Katowicka nie chce płacić
Na wielkim osiedlu nadal brakuje parkingu. Ubiegłoroczne rozmowy urzędu z mieszkańcami i PGL Dom, zarządcą bloków, spełzły na niczym. Została po nich jedynie kontrowersyjna ankieta.
W ankiecie pytano lokatorów czy są gotowi płacić za parking, który częściowo byłby darmowy i zapełniał się w myśl zasady: kto pierwszy ten lepszy. Byłyby też miejsca wykupione. Ankieta okazała się wyłącznie statystycznym przedsięwzięciem. – Jak mam to rozumieć? – dziwiła się na ostatniej sesji radna Anna Szukalska. Mówiła, że mieszkańcy, którzy nie otrzymali ankiety (o to poszło radnej wcześniej, że ankieta nie trafiła do każdego) zrobili ksero oryginałów i rozdali je w blokach. Żeby wszyscy mogli się wypowiedzieć na ten temat. – Zostało to jakoś podsumowane? Jakie były wyniki? – pytała prezydenta. Z informacji jakie zasłyszała na osiedlu większość ankietowanych była przeciwna pomysłowi urzędu i PGL.
Radna miała też uwagi do włodarza. – Czy pan prezydent czyta odpowiedzi do radnych które podpisuje? Takie zdanie: co do zasady badania ankietowe przeprowadzane są na reprezentatywnej próbie, a nie na całej populacji potencjalnie zainteresowanych. Czy to były jakieś badania naukowe? Jaka to grupa reprezentatywna? – dziwiła się Szukalska.
Mirosław Lenk bronił się, że pewne rzeczy robi się na próbach. – Studiowałem ekonomię, tam była dość mocna statystyka. Rzeczywiście to podejście naukowe niekoniecznie pasuje, ale nikt nie miał niczego złego na myśli – zastrzegł.
Z ankiet wyszło, że mieszkańcy Katowickiej nie chcą opłaty za postój, bo chcą mieć go za darmo. – Przykro mi, ale nie jestem w stanie tam zorganizować miejsc parkingowych – podsumował M. Lenk. Na propozycję by doszło w tej sprawie do spotkania na osiedlu z udziałem przedstawiciela PGL Dom, włodarz wyjaśnił, że to mało możliwe, bo zarządca nie chce brać udziału w takim przedsięwzięciu.
(ma.w)