Pytanie do dyrektora szpitala. Dlaczego ma wrogów i prowadzi wojny?
Odwołany z funkcji szefa oddziału na Gamowskiej ceniony chirurg Stanisław Gamrot zwrócił się do szefa komisji zdrowia Franciszka Marcola o zainteresowanie się sytuacją lecznicy. – Źle się dzieje – alarmuje lekarz. Temat stanął na styczniowym posiedzeniu komisji rady powiatu.
Po 37 latach pracy w raciborskim szpitalu żegna się z nim chirurg Gamrot. Publikował już oświadczenie prasowe w tej sprawie. Dyrektor Ryszard Rudnik odwołał go z kierowania oddziałem, unikając komentowania swej decyzji. Teraz lekarz napisał mejla do przewodniczącego komisji zdrowia w radzie powiatu. Wskazuje, że na Gamowskiej mają miejsce „niepokojące wydarzenia”, krytykuje organizację pracy i obwinia za złe stosunki międzyludzkie wicedyrektorkę medyczną Elżbietę Wielgos-Karpińską. Nie wyklucza, że spotka się z nią w sądzie, bo zarzuca jej „szykany na porządku dziennym”, a nawet mobbing na nim samym. Gamrot pisze też, że z lecznicy odchodzi doświadczony personel, a zatrudnia się w nim ludzi spoza Raciborza, którzy nie wiążą z miastem przyszłości. Chirurg apeluje do szefa komisji o szczegółową analizę działalności szpitala rejonowego i chce spotkać się z radnymi, by opowiedzieć o szczegółach. Występuje tu w imieniu innych lekarzy. Podał, że u jego boku staną panie doktor: Komarnicka, Krowicka i Składanowska. – Źle się dzieje, bardzo ubolewam nad tym. Pracuje się źle, a same mury pacjentów nie uleczą – przekazał Franciszkowi Marcolowi nadawca z Gamowskiej. Dotarło doń również, publikowane już w „Nowinach Raciborskich” oświadczenie kierownika kadr w szpitalu, z którym radni również się zapoznali.
Zmiany na lepsze
F. Marcol spytał, po zapoznaniu się z treścią obu listów, dlaczego dyrektor Ryszard Rudnik ma wrogów i prowadzi z nimi wojny? – Proszę pytać pana Gamrota dlaczego tak pisze. Lekarzy z Raciborza nie ma, albo jest jak na lekarstwo. Zmiany kadrowe zrobiłem żebyśmy mieli chirurgię, bo nie byłoby jej. Pan doktor ma wysokie mniemanie o sobie, ale są rzeczy organizacyjne do poprawy. Niech sam sobie odpowie, ilu lekarzy wykształcił? Żaden nie utrzymał się dłużej niż rok na oddziale. Nie mówię o powodach jego odwołania, bo nie taka jest moja rola by tworzyć sensację – tłumaczył przed członkami komisji dyrektor. Według niego oddziały, gdzie dokonał zmian kadrowych wyszły na tym dobrze.
– Mamy teraz okulistykę pełnoprofilową, to nasz wiodący oddział. Dochodowy. Zabezpiecza opiekę całodobowo, programy lekowe tam prowadzimy. Zyskaliśmy bardzo referencyjny oddział, ze świetnymi specjalistami. Ginekologia – tam też była zmiana parę lat temu i okazała się dobra. Te zmiany wynikają z potrzeby, żeby poprawić leczenie pacjentów. Na chirurgii też tak będzie. Cały nowy zespół chirurgów doszedł. Gdybym nic nie zrobił, to za chwilę zostałby sam ordynator. Bo część zespołu ma już uprawnienia emerytalne, a nie ma rezydentów. Ci co byli, poodchodzili – opowiadał radnym R. Rudnik.
Bomba i pospolite ruszenie
Przewodniczący Marcol słuchał uważnie, ale nie przyjął tych wyjaśnień. Powiedział, że ktoś ze stażem 37 lat w szpitalu, gdzie nie miał nigdy upomnienia i nagany jest dlań autorytetem. Tymczasem spotyka go nagłe zwolnienie z funkcji. Uważa, że w korespondencji S. Gamrot formułuje poważne zarzuty. – Tymczasem słyszę, że w rankingu „Rzeczpospolitej” pobiliśmy prawie wszystkich. Czy pan starosta, który to mówi nie wie o co chodzi? Dopiero jak taka bomba wybuchnie, to robi się pospolite ruszenie – skomentował F. Marcol. Wskazał, że doktor Gamrot ma wielu swoich pacjentów, którzy go cenią. Ryszard Rudnik skwitował to słowami: no właśnie – swoich. I dodał, że w w kompetencjach dyrekcji są sprawy kadrowe szpitala i nie wyobraża sobie, zwolnień i przyjęć w formule referendalnej.
