Historia: Polacy pod błogim panowaniem Prus i inne kwiatki
122 lata temu w „Nowinach Raciborskich”
Głodowe pensje niemieckich urzędników, przygotowania do koronacji w imperium carów, Europejczycy w murzyńskim potrzasku i zdziczenie obyczajów w sercu Rzeszy Niemieckiej. Przekonaj się drogi Czytelniku, o czym pisano w „Nowinach Raciborskich” na przełomie lutego i marca 1896 roku.
Głodowe pensje urzędników
W parlamencie niemieckim debatowano w owym czasie nad podwyższeniem pensji niższych urzędników. – Listowi wiejscy są tak licho płatni, iż niejeden listowy cieszy się, gdy u jakiego gospodarza na wsi dostanie ciepły obiad – wskazywał poseł Lenzmann. Rządowiec Stumm zauważył, że socjaliści są skorzy do podwyższania pensji, ale nie zgadzają się na podwyżki podatków. Skąd więc wziąć pieniądze na podwyżki?
– Niech rząd nie wydaje tyle na wojsko i marynarkę, a zaraz będzie miał pieniądze na powiększenie pensyi niższym urzędnikom a nawet i na inne potrzeby – odparował socyalista Singer.
Na tym skończyła się debata o podwyżkach pensji dla biednych urzędników. Pokazuje to, że polityka jako tako nie podlega zasadniczym przemianom. Kiedyś, dziś i pewnie w przyszłości politycy wciąż będą o wiele więcej mówić, niż robić. I nieważne, czy będzie to XIX-wieczna Rzesza Niemiecka, czy współczesne Niemcy lub Polska.
Wszystkie pociągi STOP
Tymczasem po nadzwyczajne środki bezpieczeństwa sięgnięto w carskiej Rosyi w związku z nadchodzącym terminem koronacji cara Mikołaja II.
– Ruch pociągów towarowych tak do Rosyi jak i z Rosyi ze względów bezpieczeństwa wstrzymany będzie na czas koronacyi chodzić będą tylko pociągu osobowe – czytamy w „Nowinach Raciborskich” z 27 lutego 1896 roku.
Obawiano się spisku i zamachu na życie młodego cara. Jego przeprowadzenie mieli planować nihiliści. Obawy nie były wyssane z palca, bowiem w ówczesnej Rosji wciąż pamiętano rok 1881, gdy w następstwie zamachu bombowego zginął car Aleksander II, dziadek Mikołaja II. Zamach na życie cara przeprowadził Antoni Hryniewiecki – Polak, działacz organizacji Narodnaja Wola, która stawiała sobie za cel wprowadzenie w Rosji demokracji, stosując przy tym metody terroru.
Ostatecznie koronację Mikołaja II udało się przeprowadzić bez przeszkód, ale dopiero w maju, gdy zakończyła się żałoba po zmarłym Aleksandrze III. Jednak Mikołajowi II nie było dane umrzeć śmiercią naturalną. 22 lata później został zamordowany za zgodą przywódcy bolszewików Włodzimierza Lenina.
Murzyni biją Włochów
Tak jak dziś czytamy w gazetach o działaniach wojennych w Syrii, tak w 1896 roku emocjonowano się w całej Europie wyprawą wojsk włoskich do Abisynii, czyli dzisiejszej Etiopii. Włosi, podobnie jak Niemcy, próbowali zdobyć terytoria w Afryce, których do tej pory nie udało się zagarnąć Anglikom i Francuzom. Wybór mieszkańców półwyspu apenińskiego padł na Abisynię. Liczyli na łatwe zwycięstwo w walce ze słabo uzbrojonym i dzikim przeciwnikiem, w którego szeregach nie brakowało wojowników uzbrojonych w łuki i włócznie!
Rzeczywistość przerosła oczekiwania najeźdźców. W 1896 roku wojska włoskie w Afryce znalazły się w nader dramatycznym położeniu, o czym informowały również „Nowiny Raciborskie”. – Przecenili oni, jak się zdaje, swe siły, zajechali w błoto po szyję i teraz sobie nie wiedzą rady – czytamy w Nowinach. Na stronę walczącego z najeźdźcami cesarza Menelika II przeszli dowódcy afrykańscy, którzy wcześniej pomagali Włochom. – Wojsko włoskie czeka prędzej czy później całkowita zagłada. To samo przekonanie rozszerza się zresztą we Włoszech samych. W miastach włoskich odbywają się zgromadzenia ludu, na których domagają się, aby rząd natychmiast odwołał do domu wojska włoskie i zaprzestał wojny, która do niczego nie doprowadzi – czytamy w gazecie sprzed 122 lat.
Rząd włoski jednak ani myślał ustąpić, gdyż oznaczałoby to koniec wojowniczego premiera Crispiego i jego ministrów. – Dla ich widzimisię musi cały kraj cierpieć! – komentowała redakcja Nowin.
