Wspomnienia, które pozostaną z nimi na zawsze
Były uściski, wspomnienia oraz łzy wzruszenia. 25 stycznia zorganizowano spotkanie wychowanków oraz pracowników byłego domu dziecka w Rzuchowie. Zjazd odbył się w miejscowym domu kultury. Zorganizowała go Fundacja na Rzecz Ochrony Dóbr Kultury im. H. Himmla, która zajmuje się rewitalizacją obiektu.
Jedna z lepszych placówek
Dom Dziecka funkcjonował w rzuchowskim pałacu do połowy lat 90. XX wieku. Placówka dysponowała sześćdziesięcioma miejscami. Dodatkowo pod ośrodek należało piętnaście innych dzieci, na co dzień mieszkających w internatach. – To był jeden z większych domów dziecka w Polsce – mówiła podczas spotkania Krystyna Szombara, była pracownica, a później dyrektor obiektu.
Na parterze mieszkały małe dzieci, wyżej chłopcy, a na drugim piętrze dziewczęta. Najmłodsze dzieci, przebywające w rzuchowskim pałacu miały, trzy lata. Wychowankowie byli tam do ukończenia procesu usamodzielnienia się. Wyprowadzali się około 20 roku życia. Chłopcy najczęściej podejmowali pracę na kopalniach. Ich schronieniem stawały się hotele pracownicze. Były też fundacje, które zakładały dzieciom książeczki mieszkaniowe – to forma oszczędzania na własny kąt. Dzieci odchodzące z rzuchowskiej placówki otrzymywały również wyprawkę.
Krystyna Szombara wspominała placówkę, jako cenioną w regionie i wspieraną przez wielu sponsorów. Ci fundowali wychowankom m.in. ubrania, czy zabawki, dzięki czemu dyrekcja za zaoszczędzone w ten sposób pieniądze mogła kupować inne potrzebne rzeczy, m.in. nowoczesne sprzęty kuchenne. Kobieta mówiła również o przypałacowym ogrodzie. – Zawsze był uporządkowany – wspominała. Dopowiadała, że wszystkie drzewa były sklasyfikowane; rosły tam nawet rzadkie jak na Polskę kasztany jadalne.
Nie mieliśmy na co narzekać
Wychowankowie dom dziecka wspominają ciepło. – Było nam tam naprawdę dobrze – mówiła Halina Oleś. Głos zabrał również Zdzisław Wizor, wychowanek, który mieszkał w Rzuchowie w latach 1961 do 1971. – Czasy spędzone w domu dziecka wspominam miło – komentował. Po wyjściu z placówki podjął pracę na kopalni. Najpierw w Rydułtowach, potem na „1 Maja” w Wodzisławiu Śląskim. Dzisiaj mieszka w Raciborzu. Ma córkę, jest też szczęśliwym dziadkiem.
Lepiej niż kiedyś
– Włożyłam sporo pracy wspólnie z innymi pracownikami, aby dom dziecka wyglądał pięknie – wracała pamięcią Krystyna Szombara. Była dyrektor wyrażała swój żal, mówiła, że nie potrafi zrozumieć, dlaczego rzuchowski pałac uległ takiemu zniszczeniu. – Kiedy przejeżdżam obok i patrzę na budynek, to serce boli – mówiła drżącym głosem.
Zgromadzeni w sali domu kultury podkreślali, że obecnie na obiekt patrzą z wielkim smutkiem, ale i nadzieją, że odzyska swój dawny blask. Janusz Gładysz, właściciel, a zarazem prezes Fundacji na Rzecz Ochrony Dóbr Kultury zapewniał, że tak się stanie. – Będzie jeszcze lepiej niż kiedyś – deklarował.
Obecnie prace konserwatorskie objęły m.in. wymianę konstrukcji dachu oraz konstrukcji i pokrycia kopuły wieży, odnowiono detale architektoniczne oraz rozpoczęto prace porządkowe ogrodu. Na dachu zamontowano pierwsze okno. Plany na ten rok to m.in. montaż kolejnych okien, dalszy remont dachu oraz renowacja frontowej ściany pałacu.
