Seniorzy z Raciborza na szlaku Orlich Gniazd
Członkowie koła Centrum Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Raciborzu zdecydowali się na wyjazd, tym razem do Jury Krakowsko–Częstochowskiej.
Pierwszym miejscem, które odwiedzamy jest Ogrodzieniec. Zajeżdżamy na parking na podzamczu, gdzie czeka na nas przewodnik. Udajemy się na zwiedzanie zamku, a właściwie tego co z niego zostało. W Ogrodzieńcu czeka nas niemiła niespodzianka, jest bardzo zimno, pada nawet śnieg. Niestrudzony przewodnik próbuje w naszej wyobraźni odtworzyć miejsca z okresu dawnej świetności, np. zamek wysoki, baszty, skarbiec, kurzą stopę. Dziś to tylko ruiny, ale rozpoznawalne. Zamek przechodził z rąk do rąk. Dzieła zniszczenia dokonali Szwedzi i nigdy później nie podjęto próby odbudowy. Po wojnie prace konserwatorskie doprowadziły zamek do formy trwałej ruiny, z możliwością jej zwiedzania.
Seniorzy, to ludek ciekawy, zaczęli więc dopytywać, dlaczego położona jest na szlaku Orlich Gniazd? Przewodnik cierpliwie tłumaczył, że zamki w Jurze Krakowsko–Częstochowskiej były siedzibami rodów rycerskich, a rycerze to orły Rzeczypospolitej.
Ze względu na brzydką pogodę skracamy pobyt w Ogrodzieńcu i udajemy się na Pustynię Błędowską, która jest największym w Polsce obszarem lotnych piasków. W miejscowości Klucze czeka kolejny przewodnik, doprowadzający nas do miejsca, z którego widać ją w całej rozciągłości. Część uczestników ogląda pustynię z tarasu widokowego, inni bardziej odważni forsują piaski. Na szczęście pogoda znacznie się poprawia. Teren pokryty piaskiem jest na 10 km długości i 4 km szerokości, a przecina go rzeka Biała Przemsza. Pustynia powstała za sprawą człowieka, który na potrzeby górnictwa i hutnictwa wyciął lasy i odsłonił ogromne obszary piasku.
Zajeżdżamy następnie do Urzędu Gminy w Kluczach, gdzie wyświetlono nam film o historii pustyni, o wysiłkach czynionych dla ratowania unikatu w tej części świata, jak również o legendzie jej powstania, która mówi, że: W Olkuszu powstawały kopalnie, w których wydobywano rudy cynku, ołowiu i srebra. Ponieważ niebo jest na górze, a piekło w dole, górnicy więc okropnie hałasowali nad głowami diabłów. Rozsierdziło to mieszkańców piekła. Wyposażyli jednego z nich w wielki wór i wysłali nad Bałtyk po piasek. Ten wracając zahaczył o wieżę kościoła w Kluczach i rozsypał jego masy po okolicy. Słuchając tej legendy postanowiliśmy udzielić rady naszym gospodarzom: Skoro diabeł sprawił, że powstała pustynia, to należy jej teraz pilnować, aby nie przykrył jej ogonem, bo my chcemy jeszcze w to miejsce wrócić.
Idziemy na smaczny obiad i udajemy się do Sławkowa, gdzie już indywidualnie zwiedzamy miasto. Zaczynamy od Austerii – karczmy o wysokim standardzie, założonej na planie litery T. Pijemy piwo, kawę, jemy szarlotkę, po czym wybieramy się na zwiedzanie sławkowskiej starówki z kwadratowym rynkiem wpisanym do rejestru zabytków na środku, którego stoi stary ratusz.
W tym miejscu wycieczka dobiega końca i pomimo niesprzyjającej aury, należała do bardzo udanych.
Janusz Loch