Bomba pożarowa w środku miasta
Szpital popada w ruinę od 5 lat
– Ten obiekt stwarza realne zagrożenie pożarowe dla okolicy. Znajdzie się ktoś kto dziwnie myśli i będziemy mieli poważny kłopot – uważa strażak i radny miejski Wiesław Szczygielski.
Pierwszy, już przed rokiem, w sposób oficjalny poruszył problem rudery na forum samorządu. Złożył u prezydenta interpelację, a ten wysłał na miejsce patrole straży miejskiej. Zrobił to niedługo po akcji gaśniczej, w której uczestniczył. – Dobrze, że wtedy dach nie zajął się od ognia bo byłoby strasznie. Minął rok, ale sytuacja się nie zmieniła. Na obiekt bez problemu można wejść. W końcu coś złego się stanie. To taka pożarowa bomba – przestrzega oficer straży pożarnej. Pytamy rzecznika prasowego urzędu czy straż ponawia swoje działania w rejonie ul. Bema. – Interwencje nastąpiły po interpelacji radnego Szczygielskiego. Były dla funkcjonariuszy niebezpieczne. Obiekt jest zniszczony, schody i podłogi spruchniałe. Wejście na tamten teren zagraża zdrowiu i życiu strażników – tłumaczy nam Leszek Iwulski.
Pytamy radnego, który reprezentuje ten okręg wyborczy, czy mieszkańcy okolic szpitalnych niepokoją się stanem budynku. – Odebrałem parę takich sygnałów. Sam spaceruję tamtędy i widzę, że jest bardzo źle – przyznaje Andrzej Rosół. Deklaruje, że poruszy sprawę na najbliższej sesji. Dziękuje nam za zainteresowanie tematem bo – jak sądzi – publikacja w prasie będzie dodatkowym bodźcem do zainteresowania problemem.
Stary szpital wpisany jest do rejestru zabytków i jego losem interesuje się również Miejski Konserwator Zabytków. Joanna Muszała-Ciałowicz twierdzi, że są plany nowego zagospodarowania zrujnowanej części budynku, bo została z nimi zapoznana. Przyznaje też, że od momentu ich prezentacji upłynęło już sporo czasu, a działań nie widać. W Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego w Raciborzu wspominają o dwóch decyzjach zobowiązujących właściciela budynku do zabezpieczenia obiektu by nikt nie mógł wejść do środka. W 2013 i 2015 roku. Wtedy je wykonano, ale działania te są skuteczne na chwilę. – Niestety, zabezpieczenia te są nietrwałe – zauważa Gabriel Kuczera. PINB nie wyda nakazu rozbiórki rudery, bo obiekt nadaje się do odbudowy. 25 kwietnia inspektor zapowiedział przy ul. Bema kolejną kontrolę w sprawie zabezpieczeń.
Stary szpital odkupiło w 2011 roku od starostwa konsorcjum złożone ze spółek raciborskiego biznesmena Grzegorza Kampki oraz spółki Aljar (prezesem której była Ewa Salomon, a wiceprezesem Alina Pająk, obie raciborzanki). Powiatowi zapłacono 5,5 mln zł. Do niedawna na starym szpitalu wisiała tabliczka informująca, że to wciąż własność starostwa. – Poleciłem ją zdjąć, żeby z tym nieporządkiem nie kojarzono samorządu – powiedział starosta Ryszard Winiarski
(ma.w)