Większość prac właściciele pokrywają ze swoich środków, obecnie fundacja stara się również o dotację na prace z Ministerstwa Kultury. Finalnie obiekt ma być placówką kulturalną.
Tchnąć kulturę
W zeszłym roku rzuchowski pałac po raz pierwszy od lat otworzył się na mieszkańców. Odbyło się to w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa. Podczas przedsięwzięcia była możliwość zwiedzania obiektu, odbyły się też koncerty zespołów „Rzuchowianki” i „Łan”. Wydarzenie cieszyło się zainteresowaniem ze strony mieszkańców. Są też kolejne plany. W tym roku w ramach Nocy Muzeów na schodach obiektu ma zostać wystawiony spektakl, za jego przygotowanie będzie odpowiadała prowadząca rydułtowski teatr SAFO Katarzyna Chwałek-Bednarczyk. Obiekt ma też ponownie otworzyć się na mieszkańców w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa. Na działania kulturalne pozyskano pieniądze z Fundacji ORLEN Dar Serca.
Od pałacu do ruiny
Pałac w Rzuchowie został wzniesiony w 1888 roku przez Heinricha Himmla, który zamieszkał tam wspólnie z żoną Stefanią. Długo jednak nie nacieszył się obiektem, ponieważ zmarł. Pochowany został w grobowcu przypałacowego parku. Kolejnym właścicielem był Joachima von Klutzowa ten jednak popadł w kłopoty finansowe, do tego stopnia, że obiekt finalnie trafił w ręce Skarbu Państwa Polskiego w wyniku postanowień traktatu wersalskiego.
Następne lata były bardziej lub mniej optymistyczne dla tego miejsca. Stworzony tam dom dziecka funkcjonował do połowy lat 90. XX wieku. Później pracownicy i wychowankowie zostali przeniesieni do domów dziecka w Wodzisławiu Śląskim oraz Raciborzu. Kolejno obiekt był pod opieką raciborskiego starostwa, później przejął go inwestor z Żor, który miał tam stworzyć centrum hotelowo-konferencyjne. Jednak ani ten, ani kolejny właściciel nie przynieśli zmian temu miejscu. Obiekt został rozkradziony i popadł w ruinę. Od kilku lat jest z kolei w posiadaniu Zofii i Janusza Gładyszów, mieszkańców Rybnika. Powołali też do życia Fundację na Rzecz Ochrony Dóbr Kultury im. H. Himmla, która zajmuje się rewitalizacją obiektu. Fundacją kieruje Ewa Mackiewicz.
Niesamowite odkrycie
Oprócz rewitalizacji prowadzone są również prace archiwalne. Co ciekawe, jedna z ważniejszych informacji została odkryta niedawno w raciborskim archiwum. O co chodzi? Wśród powtarzających się informacji dotyczących pałacu pojawiają się nazwiska pierwszych właścicieli – Heinrich Himml z żoną Stefanią oraz Joachim von Klutzow z żoną Stefanią. To było impulsem do poszukiwania i sprawdzenia teorii, czy chodzi o tę samą kobietę. To nie był przypadek, a potwierdzenie założonej hipotezy. Przy wertowaniu kolejnych dokumentów natrafiono na informację, że Stefania, z domu Schoen, była żoną obu wspomnianych mężczyzn. Co więcej, żaden z nich nie pojawiłby się w Rzuchowie, gdyby nie ona, gdyż Stefania była córką poprzedniego właściciela domeny Rzuchów nazywanej także Schoenburg. Dokumentem poświadczającym, że chodzi o tę samą kobietę, jest rejestr ślubu, gdzie odnotowano zawarcie związku małżeńskiego przez Stefanię Himml z domu Schoen z Alfredem Joachimem von Klutzow.
Dawid Machecki