O suszeniu chomika w mikrofalówce i grillowaniu na dachu
Złośliwy komentarz tygodnia Bożydara Nosacza
No to doczekaliśmy się w Raciborzu Ameryki. Nie mamy wprawdzie jeszcze prezydenta, którzy na tłiterze straszy ruskich rakietami, nie mamy benzyny za półdarmo, ani milionów grubasów na ulicach, ale za to pojawiły się pierwsze jaskółki myślenia i działania „po amerykańsku”. Chociaż czy ja wiem? Może do ostatniego weekendu nawet Amerykanie nie wiedzieli, że można rozpalić grilla na dachu 10–piętrowego bloku?
Najpierw chciałbym przypomnieć, że to właśnie w USA pewna pani dostała miliony dolarów odszkodowania od McDonald’s za to, że oparzyła się kawą (teraz już na kubkach jest ostrzeżenie, że jeśli kawa jest gorąca, to może oparzyć). W internecie można znaleźć setki przykładów, jak amerykańscy producenci bronią się przed głupotą konsumentów i chciwością prawników występujących o odszkodowania, umieszczając na kartach produktów i w instrukcjach obsługi coraz bardziej absurdalne ostrzeżenia. Moje ulubione to:
– Nie prasować odzieży podczas noszenia (w instrukcji żelazka),
– Nie używać do suszenia zwierząt domowych (w instrukcji mikrofalówki),
– Nie chwytać piły po złej stronie.
Tak sobie o tym wszystkim przypomniałem, kiedy przeczytałem, że radny Leszek Szczasny postulował, aby Urząd Miasta rozsyłał do ludzi ostrzeżenia w przypadku różnych zagrożeń. Jako jeden z przykładów podał sytuację, kiedy przy okazji ostatniego pożaru na składowisku odpadów setki gapiów stało w dymie z palących się opon.
– Stężenie trujących substancji w powietrzu było tam ogromne. Tymczasem ludzie traktowali to niczym atrakcję – opowiadał Szczasny, ciekaw czy nie powinny pojawić się wtedy jakieś komunikaty przy użyciu megafonów (cytat z artykułu w tym numerze Nowin). Według Szczasnego prezydent miasta ma obowiązek troszczyć się o zdrowie jego mieszkańców i powinien ostrzegać o zagrożeniu. – Widząc jak płonie ogromny stos opon nie trzeba mieć dokumentów by stwierdzić, że dym jest trujący – podkreślił L. Szczasny.
Wszystko to racja panie radny, tylko trzeba jeszcze wymyślić, jak przez megafon rozpowszechniać rozum. Bo według mnie, jeśli ktoś stoi w czarnym, smolistym dymie dopóki nie usłyszy przez megafon, że to jest niezdrowe, to chyba właśnie rozumu potrzebuje w pierwszej kolejności. No, chyba że to była jakaś wycieczka amerykańskich turystów…Wiadomo za to na pewno, że grilla na dachu bloku przy Słowackiego w ostatni weekend nie rozpalili nam żadni przybysze zza wielkiej wody tylko rodzimy kwiat myślących inaczej (też do poczytania w tym numerze). Czy w związku z tym, przed każdym weekendem, nie powinien po mieście jeździć samochód z głośnikami ostrzegający, że grillowanie na dachach budynków, zwłaszcza mieszkalnych, nie jest rekomendowane?
Przy okazji warto odnotować, że w odpowiedzi na postulat radnego wiceprezydent Wojciech Krzyżek odpowiedział z właściwym sobie, specyficznym poczuciem humoru, które najbardziej podoba się chyba jemu samemu (czytaj na stronie 9). I akurat przed tym jego obśmiewaniem rozmówców i tematów to można by ostrzegać przez megafony, bo nierzadko jest naprawdę szkodliwe.
bozydar.nosacz@outlook.com