Posłanka o Ramecie: ta presja ma sens
Gabriela Lenartowicz wróciła do tematu zwolnień z fabryki mebli na Ostrogu. W poniedziałek 7 października zwołała konferencję prasową, na której poinformowała o nowych informacjach, związanych z sytuacją zwolnionych z Ramety.
Przypomnijmy, że kilkadziesiąt osób – inwalidów, odeszło z zakładu pracy chronionej, w większości zgadzając się na rozwiązanie umów o pracę w drodze porozumienia stron. Kilka przypadków zakończyło się „dyscyplinarką”. Powodem redukcji była trudna sytuacja finansowa Ramety, która straciła głównego kontrahenta z Francji, zamawiającego w Raciborzu ponad połowę producji wytwórcy mebli.
Zwolnieni skontaktowali się z posłanką Gabrielą Lenartowicz. Odwiedzili też redakcję „Nowin Raciborskich”. Polityk PO uznała, że ludzie zostali „zwolnieni bezprawnie”, bo m.in. nie wiedzieli, że należy im się okres płatnego wypowiedzenia oraz odprawa. Zaoferowała im pomoc prawną i napisała o sprawie Ramety do Rzecznika Praw Obywatelskich, do Państwowej Inspekcji Pracy oraz do PFRON-u. Ponadto wybrała się wraz ze zwolnionymi na sesję rady miasta w Raciborzu, gdyż szef Ramety Stefan Fichna zwrócił się do magistratu o umorzenie podatku od nieruchomości w związku z trudną sytuacją spółdzielni. Sugerowała prezydentowi Dariuszowi Polowemu rozważenie decyzji w tej sprawie, wskazując na dramat raciborzan, którzy stracili pracę w Ramecie, po tym jak przepracowali tam kilkanaście i kilkadziesiąt lat.
– Taka presja ma sens. Chociaż byli radni, którzy mówili, że sprawa Ramety to nie są kompetencje rady miasta, to dzięki nagłośnieniu tematu na sesji tym ludziom przywrócono poczucie godności, poczucie sprawstwa. Oni są niepełnosprawni, są słabsi na rynku pracy i w życiu – mówiła na konferencji G. Lenartowicz.
Posłanka dodała, że kiedy informacja o zwolnieniach w Ramecie poszła w przestrzeń publiczną, zaczęły się dziać w ich byłym zakładzie rzeczy, których oczekiwali. – Solidarność im się należy i jej efekt osiągnięto. Przywrócono im poczucie godności i zrozumienie, że postąpiono z nimi niegodnie. Oni potrafią sumiennie pracować – mówiła o byłej kadrze Ramety Lenartowicz.
Pani poseł powiedziała, że jej wniosek do PIP zaskutkował kontrolą w Ramecie. – Wiem, że do normalnego wymiaru godzin przywrócono półetatowców i są propozycje ugody dla osób, które poszły do sądu pracy – wyjawiła.
Za „pozytywną rzecz, proste pokłosie” uznała, że zaczęli się doń zgłaszać pracodawcy, chcący zatrudnić zwolnionych z Ramety. – Bo oni wiedzą, że to nie są ludzie z wilczym biletem, tylko fachowcy z doświadczeniem – zaznaczyła Lenartowicz. Opowiedziała o telefonie od wójt Anny Iskały z Nędzy, która wskazała na miejscowego inwestora otwartego na zatrudnienie zwolnionych.
– Wiem, że składanie pozwów sądowych w sprawie zwolnień jest kontynuowane. W moim biurze poselskim pomagamy w kwestiach formalno-prawnych. Nagłaśnianie tej sprawy ma sens. To są nasi współmieszkańcy i jesteśmy zobowiązani im pomóc – podsumowała G. Lenartowicz.
(ma.w)