Niepełnosprawność to nie choroba!
TEMAT TYGODNIA – O codziennej walce osób niepełnosprawnych intelektualnie i Olimpiadach Specjalnych, które są dla nich jedną z nielicznych szans na odniesienie sukcesu
Nieświadomi wielu zjawisk, które występują wokół nich, niepotrafiący do końca pojąć zasad funkcjonowania świata i nieumiejący zrozumieć dlaczego wielu, czasem obcych dla nich ludzi, dziwnie się im przygląda czy wskazuje palcem na ulicy, radość odnaleźli w rywalizacji sportowej, która stała się dla nich namiastką „normalności” i źródłem samospełnienia. Niepełnosprawni intelektualnie zawodnicy Klubu Olimpiad Specjalnych „Animusz” walczą na arenach sportowych nie tyle z rywalami, co z losem, który nie był dla nich równie łaskawy, jak dla innych.
Należy im się podziw, jednak częściej spotykają się z niezrozumieniem. Na treningach harują za dwóch, postępy robią bowiem wolniej niż pełnosprawni sportowcy. Choć czasem rozkładają ręce w geście porażki, po upadku, przy pomocy trenerów, podnoszę się jeszcze silniejsi, mając nadzieję, że przy kolejnej próbie ich samozaparcie przyniesie korzystny efekt. Najpierw ich charaktery niczym stal zahartowały trudne życiowe doświadczenia, od kilku lat z kolei czyni to także sport.
Rozpalili płomień
O niepełnosprawnych umysłowo sportowcach w Raciborzu jeszcze kilka lat temu nie wiedziano zbyt wiele. Osoby interesujące się tym tematem wiedzę czerpały głównie z Internetu czy od znajomych pedagogów z terenu całej Polski. Informacji poszukiwali między innymi nauczyciele Zespołu Szkół Specjalnych w Raciborzu. Do pedagogów docierały jednak szczątkowe informacje. A to, że w latach 60. XX wieku naprzeciw osobom niepełnosprawnym intelektualnie, które chciałyby podjąć aktywność fizyczną, wyszła Amerykanka Eunice Kennedy Shriver, która organizowała dla nich pierwsze na świecie obozy sportowe. A to informacja, że w 1968 roku w Chicago odbyły się I Międzynarodowe Letnie Igrzyska Olimpiad Specjalnych, które stały się iskrą rozpalającą na każdym z kontynentów płomień pod nazwą „Special Olimpics”. Później okazało się, że ruch Olimpiad Specjalnych od jakiegoś czasu funkcjonuje także w niektórych polskich miastach. Czym właściwie jest? Według jednych międzynarodową organizacją zapewniającą osobom niepełnosprawnym intelektualnie całoroczny cykl treningów i zawodów sportowych w różnych dyscyplinach, działający w tej chwili w 168 krajach, która zrzesza ponad 3,2 miliona zawodników. Dla innych to jednak coś więcej niż sport czy różnie rozumiana aktywność fizyczna. To niekwestionowana szansa osobistego rozwoju niepełnosprawnych sportowców, próba zmienienia świadomości społeczeństwa co do możliwości i umiejętności osób, których nie oszczędził los, a dla nich samych jedna z nielicznych okazji do podwyższenia swojej samooceny i walki z nawet najbardziej skrytymi słabościami.
Racibórz przyłącza się do ruchu
Nic dziwnego, że pomysł utworzenia najpierw sekcji terenowej, dziś już Klubu Olimpiad Specjalnych „Animusz” spotkał się z aprobatą raciborskiego środowiska pedagogicznego. Klub utworzono w 2008 roku przy Zespole Szkół Specjalnych w Raciborzu z inicjatywy nauczycieli wychowania fizycznego tej placówki. – Naszym celem od początku było wpływanie na ludzi w taki sposób, aby zaczęli rozumieć sytuację osób niepełnosprawnych intelektualnie. Wiedzieliśmy, że możemy to osiągnąć jedynie poprzez uświadamianie ich, czym jest tego typu niepełnosprawność oraz poskramianie mitów z nią związanych, na przykład jednego z najpopularniejszych i najbardziej bolesnych dla tych dzieci, a mianowicie, że mamy do czynienia z chorobą. To nieprawna, niepełnosprawność ta nie jest żadną chorobą, tego się nie leczy! – przekonuje Katarzyna Świerczewska, przewodnicząca „Animuszu” i jedna z klubowych trenerek. To o czym wspomina nierozerwalnie wiąże się z misją Olimpiad Specjalnych, którą jest między innymi zapewnienie całorocznego cyklu treningów i zawodów sportowych dla osób ze zdiagnozowaną niepełnosprawnością intelektualną, bez względu na jej stopień czy współwystępujący inny rodzaj niepełnosprawności fizycznej lub zmysłowej.
