Moim zdaniem
Piotr Sput, NSZZ „Solidarność” Pracowników Oświaty i Wychowania
Dzień Edukacji Narodowej 2015
14 października, w rocznicę obchodzonego od ponad 40 lat Dnia Edukacji Narodowej, odbyła się w Warszawie, przed budynkiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, wielka manifestacja nauczycieli, na którą przybyło prawie 20 000 pedagogów z całej Polski, reprezentujących nauczycielską „Solidarność” oraz Związek Nauczycielstwa Polskiego. Z Raciborza przybyła delegacja pedagogów z „Solidarności” pod wodzą Teresy Frencel oraz delegacja Związku Nauczycielstwa Polskiego. „…Jesteśmy tu, bo żyjemy i pracujemy w kraju, w którym nauczyciele zarabiają najmniej w Europie…” mówił podczas manifestacji przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Ryszard Proksa. Inni mówcy domagali się zwiększenia zmniejszanych z roku na rok wydatków na oświatę, zatrzymania procesu likwidacji szkół, zaprzestania świadomych działań rządu mających na celi deprecjonowanie statusu nauczyciela oraz kreowania wizji bajecznych zarobków nauczycielskich. Mówcy podkreślali, że rządzący manipulują faktami dotyczącymi nakładów na edukację oraz czasu pracy nauczycieli. Przedstawiciele „Solidarności” i ZNP przygotowali wspólną petycję do premier Ewy Kopacz. Szefowa rządu nie znalazła czasu, by się z nimi spotkać. Zostaliśmy przyjęci przy wejściu do kancelarii przez urzędnika.
Do związkowców wyszła minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska, jednak związkowcy nie wpuścili jej na scenę, podziękowali stanowczo za fatalną współpracę i nie pozwolili zabrać głosu. Pani minister musiała jak niepyszna wrócić do kancelarii.
Manifestacja była wyrazem współpracy i solidarności dwóch największych związków zawodowych, które działają w oświacie.
Jak jednoznacznie stwierdzają fachowcy, polska oświata jest chora, skrzywiona, rzucona na pastwę układów, powierzona w nieodpowiednie, dyletanckie ręce. W mediach od lat toczy się nagonka na nierobów, nieudaczników, nieuków z wielkimi wymaganiami – czyli nauczycieli. Status zawodu spada, od wielu lat mamy negatywny dobór kadry. Pieczę nad polskim szkolnictwem zrzucono na gminy i powiaty, które same funkcjonują zwykle fatalnie, są siedliskiem niedemokratycznych powiązań różnych grup interesów. Regulacje prawne w oświacie pozwalają na stosowanie powszechnego mobbingu. Prawo oświatowe kreuje dyrektora – „mobbera”, który nie musi posiadać podstawowych umiejętności komunikacji interpersonalnych, negocjacji, wiedzy merytorycznej niezbędnej do sprawowania funkcji. Dyrektor chcąc pozostać na stanowisku jak długo się da, stawia na współpracowników, których można określić jako „mierny, ale wierny”. W szkole, także w placówkach raciborskich, dochodzi do tworzenia nieformalnych grup, także o charakterze religijnym, mobbingu, łamania prawa, malwersacji finansowych, szerzy się lizusostwo, donosicielstwo – a wszystkiemu przypatrują się uczniowie – i wyciągają swoje wnioski na przyszłość. Duża część nauczycieli stara się bez utraty zdrowia psychicznego przejść ten niechlubny okres w dziejach polskiej oświaty.
W Raciborzu zaś sfrustrowani stanem oświaty nauczyciele powtarzają dowcip: „Czym się różni nauczyciel od balkonu? Ten ostatni jest w stanie utrzymać całą rodzinę”.