Włosi przegrali tę wojnę, co uczyniło z Abisynii jedyne niezależne państwo w Afryce. 40 lat później rządzone przez Mussoliniego Włochy w okrutny sposób pomściły tę porażkę. Afrykański kraj podbito, ale zdobycz okazała się nietrwała.
Zdziczenie obyczajów
Strasznej zbrodni dopuszczono się w (...) wiosce Speckhorn. Jakieś niegodziwe ręce zerwały ze stojącego przy drodze krzyża wizerunek Pana Jezusa i rozbiły go na drobne kawałki; po sprawcy nie ma ani śladu. Nowy to dowód, że zdziczenie się szerzy w sposób zastraszający – czytamy w dawnych „Nowinach Raciborskich”.
Tymczasem w sejmie pruskim* posłowie katoliccy skarżyli się, że w wieczornych szkołach rzemieślniczych nie udziela się nauki religii. – Tylko religia może zrównoważyć materyalne dążności i niebezpieczeństwa świata i nauka religii powinna postępować równo z innemi naukami – relacjonowały „Nowiny Raciborskie”.
Norweg co mrozu się nie bał
– Lotem błyskawicy rozeszła się po całej kuli ziemskiej wiadomość, że uczony Norwegczyk Nansen dotarł do bieguna, przez który idzie oś, około której ziemia się obraca. Przed nim jeszcze tam noga ludzka nie postała; szło tam wielu innych śmiałków, najdalej dotarł Nordenskold, ale Nansen pierwszy stanął przy biegunie – informowały „Nowiny Raciborskie z 3 marca 1896 roku. Wieści to były przedwczesne, bowiem Norweg faktycznie dotarł „jedynie” w pobliże bieguna północnego.
Dzielny podróżnik przygotowywał się do wyprawy dwa lata, hartował swe ciało na mróz i wypróbowywał rozmaite ciepłe ubrania. – Wytrzymałość Nansena na mróz była rozgłośną. Gdy ludziom marzły nosy i uszy, gdy naciągali kołnierze po same oczy, gdy bardzo ostrożnie i bojaźliwie dotykali klamek, jeden do drugiego powiadał: Ha! mróz siarczysty, Nansen zacznie spać na dworze – czytamy w dawnych Nowinach.
Dodajmy, że Fridtjof Nansen po zakończeniu kariery podróżnika został ambasadorem Norwegii. Pracował m.in. w Londynie. Od 1920 roku był pierwszym Wysokim Komisarzem Ligi Narodów (odpowiednik dzisiejszej ONZ) do Spraw Uchodźców. Zaangażował się w pomoc uchodźcom politycznym z Rosji Radzieckiej, za co uhonorowano go m.in. Pokojową Nagrodą Nobla.
Gdy się Polakom poda mały palec...
Polaków trzeba trzymać krótko i jak najenergiczniej występować przeciwko ich narodowym dążnościom – uważali posłowie konserwatywni w sejmie pruskim. Kolejne obrady tego gremium szeroko relacjonowała redakcja „Nowin Raciborskich” w wydaniu z 5 marca 1896 roku. Poszło o prawo Polaków do nauki religii w języku ojczystym. Mogli oni w owym czasie liczyć na wsparcie posłów katolickiej partii Centrum, która w tematach światopoglądowych przeważnie stała na stanowisku opozycyjnym wobec władz Prus i Rzeszy.
– Panie ministrze, nie żądamy ani małego palca, ani jednej ręki, ani dwóch rąk, żądamy tylko prawa naszego, nic więcej – powiedział poseł polski, ks. prałat Jażdżewski.
Żadne argumenty za przyzwoleniem na naukę polskich dzieci religii w języku polskim nie trafiały do władz pruskich. – Coby Polacy zrobili, gdyby byli na miejscu naszem? Z pewnością mielibyśmy daleko twardszy los, jak Polacy pod łagodnem i błogiem panowaniem Prus – odpowiedział centrowcom i posłom polskim minister oświaty dr Bosse. Władze niemieckie jeszcze przez długie lata starały się germanizować Polaków.
Znamienne, że na ustępstwa zdecydowały się dopiero pod koniec I wojny światowej, próbując zjednać sobie Polaków do przelewania krwi przeciwko Francji i Rosji. Wojenną sytuację międzynarodową starali się zręcznie wykorzystać działacze polscy z Romanem Dmowskim i Józefem Piłsudskim na czele, co ostatecznie doprowadziło do odrodzenia Polski na arenie międzynarodowej, ale to zupełnie inna historia (do której nie omieszkamy wrócić na naszych łamach!).
Wojtek Żołneczko
* Ówczesna Rzesza Niemiecka nie była państwem scentralizowanym. Racibórz, jak cały Śląsk, od ponad 150 lat należał do Królestwa Prus, które wraz z pozostałymi krajami niemieckimi składało się na Rzeszę. Ale to właśnie Prusy, którego władcy i rządzący doprowadzili do zjednoczenia Niemiec, dominowały w Rzeszy. Królestwo Prus zajmowało obszar 2/3 Cesarstwa Niemieckiego.