Projekt Korona ruszył. Nastolatek na szczytach europejskich gór
Raciborzanin Szymon Warsz wraz z tatą Markiem i Dawidem Łomnickim rozpoczęli projekt Korona Europy dla miasta Racibórz pod nazwą „Szlakiem w nieznane”. 14–latek zamierza przed osiągnięciem pełnoletności zdobyć najwyższe szczyty Europy.
W pierwszą podróż raciborzanie wyruszyli 18 sierpnia 2019 r. w stronę austriackiego miasteczka Kals am Grossglockner.
Ze względu na przewidywane załamanie pogody w ciągu dnia zdecydowali się na nocne wejście na najwyższy szczyt Austrii – Grossglockner 3798 m., zaraz po dziesięciogodzinnej podróży z Raciborza. Przez kolejne dni aklimatyzowali się na wysokościach około 3500 m. w Szwajcarii i 3800 m. we Francji. Musieli przyzwyczaić organizm do warunków panujących w wysokich górach. Pierwszy etap projektu zapisał się ich wejściem na „Dach Europy” czyli Mont Blanc 4810 m. oraz na najwyższy szczyt Włoch – Mont Blanc di Courmayeur 4748 m. Szymon jest jednym z najmłodszych Polaków, który stanął na „Dachu Europy”. Dla Nowin Raciborskich ekipa Szlakiem w nieznane przygotowała skrócony opis wejścia na ten szczyt.
Kamienie jak lodówki
23 sierpnia o godz. 23.10 wyruszyliśmy ze schroniska Tete Rousse na wysokości 3167 m. Po paru minutach od wyjścia zeszliśmy ze szlaku. Teren okazał się bardzo niebezpieczny. Dużo było w nas złości i niepokoju, bo straciliśmy dużo energii i czasu, by wrócić na właściwe tory. Jednak sto metrów od wejścia na szlak ponownie skręciliśmy w złą ścieżkę. Sugerowaliśmy się wydeptaną drogą i niestety zawiedliśmy się, raczej nie pierwsi w tym miejscu. W sumie te manewry zajęły nam ponad trzy godziny. Wreszcie prawidłowym szlakiem dotarliśmy do sławnego kuluaru śmierci. W tym miejscu kamienie, niektóre wielkości lodówek, co jakiś czas spadają z zawrotną prędkością.
Trzeba zjeść
Po tym miejscu grozy zaczęła się wspinaczka „ścianą Goutera”, która trwała aż do schroniska Gouter (3863 m). Właśnie tam zaczynał się lodowiec, którym szliśmy nieprzerwanie pod sam szczyt. Ubraliśmy się w niezbędny sprzęt lodowcowy i dodatkowo powiązani liną ruszyliśmy w stronę schronu Vallot 4362 m. W końcu zobaczyliśmy wyczekiwany przez nas wschód słońca na wysokości ok. 4300m. W schronie Vallot postawiliśmy nogę około godz. 7.00. Przemarznięci i zmęczeni poszliśmy spać na dwie godziny, a kolejną godzinę przeznaczyliśmy na drugie śniadanie. Apetyt na tej wysokości był znikomy, jedliśmy ze świadomością, że po prostu trzeba.
Po włoskiej stronie
Atak szczytowy rozpoczęliśmy około godz. 10.00. Nie sądziliśmy że ok 450 m przewyższenia zajmie nam aż 2 godziny. Spory ruch na trasie i coraz większa wysokość spowodowały, że doszliśmy na szczyt w samo południe. Widoki zapierały dech w piersiach, a pogoda była idealna.
W związku z tym że tuż obok znajdował się najwyższy szczyt Włoch Mont Blanc di Courmayeur 4748 m., zeszliśmy nieco niżej na stronę włoską. O godz. 23 zeszliśmy do schroniska Nid d’Aigle. Wrażenia i emocje jakie nam towarzyszyły podczas tej wyprawy były nie do opisania i na pewno pozostaną w naszej pamięci na długie lata.
Marek Warsz