Do rady wrócił Lenk. Wrócił też temat płotu przy boisku w Studziennej
Były prezydent Raciborza Mirosław Lenk znów zasiada w radzie miasta. Uczestniczył w posiedzeniu komisji budżetowej i wspierał Henryka Mainusza w staraniach o zgodę prezydenta Polowego na dokończenie płotu przy boisku LKS Studzienna.
Sprawa ciągnie się od września 2018 roku. Przy boisku gdzie grają piłkarze Studziennej rozebrano część ogrodzenia, bo „płot przewalał się do sąsiednich posesji” jak tłumaczył prezydentowi Henryk Mainusz, na poniedziałkowym (25 marca) posiedzeniu komisji budżetu Rady Miasta Racibórz. Wsparł w ten sposób wcześniejszą interpelację radnego Eugeniusza Wyglendy w sprawie dokończenia płotu.
Wniosek Wyglendy trafił do urzędu tuż po rozpoczęciu kadencji prezydenta Raciborza Dariusza Polowego. W odpowiedzi radny usłyszał, że zadanie nie zostało zaplanowane w budżecie i nie zostanie zrealizowane. E. Wyglenda powoływał się na ustne ustalenia z poprzednim włodarzem – Mirosławem Lenkiem. Część prac przy wymianie ogrodzenia wykonali mieszkańcy Studziennej. W urzędzie miano im przyobiecać, że Miasto sfinansuje postawienie nowego płotu.
Łąka zamiast płotu
O sprawie zrobiło się głośno, gdy na lutowej sesji koalicja rządząca Raciborzem (Polowy – Fita) postanowiła przeznaczyć 45 tys. zł na utworzenie łąki kwietnej w Parku Zamkowym. Radny Wyglenda nie krył niezadowolenia, że Miasto stać na takie wydatki, a tymczasem klub z boiskiem bez ogrodzenia zostanie ukarany przez Sanepid, a PZPN nie dopuści go do rozgrywek (Studzienna ma kilka formacji piłkarskich, w tym młodzieżowe).
Na sesji, w lutym radna koalicji Zuzanna Tomaszewska (to jej marzyła się łąka kwietna od 2 lat – przyp. red.) deklarowała, że pieniądze na płot w dzielnicy się znajdą. Przewodniczący rady Leon Fiołka także wskazał prezydentowi, by ten znalazł środki na ten cel.
Sprawa jest badana
Ponieważ w materiałach na kolejną, marcową sesję rady miasta, nie znalazły się informacje o zaplanowaniu wydatków z budżetu miejskiego, na dokończenie płotu w siedzibie LKS Studzienna, o sprawę spytał Henryk Mainusz. To nie tylko kolega E. Wyglendy w klubie radnych (Razem dla Raciborza), ale także działacz piłkarski. Jak sam podkreślił, był jednym z budowniczych kompleksu sportowego w Studziennej, w ramach czynu społecznego w czasach PRL.
Prezydent Polowy odparł, że sprawa jest wciąż badana („dalej myślimy”) i o szczegółach nie chciał więcej mówić, co zirytowało Henryka Mainusza. Domagał się wyjaśnień, więc Dariusz Polowy powiedział, że rozbiórki płotu dokonano nielegalnie, a to majątek gminy. Prawnicy urzędowi sprawdzają temat i nie wiadomo czy wobec „sprawców” nie należy wyciągnąć konsekwencji prawnych. Owszem, poinformowali oni urząd o swoich zamiarach, ale żadnej zgody na piśmie nie otrzymali. Płot rozebrano w oparciu o ustalenia „na gębę”. Polowy oznajmił, że w urzędzie zastanawiają się czy nie doszło do próby wyłudzenia pieniędzy na remont płotu, bo tego domaga się teraz radny w imieniu działaczy klubowych. – Staram się nie krzywdzić klubu – zaznaczył D. Polowy.
Wywrotowa działalność
Wyjaśnienie prezydenta rozsierdziły Henryka Mainusza. Powiedział, że gdyby nie społeczna praca działaczy klubowych, Miasto musiałoby się wstydzić za opłakany stan swego majątku. – Bo zawsze jest tak, że nie ma za co i nie ma kim o niego zadbać. Zrobili to za gminę i dla gminy – mówił były przewodniczący rady miasta. Mainusz „oskarżył” Polowego o brak szacunku dla społecznego zaangażowania mieszkańców Studziennej. – Sugeruje pan, że oni dokonali jakiejś wywrotowej działalności? Nie umiem tego skomentować – zakończył H. Mainusz.
Prezydent Polowy odpowiedział, że w urzędzie należy dochować procedur administracyjnych. W sprawie związanej z dokończeniem płotu jest ich aż nadto.
Zapomniany błąd
Do dyskusji włączył się Mirosław Lenk, radny i były prezydent (wrócił do samorządu po paru miesiącach przerwy związanej z absencją chorobową). Powiedział, że zgoda na rozbiórkę została udzielona, choć formalnie istnieje błąd, że nie ma jej na piśmie. – Ktoś zapomniał. Niewątpliwie trzeba to naprawić – mówił. Do prezydenta Polowego zwrócił się apelem by ten nie patrzył na problem z płotem wyłącznie „przez pryzmat niedomagań administracyjnych, tylko po ludzku spojrzał na wykonaną pracę i spróbował pomóc ludziom”. – Proszę o ludzkie spojrzenie – podkreślił.
(ma.w)
Pisemna zgoda
Dotarliśmy do pisma LKS Studzienna w sprawie rozbiórki, na które klub nie uzyskał jakiejkolwiek odpowiedzi z magistratu. Ustaliliśmy też, że w umowie użyczenia między Miastem a klubem, z 2006 roku, widnieje zapis, że „dokonywanie wszelkich ulepszeń” obiektów użyczonych LKS Studzienna wymaga uzgodnień na piśmie. Koszt wykonania ogrodzenia oszacowano (stan na jesień ubiegłego roku) na ponad 25 tys. zł netto (plus VAT 23%).
Mariusz Weidner