Kubeł na śmieci zniszczony, ale winy odkupione
Pracownicy firm wywożących śmieci nie szanują kubłów przy ich opróżnianiu, przez co je uszkadzają – uważa Eugeniusz Brachman z Łubowic.
Problem wybrzmiał w Rudach...
W wydaniu „Nowin Raciborskich” z 30 lipca w artykule pt. „Zielono mi, ale nie do śmiechu. Problem z wywozem odpadów w Rudach” opisaliśmy zmartwienie Jana Wodoka, naszego Czytelnika. Pan Jan opowiedział nam o problemie, z jakim spotkał się w chwili wywozu opadów zielonych z miejscowości, w której mieszka, czyli w Rudach. Te, mimo że wystawił w kuble w odpowiednim terminie przed swoim domem, nie zostały zabrane. Pomimo że firma wywożąca śmieci zatrzymała się przed posesją naszego Czytelnika, pracownik zabrał kubeł i niósł do śmieciarki, w połowie drogi jednak zawrócił i odłożył pojemnik, nie opróżniając go.
Wówczas o komentarz do problemu zwróciliśmy się do Gminnego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Kuźni Raciborskiej, czyli komórki, która w tej gminie zajmuje się gospodarką odpadami. Okazało się, że główną przyczyną nieodebrania „zielonych” był fakt, że pojemnik naszego Czytelnika był uszkodzony. Dlatego też pracownicy firmy wywożącej śmieci postąpili tak, a nie inaczej.
Jan Wodok w rozmowie z nami zauważył, że pojemniki są niszczone przez firmę wywożącą śmieci. Prezes GPWiK Marian Kostka jednak temu zaprzeczył. – Po opróżnieniu pracownik odkłada pojemnik na miejsce, z którego go zabrał – zaznaczył w rozmowie z nami prezes GPWiK. Usłyszeliśmy również, że pojemniki na odpady o pojemności 120 l, zgodnie z normą PN–EN 840–1:2013–05 nie powinny być obciążone więcej niż 60 kg. W przypadku ich przeciążenia, przy ich opróżnianiu za pomocą mechanizmu wywrotu śmieciarki, dochodzi do uszkodzenia chwytaków grzebieniowych lub pęknięcia pojemnika. – Często mieszkańcy nie do końca zdając sobie z tego sprawę, przeciążają pojemniki (pełny pojemnik z popiołem o poj. 120 l. waży ok. 98 kg), przez co dochodzi do uszkodzeń, za które firma odbierająca odpady nie ponosi odpowiedzialności – twierdził w rozmowie z nami Marian Kostka.
... a spotkał się ze zrozumieniem w Łubowicach
Na nasz artykuł zareagował z kolei kolejny Czytelnik, Eugeniusz Brachman z Łubowic, który opowiedział nam o swoim problemie. W rozmowie z nami zauważył, że jego pojemnik został właśnie zniszczony przez firmę wywożącą śmieci (sprawa jednak nie ma nic wspólnego z pracownikami i firmą z Kuźni Raciborskiej. Czytelnik postanowił jednak podzielić się swoją historią). – Przed dom wystawiłem pojemnik ze śmieciami. Przyjechała śmieciarka i przyglądałem się wówczas pracownikom. Śmieciarka podniosła mój kubeł i opróżniła go, jednak przy opuszczaniu uderzono mocno moim pojemnikiem dwukrotnie o ziemie, że aż pękł – przytacza pan Eugeniusz tamten dzień. Działo się to pod koniec stycznia bieżącego roku.
Nasz Czytelnik od razu zareagował i wówczas – jak mówi – pracownicy firmy zapewnili go, że problem odnotowali i wkrótce otrzyma od firmy w zamian inny pojemnik na odpady. – Czekałem. Trwało to zbyt długo. Zadzwoniłem do tej firmy po mniej więcej dwóch miesiącach i okazało się, że nigdzie nic nie było odnotowane. Przez słuchawkę zapewniono mnie jednak, że otrzymam ten kosz i faktycznie w czerwcu trafił do mnie kubeł – kontynuuje łubowiczanin.
Pan Eugeniusz mówi, że nie ma do nikogo pretensji, bo otrzymał rekompensatę, jednak zauważa, że jego przypadek ukazuje, że należy walczyć o swoje. – Gdybym zostawił tę sprawę, to pozostałbym ze zniszczonym kubłem – kończy rozmowę.
(mad)