i niszczono drogi. To on pierwszy oficjalnie podjął ten temat pisząc interpelację do starosty raciborskiego. Grzegorz Swoboda przypomniał, że sprawa dotyczy poprzedniej kadencji władz Powiatu. Uważa, że TVP błędnie wskazała na główną rolę starostwa w sprawie, bo to Miasto Racibórz powinno być zainteresowane utratą wpływów z podatku eksploatacyjnego, jakie traciło na wydobyciu żwiru. – Dziwne, że telewizja pokazała tylko starostwo – skomentował na sesji. W sprawie „afery na Płoni” toczy się postępowanie w urzędzie górniczym oraz w prokuraturze poza okręgiem gliwickim. Wyjaśnienia składają kierownicy wydziału architektury oraz ochrony środowiska. W starostwie widać, że jest w sprawie „afery na Płoni” pewne poruszenie po jej medialnym nagłośnieniu. Zajęcie się nią przez publiczne media dodatkowo dopinguje urzędników do zajmowania stanowiska w temacie. Starościna Ewa Lewandowska wspomniała na sesji, że zarząd powiatu opierał się na tym, co przygotował doświadczony szef referatu ochrony środowiska Krzysztof Sporny (zmienił pracę w międzyczasie). Teraz przyznaje, że mogło być błędem, że nie podjęto po sygnale radnego Pawła Płonki natychmiastowych czynności. Władze powiatu „zmyliło”, że rajca wskazuje problem z niszczeniem drogi miejskiej, a wątek wydobycia kruszywa jest w tym poboczny. – Nikt nie sądził, że sprawa dotyczyła wydobycia kruszywa prowadzonego być może bez koncesji – wyjaśniła Lewandowska.
Nie zadziałaliśmy natychmiast, przyznajemy. Można było zadziałać szybciej i bardziej kierunkowo. Sprawa się toczy, pojawiają się nowe informacje. Nie było z naszej strony złej woli w tej sprawie – mówiła radnym na zdalnej sesji E. Lewandowska. Paweł Płonka powiedział, że to go właśnie wtedy załamało – niemoc starostwa w tej sprawie. Zdaniem starosty Swobody radny z Płoni sam mógł zgłosić swe wątpliwości organom ścigania. Taka postawa włodarza spotkała się z ostrą reakcją Ryszarda Frączka, kolegi klubowego Płonki. Wszedł do rady powiatu w miejsce Dawida Wacławczyka (został wiceprezydentem Raciborza). – Obserwuję tą sytuację i czuję się jak na wojnie, na której zarząd powiatu broni się przed atakami radnych – skomentował rajca z klubu PiS. Jak podkreślił, nie oczekuje tłumaczeń starosty, bo ten ma służyć mieszkańcom, a radni pobudzać go do inicjatyw. – Ma pan działać, a nie spychać na Miasto. Ja oczekuję poparcia z pana strony dla radnego Płonki – zaznaczył Frączek.
(ma.w)