Przyjemność z bycia zwolnionym
Złośliwy komentarz tygodnia Bożydara Nosacza
Wśród celebrytów jest teraz moda na publiczne wyznania, w których szczegółowo opowiadają jakie traumy i kryzysy w życiu przechodzili. A to 20 lat temu na jednego ksiądz dziwnie spojrzał, a to innemu nauczycielka w przedszkolu kazała zjeść naleśnika z mąki zawierającej gluten, to znów komuś podczas szkolnej wycieczki w Bieszczady na śniadanie nie chciano podać odtłuszczonego jogurtu z jagodami goji. Ośmielony tą sytuacją (choć oczywiście za celebrytę się nie uważam) postanowiłem ogłosić publicznie, że też przez kilka lat przeżywałem ciężki, wstydliwy kryzys. Był to kryzys wiary. A konkretnie wiary w to, co mówił publicznie dyrektor Ryszard Rudnik, szef raciborskiego szpitala. No, ale szczęśliwie mój długoletni kryzys się niedawno skończył, gdyż przeczytałem, że na sesji rady powiatu dyrektor oświadczył (cytat za Nowinami Raciborskimi):
I ja panu dyrektorowi tym razem wierzę w stu, a niech tam, nawet w 120 procentach! Chłop jest w przedemerytalnym okresie ochronnym, więc nawet gdyby starosta chciał go wymienić na nowszy model to musiałby mu zapewnić inne (w domyśle-przyjemniejsze) zatrudnienie za tę samą kasę. Do tego, jak plotkują jaskółki, zza horyzontu wyłania się kilkudziesięciotysięczna nagroda jubileuszowa, a wkrótce może dojść ewentualna suta odprawa emerytalna. Przypomnę, że po ostatniej podwyżce o 3200 zł dyrektor zarabia 17 tys. miesięcznie (brutto). W takich oto okolicznościach ja też czerpałbym perwersyjną przyjemność z bycia zwolnionym. Na szczęście dla finansów szpitala jestem sobie w stanie wyobrazić tylko jedną okoliczność, w której dyrektor może zostać zwolniony przed końcem tej kadencji władz powiatu: obywatel doktor Labus podstępnie zwabia starostę do swojego gabinetu i poddaje go hipnozie.
bozydar.nosacz@outlook.com