Echo wypowiedzi pana Żołneczko w obronie prawdy
Interesująca jest krytyczna wypowiedz pana Wojtka Żołneczko w „NR” z dn. 10.02.15 na temat posła pana Henryka Siedlaczka, co do historycznej oceny zasług mieszkańców ziemi raciborskiej.
Zachęca ona członków „DFK”, a zwłaszcza starsze pokolenie, by znów czegoś dowiedziało się o niechlubnym życiorysie swoich przodków. Podstawą do uwag pana posła były sprzeczne akcenty składane z okazji 5O-lecia arcybiskupa Józefa Gawliny, żołnierza Wojska Polskiego, twierdzi on, że dostrzega tylko wielokulturowość z pominięciem cech narodowych i patriotycznych. Zaś na jubileuszu 25-lecia istnienia Związku Mniejszości Niemieckiej w Polsce podkreśla, że korzenie prusko-niemieckie do dziś oddziaływują na naszą rzeczywistość. Ten właśnie akcent oburzył pana Wojciecha Żołneczkę i zarzuca panu posłowi mówienie nieprawdy. Wymienia lata trzech wojen i krzywdy jakie pruski najeźdźca wyrządził habsburskim katolikom.
To się wie, że wojny sieją śmierć i zbrodnie na ludziach, ale dla nas z perspektywy czasu zasadne jest pytanie co zdobywca zrobił ze zdobyczą, czy nastąpiła poprawa bytu materialnego i duchowego społeczeństwa terenów przejętych.
Jeżeli szukać prawdy to najlepiej w faktach „sprawdzalnych i namacalnych” niż zapiskach książkowych. Należałoby chociażby niektóre z nich wymienić: zniesienie struktur feudalnych, niewolnictwa, prawa do własności, rozwój industrializacji, budowa szkół, szpitali, kościołów protestanckich i katolickich z równym prawem używania języka polskiego i niemieckiego. Co prawda nadrzędną zasadą było przestrzeganie prawa „Ordnung mus sein” (Porządek musi być), ale nasze pokolenie powinno wiedzieć jak odczuwała ludność zmianę terytorialną tej państwowości austriacko-pruską z 1742 na tle protestancko-katolickim. Zaś zmiana graniczna polsko-niemiecka z 1945 r. powodowała wydalenia wielomilionowej ludności niemieckiej w celu wytępienia prusko-niemieckiej wielokulturowości na tych ziemiach.
Stąd zasadne jest pytanie, skąd wzięła się mniejszość niemiecka skoro ma dopiero 25 lat ? Odpowiedz jest tylko jedna - nie jest nowością, jest pozostałością, której przodkowie ubogacali dobra tych ziem i z moralnego i etycznego obowiązku pielęgnują pozostałości przejęte, jak groby rodziców włącznie z poległymi w ostatniej wojnie.
Przede wszystkim mniejszość niemiecka nie przekroczyła granicy państwa, to granica ich przekroczyła, więc są u siebie w domu. Nie wiadomo dlaczego znak „DFK” działa na niektórych publicystów jak czerwona płachta na byka-oto jedno z wielu oskarżeń w tym kierunku skierowanych przez pana Bolesława Stachowa w NR z 25 listopada 2014 r. kreślił członków mniejszości tak: „są Polakami zgermanizowanymi i wprawdzie powinni dzielić los wypędzonych, ale ukryli się za językiem polskim i mamy kłopoty”. W sposób bezczelny nadaje organizacji cechy faszystowskie. Aż się prosi, by wrzucić kamyczek do jego patriotycznego ogródka i przypomnieć, że tę antychrześcijańską ideologię zrodził właśnie Polak Fryderyk Nietzsche, chwaląc się, że ma polską krew i chce nawrócić Niemców z zacofania. Jak żałośnie brzmią wypowiedzi publicystów, którzy nie umieją rozróżnić ideologii od narodowości.
Nie można zaprzeczyć, że w XX wieku dominowały antyludzkie ideologie - jedna z pod znaku „swastyki” druga spod znaku „sierpa i młota”.
Obydwie zamieniały podmioty w przedmioty, a lud stał się ich towarem. Ten czarny obraz z przeszłości ścieli się na oba nasze narody, choć z różnym ciężarem stron. O pokoju między narodami poucza nas Encyklika papieża Jana XXIII „Pacem in terris” z 1963 r., a do zapoznania z jej treścią zapraszam nie tylko zwykłego zjadacza chleba, ale przede wszystkim polityków i publicystów.
Episkopat biskupów polskich 1965 r. wystąpił do biskupów niemieckich ze słowami „Wybaczamy i prosimy o wybaczenie”. No cóż, dziś kurs na rynku patriotycznych morałów stoi wysoko i należy uważać by nie wpaść w sidła podwójnej moralności, a ona jest znana jako obłuda. Od tego zachowaj nas Panie Boże.
Henryk Siegmund
chłop ze wsi Wojnowice, członek DFK