Nie da się lepiej?
Rudnik odniósł się do zarzutu mobbingu, wspomnianego przez S. Gamorta w korespondencji. – Jest w szpitalu stosowna procedura. Każdy pracownik powinien podać przyczyny takich zarzutów. Mieliśmy już postępowania przed specjalną komisją, gdzie stawiali się osądzani o mobbing. Był wśród nich doktor Gamrot. On wie jak to działa i powinien wiedzieć jak to zgłosić, jakie są ku temu przesłanki by komisja zaczęła działania – stwierdził Ryszard Rudnik. Przypomniał o wysokiej pozycji szpitala w rankingu ogólnopolskim. – Ciągle jesteśmy wśród 100 najlepszych w Polsce, na Śląsku zawsze w czołówce – podkreślił. Bez entuzjazmu przyjął te informacje Sebastian Mikołajczyk z klubu PiS. – A nie da się lepiej? Bo my o tym właśnie mówimy – zauważył. Dyrektor się bronił: bylibyśmy jeszcze wyżej w rankingu, gdyby na Gamowskiej był już SOR. – Trzeci raz będziemy przechodzili akredytację, którą mamy już 6 lat. Tylko 15% szpitali w kraju je ma. Zabezpieczamy sprawy, żeby szpital miał odpowiedni poziom jakości. To proces niełatwy, dotyczy sfery medycznej i niemedycznej. Centrum Monitorowania Jakości sprawdza wszystko. Od leczenia po infrastrukturę – wyjaśniał radnym Rudnik. Według niego szukanie czy zmiany personalne są właściwe to „droga do nikąd”.
Nikt go nie zwolnił
Dyrektor Rudnik zapytał radnych dlaczego doktor Gamrot nie wystąpił z zarzutami kiedy był jeszce ordynatorem? – Wtedy można byłoby powiedzieć, że facet ma jaja – krytycznie ocenił fakt, że skargi płyną dopiero po odwołaniu ze stanowiska.
Andrzej Chroboczek z zarządu powiatu precyzował, że Garot nie został zwolniony z pracy w szpitalu tylko sam odchodzi. R. Rudnik wyjaśnił, że przestał on piastować stanowisko kierownika oddziału, ale umowę o pracę jako lekarz sam rozwiązał. – Tu nikt go nie zwolnił, bo miał propozycję by z nami zostać – zaznaczył szef lecznicy.
Tłumaczenia Rudnika nie przekonały przewodniczącego Marcola. Stwierdził, że przewidywał już wcześniej, że przygotowany na Gamowskiej plan naprawczy to nie hit, ale kit. Postanowił zaprosić lekarzy na lutowe posiedzenie komisji zdrowia.
Ostrożność sprzed roku
Do dyskusji włączył się wicestarosta Marek Kurpis. Mówił, że lekarzy można zaprosić, ale jego zdaniem działalność kontrolna to kompetencje komisji rewizyjnej. Określił listy Gamrota do Marcola jako tworzone w tonie nie znoszącym sprzeciwu, wskazujące winnego. – Naszą rolą jako radnych nie jest ocena lekarzy, ale dyrektora. Trudno jest ocenić jego decyzję na chirurgii w tak krótkim okresie czasu. Przykłady zmian na oddziałach przemawiają za nim – argumentował M. Kurpis. Odniósł się do uwag ze strony szefa kadr Krystiana Strzondały, który podał prasie, że przedstawiał dyrekcji wnioski i rozwiązania jak szpital ma lepiej działać. – O takich uwagach wcześniej nic nie słyszeliśmy – skwitował.
Dyrektor Rudnik stwierdził, że miał od początku wątpliwości co do przyjęcia do pracy Krystiana Strzondały. Dlatego zawarł z nim umowę tylko na rok. Według głowy szpitala to częsta praktyka na Gamowskiej. – Nie ze wszystkimi przedłużamy umowy na czas określony. Nie wiem o co ten szum. Po prostu to nie ta osoba, której w tym dziale potrzebujemy – oznajmił radnym. Dziwił się, że Strzondała wspomina o jakimś planie naprawczym. – Ja nie mam takich dokumentów od niego, ani nie mam tych, które powinienem mieć, bo albo zginęły, albo zostały zmielone. Należy się spodziewać, że ta sprawa znajdzie się w sądzie – podsumował temat R. Rudnik.
