Jak radzić sobie z syndromem krótkiej ręki
Prawie połowa, bo aż 42 proc. Polaków w wieku 15 – 54 lata wymaga korekcji wzroku. Nie bez powodu więc optometrysta Marek Gądzikiewicz zachęcał słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Nędzy do badania wzroku przynajmniej raz w roku.
Wady wzroku można korygować na co najmniej kilka sposobów, najpopularniejszą formą są oczywiście okulary, które mogą być jedno-, dwuogniskowe oraz progresywne. Zalecane przy krótkowzroczności oraz dalekowzroczności, której jednak nie należy mylić z presbiopią – starczowzrocznością, określaną też jako syndrom krótkiej ręki, a więc wadą, która zaczyna się po 40. roku życia.
Okulary jednoogniskowe służą do widzenia na jedną odległość, korygując widzenie albo w dali, albo w bliży. Przy presbiopii nie można w nich oglądać jednocześnie telewizji i czytać gazety.
Lepszym rozwiązaniem są okulary dwuogniskowe – pomimo ewolucji tych soczewek minusem jest efekt estetyczny, a więc „łezka” zdradzająca, że okulary służą do patrzenia na dwie odległości. Dzisiejsza technologia pozwala już na produkowanie soczewek, których przechodzenie mocy jest płynne, niewidoczne. Pomimo tego zmiany tej mocy przy przenoszeniu wzroku z jednej na drugą odległość, bardzo obciąża oczy.
Nowoczesnym rozwiązaniem są okulary wieloogniskowe, zwane też zmiennoogniskowymi lub progresywnymi, które korygują widzenie na każdą odległość. Soczewka wieloogniskowa, tak jak każda wcześniejsza forma korekcji wad wzroku nie jest idealna. Okulary takie posiadają pola ograniczonego widzenia, choć skoncentrowane na miejscach, w które najmniej się patrzy.
Marek Gądzikiewicz zachęcał słuchaczy do badania wzroku u dobrych specjalistów, gdzie dobierane będą odpowiednie okulary. – Wszystkie formy korekcji są dobre, by tylko właściwie korygowały wady, inaczej będą się one pogłębiać – wyjaśnił. Zachęcił też do bezpłatnego badania oczu w sieć salonów „Doktor Marchewka”.
(ewa)