3 pytania do Mieczysława Heflingera
Racibórz
– Jest pan znany z troski o zieleń miejską i drzewostan Raciborza. Co pan sądzi o ostatniej wycince topoli przy ul. Kościuszki obok zakładu karnego?
– Jak wielu raciborzan byłem nią zaskoczony. Nieopodal na ul. Łąkowej obok hali sportowej też wycięto drzewa. Dziwię się temu owczemu pędowi do eliminowania zieleni w mieście. To już jakaś plaga. Pozbyć się łatwo, a doczekać aż nowe nasadzenia wzejdą jest trudno. Chodzę za tym do urzędu miejskiego, dzwonię ale moje mówienie nie ma przełożenia na efekty w zakresie ochrony przyrody.
– Był pan aktywnym uczestnikiem spotkania ws. wycinki topoli przy kościele Serca Jezusowego. Nie sądzi pan, że przy każdej z takich dużych wycinek powinny odbywać się tego rodzaju konsultacje?
– To dobry pomysł. Co prawda urzędnicy potrafią ludzi skutecznie przekonywać kolorowymi wizjami pięknych zmian krajobrazu, ale przynajmniej głos społeczny może zostać wysłuchany. Rozważę zgłoszenie takiej propozycji w radzie miasta by uchwalono prawo gdzie konsultacje większych wycinek są obowiązkowe niezależnie czy dokonuje tego samorząd czy prywatny podmiot.
– Racibórz zawsze wyróżniał się na Śląsku swym zielonym charakterem. Liczy pan, że utrzyma ten wizerunek w przyszłości?
– Więcej ludzi powinno się angażować w ochronę przyrody. Już dzieciom przekazuje się naukę o ekologii, o tym jak ważne są drzewa. Niestety dorośli je wycinają. Kiedy podejmuje się takie decyzje mowa jest o problemach z liśćmi, spadającymi gałęziami. Ale latem gdy skwar leje się z nieba wszyscy szukają cienia. Płytkie spojrzenie na rzeczywistość nie zapewni nam czystego powietrza, spokoju i zdrowia.