Życie bez koszykówki traci sens
Siostry Biegańskie mają 19 lat i reprezentują RKK AZS Racibórz, klub który w tym sezonie zadebiutował w ligowych rozgrywkach.
Pochodzą z Zabrza, a do Raciborza trafiły na dwa tygodnie przed pierwszym meczem. – Trenujemy koszykówkę od trzeciej klasy podstawówki. Rodzice wysłali nas na zajęcia i zainteresowanie tą dyscypliną trwa do dziś – powiedziały zgodnie bliźniaczki.
Natalia i Tatiana miały grać w Zabrzu, ale tam klub nie przystąpił do rozgrywek drugoligowych. – W naszym MKS–ie nie było pieniędzy, żeby wystartować w lidze i dwa tygodnie przed rozpoczęciem rozgrywek skontaktował się z nami trener RKK AZS Racibórz, Marek Juszkiewicz. Ostatecznie do zespołu z Raciborzu trafiło pięć dziewczyn z Zabrza – powiedziała Tatiana.
Pomysł przywrócenia żeńskiej koszykówki na szczeblu ligowym był autorstwa prezesa RKK AZS, Arkadiusza Nowackiego. To on w pewnym momencie wycofał się z męskiej koszykówki i postawił na dziewczyny. Pierwsze treningi pokazały jednak, że drużyna nie może składać się tylko z raciborzanek, bo kadra byłaby zbyt mało liczna, a i umiejętności odbiegałyby od poziomu jaki musi być prezentowany na szczeblu drugiej ligi. Stąd też zasilenie drużyny dziewczynami z Zabrza, które nie tylko uzupełniły kadrę, ale także stanowią o jej jakości. Zawodniczki z Raciborza nie grają w koszykówkę od 10 lat jak to jest w przypadku bliźniaczek i nie mają takiego doświadczenia. – Biorąc pod uwagę to, że dla niektórych dziewczyn jest to pierwszy sezon z koszykówką, to radzą sobie bardzo dobrze, robią ciągłe postępy. Przede wszystkim najważniejsze jest to, że mają gdzie trenować. Racibórz ma piękną halę, a co za tym idzie świetne warunki do treningów. Bardzo ważna jest także rola prezesa Nowackiego, który dba o to, żeby miejscowe dziewczyny się rozwijały. Raciborzanki muszą doceniać to, że już w pierwszym sezonie mogą grać w II lidze, bo my musiałyśmy na to czekać długimi latami – oceniły bliźniaczki.
Siostry jak przystało na bliźniaczki studiują to samo, a konkretnie fizjoterapię w Katowicach. Jak widzą swoją przyszłość? – Studiujemy dziennie na bardzo trudnym kierunku. Choć granie i studiowanie jednocześnie kosztuje trochę wyrzeczeń, to na pewno chcemy dalej grać w koszykówkę, bo nie wyobrażamy sobie życia bez tego – powiedziała Natalia. Dziewczyny poza tym, że grają w Raciborzu występują także w Zabrzu w drużynie juniorek.
U bliźniaczek jak chyba w każdym rodzeństwie dochodziło do kłótni, sprzeczek i różnych nieporozumień. – Teraz jest najlepszy okres w naszym życiu. Jesteśmy najbardziej zżyte, było to widać podczas ostatniego meczu, gdy Tinka skręciła kostkę, a ja od razu do niej podbiegłam. Tak samo było, gdy grałyśmy w innych drużynach i miejscach w tym samym czasie. Ja też wówczas skręciłam kostkę, ktoś niepotrzebnie dał jej o tym znać i nie mogła dalej skupić się na grze ciągle płacząc. Aczkolwiek nie ukrywamy, że kiedyś były między nami takie stosunki, że byłyśmy się w stanie na boisku pobić, bo jesteśmy charakterne. Kochamy się, jesteśmy bliźniaczkami, ale naszą rodziną są też trzy pozostałe dziewczyny z Zabrza, które grają w Raciborzu. Spędzamy razem wakacje i niemalże każdą wolną chwilę – powiedziała starsza z sióstr.
Czego życzyć bliźniaczkom? – Braku kontuzji i żeby dalej trafiać na takich dobrych ludzi jacy są w Raciborzu. Długo już gramy w koszykówkę i rzadko zdarzało się, żebyśmy spotykały na drodze tak oddanych temu sportowi ludzi. Życzymy sobie także, aby Racibórz wygrywał więcej meczów, bo dużo spotkań przegrywałyśmy nieznacznie – zakończyły siostry Biegańskie.
(kozz)