Fajny protokół
Radny Marcol nazwał Marka Kurpisa mistrzem retoryki. – Posiadł pan tę umiejętność na 100%. Tylko pan potrafi tak uspokoić nastroje. Ale do czego tą mową dojdziemy? Pan starosta te listy ze szpitala ma na biurku i powinien reagować w ramach nadzoru nad placówką powiatową. Jakie podejmie działania? Warto byłoby porozmawiać z lekarzami zamiast dawać kolejne zadanie tam dla komisji rewizyjnej. Oni nie wyjdą ze szpitala, przecież była kontrola na temat dotacji na SOR – grzmiał F. Marcol. Dyrektor Rudnik uspokajał, że pokontrolny protokół komisji rewizyjnej (na czele stoi Tomasz Kusy – przyp. red.) „jest całkiem fajny”. – Ja zapraszam komisję do szpitala bardzo chętnie – orzekł.
Wicestarosta Kurpis zaznaczył, że ma ogromny szacunek do przewodniczącego komisji. – Nie zawsze mamy to samo zdanie. Nie odżegnujemy się od nadzoru i kontroli. Sprawdzimy te zgłoszenia, ja zapoznałem się z pełną treścią dopiero przed chwilą, ze zrozumieniem. Ważne jest jednak, żeby o problemach mówić, że można działać inaczej i wskazać jak, a tu jak słyszę konkretów nie ma – zauważył urzędnik.
Gromy i pomyje
Radny Chroboczek podkreślił, że komisja zdrowia „jest kompletnie niekompetentna w sprawach kadrowych”. – Jak strony chcą iść do sądu, to trzeba tu szybko zamknąć usta i nie dyskutować. Jak jest prawda po stronie pracownika to sąd orzeknie na jego korzyść. Musimy oddzielić jedną część od drugiej i zostawić je odpowiednim organom – mówił członek zarządu. Zaznaczył, że zna lekarzy, z których zrezygnował szpital. – Mariana Ciszka z ginekologii znam i pana Stanisława Gamrota też. Odnośnie ginekologii, to tak samo się działo, jak dyrekcja już go nie widziała w roli szefa. Gromy i pomyje się lały. Wiem z osobistych doświadczeń, że teraz każda kobieta jest na Gamowskiej świetnie prowadzona, bo nowy kierownik świeży powiew wprowadził na ten oddział – podsumował radny.
Franiczek Marcol wyjaśnił, że skoro dostał mejla z takimi uwagami to uważa, że komisja musi się nim zająć. – Jeżeli pan doktor prosi komisję o zajęcie się sprawą, to ja się tym zajmuję – kontynuował. A. Chroboczek zauważył, że dyskusja nad tą sprawą „powinna być kierunkowa”. – A my tylko zasypujemy dyrektora pytaniami – skwitował.
Za co starosta płaci dyrekcji
Ryszard Rudnik przyznał przed radnymi, że decyzja w sprawie S. Gamrota nie była dla niego prosta. – Staszek był moim kolegą, to nie jest że coś się nagle podziało. Marian Ciszek też był kolegą, ale za to mi starosta płaci, żebym podejmował racjonalne decyzje. W naszym szpitalu nikt nie pracuje ze znajomych, ani z rodziny. Do wszystkich podchodzę tak samo, mam standardy postępowania. Takich rzeczy w szpitalu nigdy nie było. Sytuacje jak ta z doktorem Gamrotem wymagają ode mnie długiego namysłu, ale miałem uzasadnione powody – stwierdził szef lecznicy.
Każdego czeka koniec
Elżbieta Biskup zwróciła się do dyrektora Rudnika słowami: nikt nie jest wieczny. Dziwiła się Rudnikowi, że ten kolegując się z Gamrotem nie potrafił zaczekać do końca jego kadencji. – Pan Gamort to taki lekarz, którego czas pracy jest niepoliczalny. Za to jest ceniony przez pacjentów. Tak było trudno uwzględnić czynnik ludzki, żeby pożegnać go z honorami? To nie jest mój prztyczek pod pańskim adresem, ale myślę, że byłoby panu przyjemnie gdyby tak pan go pożegnał. Zyskałby pan na sposobie pańskiego postrzegania w środowisku lokalnym. Każdego czeka koniec sprawowania ważnej funkcji. Ważne, aby pozwolić odejść godnie – mówiła do dyrektora Rudnika.
