Ul pełen psotnych pszczół
Laweta z pszczołami była jedną z głównych atrakcji korowodu. Zdominowały ją pszczoły ale był też truteń z dużym żądłem.
Samborowice. Wieś słynie z pomysłowych scenek, które są ozdobą dożynkowych korowodów.Tegoroczny pomysł zapachniał miodem.
Samborowicki korowód zaczynał się i kończył od pszczół. Bzyczały dzieci przedszkolne, o Maji śpiewali też dorośli w żółto – czarnych barwach. – Korowody u nas są bogate i barwne. Zawsze jest w nich coś zaskakującego. Nazywam to: laweta – niespodzianka, bo nawet ja nie wiem co mieszkańcy chcą pokazać. Mamy we wsi grupę zapaleńców, którzy zawsze się przebierają ale w co, to okazuje się na 5 minut przed wymarszem – uśmiecha się sołtys Adrian Niewiera.
Więcej przewidywalności było co do obsady funkcji starostów dożynkowych. Zostali nimi Joachim Gromotka i Elżbieta Świerczek. Są sąsiadami, objęli te honorowe funkcje po raz pierwszy. – Zawsze ktoś musi nimi być – zauważa starościna. On ma 5 ha ziemi, pracuje też poza rolnictwem. Uprawia pszenicę i rzepak. – Bywało lepiej ale pszenica obrodziła. Jednak z cen skupu jestem średnio zadowolony -mówi. Narzeka na zbiory rzepaku, obawia się o buraki. Susza wpłynęła negatywnie na plony. Jakieś 8 tygodni na tę okolicę nie spadł żaden deszcz. Pani Elżbieta jest ogrodnikiem. Pochodzi z rolniczej rodziny ale już od 26 lat nie jest związana z bezpośrednio z rolnictwem. Sołtys mówi o niej: miłośniczka ziemi, bardzo pracowita. – Kaj umia to pomoga – deklaruje Świerczek. Oboje z dumą trzymali chleb upieczony na dożynki w piekarni Błaszczoka z Samborowic.
Rano odprawiono okolicznościową mszę, na której ksiądz Zbigniew Gajewski poświęcił bochenek. Koronę dożynkową przygotowała rodzina Krupów. To miejscowy „zaszczyt i obowiązek”, że zajmuje się tym kolejny z mieszkańców.
W organizację dożynek aktywnie włącza się Zespół – Szkolno Przedszkolny. Parę przyczep w korowodzie zostało przygotowanych przez uczniów i nauczycieli.
Sołtysa Niewierę szczególnie cieszyło zainteresowanie wśród miejscowych rolniczymi oldtajmerami. Wyszykowali na dożynki liczące ponad pół wieku ciągniki, niektóre własnego pomysłu i wykonania. – Taka moda zrodziła się jakiś czas temu. Remontują starocie, rozkręcają je do ostatniej śrubki – podkreśla.
(ma.w)