Krwiodawstwo brata się z biznesem
Zgromadzone w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Raciborzu zapasy krwi zaczynają się kurczyć. Jest tak co roku w okresie wiosenno-letnim, kiedy raptowanie rośnie zapotrzebowanie na krew.
Poszerzeniu bazy dawców krwi miało służyć zorganizowane w ubiegłym tygodniu w Hotelu Racibor spotkanie „Krwiodawstwo dla Biznesu – Biznes dla Krwiodawstwa”. Zaproszono na nie 80 pracodawców z subregionu zachodniego województwa śląskiego.
– Zamierzamy zwiększyć zainteresowanie oddawaniem krwi i dlatego musimy trafić do pracodawców. To oni decydują jakie jest zainteresowanie krwiodawstwem w zakładzie pracy. Chcielibyśmy włączyć jak najwięcej pracodawców w społeczną misję krwiodawstwa – komentuje pomysł spotkania z biznesem Agnieszka Wiklińska, pełniąca obowiązki dyrektora RCKiK w Raciborzu.
W trakcie spotkania podziękowała pracodawcom, którzy już współpracują z placówką oraz zaprosiła do kooperacji kolejne firmy. Jedną ze stosowanych form współpracy jest orgniazowanie akcji poboru krwi na terenie zakładu pracy – w budynku lub ambulansie RCKiK na zewnątrz. Pogłębienie współpracy z pracodawcami jest jednym z elementów opracowanego w zeszłym roku planu rozwoju raciborskiego krwiodawstwa. Oprócz tego, centrum krwiodawstwa chce wdrożyć projekt Akademia Zdrowia dla pacjentów i dawców oraz organizować akcje edukacyjne w szkołach.
Każdy z uczestników spotkania otrzymał teczkę, w której oprócz ankiety dotyczącej preferencji pracodawcy co do współpracy z krwiodawstwem, znalazły się również materiały reklamowe sponsorów przedsięwzięcia.
Wojtek Żołneczko
Co to za szopka? Napisali do nas przedsiębiorcy, którzy nie przebierali w słowach komentując zaproszenie RCKiK. Wskazywali, że organizacja imprezy pt. „Krwiodawstwo dla Biznesu – Biznes dla Krwiodawstwa” to „ponury żart”, bo przecież to samo RCKiK „nabiło w butelkę tylu przedsiębiorców”. – Poza tym śmierdzi mi to udziałem firm finansowych próbujących coś tam ugrać. Takie seansiki ze sprzedażą garnków zeppter... – napisał jeden z nich. Argumentacja chwytliwa, jednakże gdyby przyjąć ją w pełni, wówczas należałoby po prostu postawić krzyżyk na RCKiK. Wychodzę z założenia, że lepiej zorganizować „seansik ze sprzedażą garnków zeppter”, zmniejszyć koszt organizacji imprezy i pozyskać przy tym choć kilku krwiodawców, niż nie robić niczego. Krwi potrzebuje nie tylko RCKiK, ale każdy z nas. Lepiej więc, aby jej nie zabrakło.
Wojtek Żołneczko