Złotych Piasków czar
Tancerze ze Stowarzyszenia Kultury Ziemi Raciborskiej „Źródło” pierwsze lipcowe dwa tygodnie spędzili w Bułgarii gdzie występowali podczas festiwalu Balkan Folk Fest. Wizyta raciborskich tancerzy w Bułgarii stała się już tradycją, bowiem miała miejsce już szósty raz. Złote Piaski po raz pierwszy były gospodarzem tejże imprezy, tak więc nasi tancerze mieli wiele do odkrycia także poza festiwalem. Kurort turystyczny znajdujący się nieopodal Warny kusił rozmaitymi atrakcjami od plażowania zaczynając poprzez dyskoteki, kończąc na tzw. „shoppingu”.
Nadmorska scena
Racibórz reprezentowany był przez mażoretki „Tęcza I” oraz trzy grupy folklorystyczne Raciborzanie I, II i III pod czujnym okiem Aldony Krupy-Gawron. Łącznie tancerze ze „Źródła” wystąpili trzykrotnie i zaprezentowali układy Burleska (mażoretki), Polonez (grupa najstarsza), Lublin (grupa młodsza) i Śląsk (grupa najmłodsza). Scena znajdowała się pomiędzy dwoma wieżami tuż przy Morzu Czarnym. Nim rozpoczynał się wieczorny koncert, wszyscy uczestnicy, którzy danego dnia występowali musieli przemierzyć około kilometrową trasę w tradycyjnym przemarszu pokazując po drodze swoje umiejętności. Raciborską grupę reprezentowały mażoretki, które co chwilę zbierały gromkie brawa w blaskach fleszy. Racibórz nie był jedynym miastem z Polski, które występowało na Złotych Piaskach. Na miejscu spotkać można było tancerzy m.in. z Wodzisławia Śląskiego, Nowej Rudy czy też Bydgoszczy. Swój folklor pokazywało wiele narodowości z Bałkanów i nie tylko. Na usytuowanej nad brzegiem morza scenie koncertowały zespoły z Czech, Gruzji, Cypru Północnego, Czarnogóry, Serbii, Rosji oraz Bośni i Hercegowiny. Koncerty odbywały się codziennie i za każdym razem program był inny. Poza występami Polaków, którzy zbierali mnóstwo braw, widzów porywały występy Gruzinów i Serbów.
Czas na odpoczynek
Pozostały czas wypełniony był wyłącznie odpoczynkiem w morzu, w przyhotelowym basenie, na plaży, w wesołym miasteczku czy na dyskotekach. Nie można mówić o całkowitym lenistwie. Aby dostać się na plażę lub deptak trzeba było pokonać około 300 schodów. Najpierw z nich schodząc, ale w głowie cały czas tkwiło to, że trzeba będzie potem nimi wejść. Ci, którym mało było szaleństw, korzystali z innych atrakcji jak chociażby z parasailingu, czyli lotów ze spadochronem nad Morzem Czarnym. Taka przyjemność kosztowała 80 lewa od pary, czyli około 160 złotych. Był też czas na zwiedzanie Warny i pokaz w delfinarium za który trzeba było zapłacić 25 lewa. Odpoczynkiem dla wielu było także przemierzanie kolejnych metrów od straganu do straganu, gdzie można było zakupić rozmaite pamiątki. W restauracjach można było skosztować tradycyjnych bułgarskich potraw czy też delektować się przysmakami z morza, jak np. krewetkami, mulami, ostrygami, a nawet mięsem z rekina. Niektórym co prawda wystarczał zwykły kebab, ale grunt, że nasi tancerze nie byli głodni. Nie mogli być, bo Hotel Zora, w którym byli zakwaterowani, oferował im obfite śniadania, obiady i kolacje. Część tancerzy była także ciekawa wschodu słońca i nie sprawiało to nikomu problemu, że trzeba było pójść tam po godzinie czwartej czasu bułgarskiego. Najlepszą metodą było niezasypianie nocą i dotrwanie do godzin porannych. Kto dotrwał, nie żałował pięknych widoków i kąpieli w ciepłym morzu z samego rana. Pogoda dopisywała przez większość czasu. Jeden z bardzo słonecznych dni został wykorzystany przez dwójkę młodych tancerzy – Karola i Paulinę, na zrealizowanie filmu. Za namową starszych osób z zespołu (Sylwii i Ewy) wybraliśmy się razem na deptak, aby sprawdzić jak obcokrajowcy radzą sobie z naszym trudnym językiem. Wymowa: „Grzegorz Brzęczyszczykiewicz” lub „W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie” niejednemu sprawiały kłopot, aczkolwiek trzeba przyznać, że wielu naszych przechodniów dawało radę i co ciekawe, sami używali polskich zwrotów, tym samym nas bardzo mile zaskakując. Najwięcej spotykaliśmy miejscowych, a także Niemców i Czechów. Jak sobie poradzili z naszymi łamańcami językowymi można zobaczyć na portalu nowiny.pl w artykule pod nazwą „W Złotych Piaskach chrząszcz brzmi w trzcinie”.
Kierunek: Chiny
To nie koniec wojaży raciborskich tancerzy w te wakacje. Wyjazd do Bułgarii był największym z tych wypoczynkowych. Na początku sierpnia młodsza kapela „Raciborzanka” wraz z Zespołem „Łężczok” z Gminy Nędza wyjedzie na dwa tygodnie na Międzynarodowy Festiwal do Corlu w Turcji. Tancerze nie tylko będą mogli pokazać się z jak najlepszej strony, ale także zobaczyć z bliska występy innych nacji. W Corlu zaprezentują się Bośniacy, Tajlandczycy, Chorwaci, Meksykanie, Argentyńczycy, Cypryjczycy z północy, Koreańczycy z południa, Serbowie i Czarnogórcy. We wrześniu starsza kapela Raciborzanka i Zespół „Raciborzanie I” koncertować będą w Chinach w mieście Changshu znajdującym się w okolicach Szanghaju. Po drodze nasi tancerze odwiedzą także Dubaj w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Tekst: Maciej Kozina