Szef lecznicy nie chciał wyjaśnić dlaczego pożegnał cenionego specjalistę. – Proszę nie pytać. Ja bez konkursu go powołałem na kierownika. Nie robiłem konkursu, choć mogłem. To co się dzieje nie jest nikomu potrzebne, ani szpitalowi ani panu Gamrotowi. Chciałem go odpowiednio pożegnać, ale pan Gamrot nie chciał odejść normalnie i spokojnie. Ja próbowałem to tak załatwić, bo po tylu latach współpracy, cenię go jako lekarza. Nic złego o nim nie powiedziałem i nie powiem – zaznaczył.
Szef klubu Razem dla Ziemi Raciborskiej radny Tomasz Cofała stwierdził, że pracując w komisji chciałby słyszeć o merytorycznych sprawach. – Tu słyszę, że pan Gamrot nie wykształcił nowych lekarzy, a z przedstawionych przez niego treści nie wynikają żadne informacje. Nie zajmujmy się tą sprawą, a kwestie finansowe zostawmy komisji rewizyjnej – sugerował Cofała.
Życzenie Gamrota
Elżbieta Biskup nie chciała uwierzyć, że w ciągu 37 lat szef chirurgii nikogo nie wychował. Dyrektor Rudnik odparł, że można przejrzeć skład lekarski oddziału i sprawdzić wiek specjalistów. Szpilę dyrektorowi wbił przewodniczący Marcol. – To dlaczego w takim razie pan go zrobił szefem oddziału i to bez konkursu? Rudnik odpowiedział tylko, że na nowego szefa był konkurs, „profesjonalnie przeprowadzony”.
Do dyskusji dołączyła Ewa Lewandowska, etatowa członkini zarządu powiatu. Określiła obrady jako „długie i wnikliwe”, ale proponowała je zamknąć. – Czy pan Gamrot by tego sobie życzył? Żeby tyle o nim dyskutować pod jego nieobecność? – pytała radnych.
Nagły żal
Franciszek Marcol ponownie stwierdził, że należy zaprosić lekarzy na kolejne posiedzenie.
Nie zgodził się z nim wiceprzewodniczący rady Ryszard Wolny. – Po co ich zapraszać? Powiedziane zostało, że to dyrektor zatrudnia i decyduje. Kierowanie ludźmi to trudna sprawa, bo tylu masz zwolenników, ilu przeciwników. Pewnie, że można było doczekać do końca kadencji, ale czasem tak bywa, że się zwalnia wcześniej. Przeżyłem to sam i wiem jakie to jest trudne. To istotne, dlaczego pan doktor nie zgłaszał tych spraw wcześniej. Jako trener zgłaszałem wiele razy w związku zapaśniczym, że nie mamy systemu, ja o tym mówiłem jeszcze pracując. A tutaj pracownik nie zgłaszał nic wcześniej, a teraz nagle żal? Wycieczek proponuję nie robić, żebyśmy się nie zapędzili – stwierdził R. Wolny.
Nie chcą być sędziami
Przewodniczący zdecydował o głosowaniu nad zaproszeniem lekarzy. Wicestarosta Kurpis ostrzegł, że jak komisja do tego dopuści, by przyszli rozgoryczeni zwolnieniem lekarze, to w innych sprawach też będą pracownicy przychodzili do radnych. – Jak zrobimy z tego zasadę, to trzeba będzie się jej trzymać – stwierdził. A. Chroboczek dołączył do grona sceptyków. – Spotkanie z tymi osobami sprowadzi nas do roli arbitrów. Ja jestem temu przeciw. Nie dlatego, że nie lubię tych ludzi, ale nie chcę być sędzią w ich sprawie – skwitował.
W głosowaniu propozycja spotkania z lekarzami na posiedzeniu komisji upadła. 4 radnych PiS przegrało z sześcioma członkami koalicji rządzącej powiatem (Razem/PO). Józef Stukator zastanawiał się czy nie powinno się tematu oddać komisji rewizyjnej, ale uznano, że chodzi głównie o sprawy personalne. Co do kwestii finansowych (takowe poruszył w swoim zgłoszeniu szef kadr szpitala), to akurat na Gamowskiej trwa badanie sprawozdania finansowego, więc radni powinni zaczekać na ustalenia firmy do tego wynajętej.
Mariusz Weidner