Naczelnik Myśliwy zaatakowany przez radnych
Wyjątkowo nudne, październikowe posiedzenie komisji oświaty miało nieoczekiwane i burzliwe zakończenie. Radni Mandrysz z Sokolikiem poskarżyli się prezydentowi Lenkowi na jego podwładnego, szefa wydziału edukacji.
Poszło o pismo skierowane z urzędu do dyrektora Gimnazjum nr 3 Norberta Miki. Według radnych sporządzono je niechlujnie, urywając zdanie w połowie. Dotyczyło ono zmian w budżecie szkolnym, gdzie naczelnik zaproponował przesunięcie w wydatkach. Zamiast wnioskowanych przez Mikę kwot na materiały eksploatacyjne i środki czystości naczelnik Myśliwy uznał, że pieniądze należy przeznaczyć na zakup energii cieplnej. Zdaniem radnych to próba „ręcznego sterowania” szkolnym budżetem i naruszenie autonomii dyrekcji w kierowaniu placówką. Franciszek Mandrysz powołał się na swoje prawie 14-letnie doświadczenie w radzie miasta i podkreślił, że nie pamięta by wcześniej w samorządzie kierowano w ten sposób oświatą.
Za błędy w piśmie do dyrektora radni każą naczelnikowi edukacji przeprosić dyrektora Mikę. Uważają, że młodemu urzędnikowi należy się szacunek wobec kierującemu placówką od 16 lat. Od prezydenta Lenka domagają się ukarania podwładnego za ich zdaniem przekroczenie kompetencji. Wskazując na: pozbawienie G3 paru sal lekcyjnych na rzecz pobliskiej SP 18; niższy budżet niż te z lat ubiegłych oraz wskazaną podczas obrad komisji „zabraną możliwość wpływu na plan finanowy placówki” Mandrysz i Sokolik twierdzą, że w sprawie chodzi o działania „mające znamiona mobbingu na tle religijnym”. – Czy naczelnik Myśliwy bierze udział w prześladowaniach na tle religijnym? – oficjalnie zapytali Mirosława Lenka, przypominając, że jego podwładny zasiadając w radzie wystosował 2 lata temu interpelację o „rzekomych sektach w szkołach podległych wydziałowi edukacji”. Mandrysz już raz wstawiał się na sesji za N. Miką gdy w 2014 r. dyskutowano o rywalizacji naborowej między G3 a G5 (szkoła przy Opawskiej). To praktyka poza procedurą w takich przypadkach, bo skargi na pracowników urzędu wymagają drogi formalnej. Radni zastosowali formę nacisku politycznego ale prezydent Lenk stanowczo stwierdził, że sprawę rozpatrzy tylko zgodnie z przepisami i zalecił im złożenie pisma w biurze rady.
Naczelnik Myśliwy nie chce komentować sprawy bo uważa, że służbowo odpowiada przed prezydentem, swoim pracodawcą, a nie przed radnymi miejskimi. Mirosław Lenk zapowiedział kontrolę w wydziale. – Powołam zespół, który zbada okoliczności tej sprawy – informuje włodarz. Na zarzut ingerencji urzędu w sferę działań dyrektora szkoły odpowiada, że to prezydent miasta ostatecznie zatwierdza budżety placówek oświatowych.
(ma.w)