Piórem naczelnego: Myślę Rafako mówię Racibórz
Mariusz Weidner, Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Kiedy byłem małym chłopcem na osiedlowym parkingu przed blokiem stał jeden samochód. To był żółty maluch należący do ojca mego serdecznego kolegi Jarka. Jego tato pracował w Rafako. Auto kupił dzięki wyjazdowi zagranicznemu rafakowców, którzy spawali za dewizy. Na osiedlu mieszkało jeszcze parę innych osób, które pracowały w Rafako. W szkole miałem kolegów, których rodzice też byli zatrudnieni w fabryce. Ten zakład tworzył Racibórz, miasto żyło z nim w symbiozie. - Myślę Rafako, mówię Racibórz - kojarzył mi znajomy ze studiów. To już historia, a z czasów świetności zostały wspomnienia. Racibórz czeka mocne tąpnięcie na rynku pracy, bo z Rafako zwolnionych zostanie kilkaset osób. Zwykle koniec wakacji kojarzył mi się z miłą uroczystością rafakowców - Dniem Energetyka. Tegoroczne „święto” tej branży przybrało wyjątkowo ciemne barwy.