Przez niemal siedem lat „Animusz” przeszedł drogę od nieznanej sekcji terenowej zrzeszającej kilkunastu sportowców do Klubu, w którym trenuje obecnie blisko 150 osób, pochodzących z całego powiatu raciborskiego. Wachlarz dyscyplin uprawianych w „Animuszu” jest szeroki: badminton, lekkoatletyka, pływanie, kolarstwo, bocce, bowling, trójbój siłowy, tenis stołowy, jazda szybka na wrotkach, piłka nożna oraz MATP, czyli trening sprawności motorycznej, przeznaczony dla dzieci głęboko upośledzonych. Każdy zawodnik może poświęcić się dwóm dyscyplinom indywidualnym oraz jednej drużynowej. – W ofercie nie mamy jeszcze niestety sportów zimowych. Działamy krótko i na razie chcemy skupić się na konkurencjach letnich, z których największą popularnością cieszy się lekkoatletyka, piłka nożna i badminton – wymienia Świerczewska, dodając, że każdy zawodnik, który poczuje znużenie uprawianym sportem może zmienić dyscyplinę raz na dwa lata. W Klubie więcej jest chłopców, ale, jak twierdzi przewodnicząca, z każdym rokiem liczba dziewczyn sukcesywnie wzrasta. W „Animuszu” trenują osoby w różnym wieku, jednak na zawody Olimpiad Specjalnych trenerzy zabierają zawodników nieco starszych, w przedziale 11–24 lata. Jak zdradza Katarzyna Świerczewska, młodszych osób w Klubie jest niewiele: – Często dzieci ze szkoły podstawowej nie wierzą jeszcze w swoje siły lub po prostu się wstydzą. Dajmy im jeszcze trochę czasu, a na pewno przyjdą do nas i pokażą jak wiele potrafią.
Szczerzy do bólu
Wielu niepełnosprawność kojarzy jedynie z dysfunkcją fizyczną. W przypadku zawodników „Animuszu” mówimy o zupełnie innym jej rodzaju. – Nasi podopieczni są osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, ale z tym – na przykład w przypadków osób, które przeszły porażenie mózgowe – związana jest także dysfunkcja ruchowa – tłumaczy Katarzyna Świerczewska i kontynuuje: – Sam niedorozwój umysłowy, który ujawnia się przed ukończeniem osiemnastego roku życia, charakteryzuje się niższym, niż przeciętnie, funkcjonowaniem intelektualnym, a jednocześnie współwystępującymi ograniczenia zakresie między innymi samodzielności, porozumiewania się, uspołecznienia, czy umiejętności szkolnych – wymienia Bożena Przybyło–Kaleta, jedna z trenerek „Animuszu”, a Katarzyna Świerczewska dodaje, że wuefiści największy nacisk kładą na to, aby ich podopieczni nauczyli się funkcjonować w społeczeństwie. – Choć nie ukrywam, że nie jest to łatwe ze względu na wiele nieprzyjemności jakich doznają nawet od obcych ludzi. Na szczęście z roku na rok to się zmienia. Naszych uczniów spotyka ze strony ludzi coraz mniej przykrości, a oni dzięki temu przełamują pewne psychiczne bariery. Muszę przyznać, że przez te kilka lat niektórzy z nich zrobili milowy krok w kierunku uspołecznienia, dostrzegamy, że osoby wcześniej obawiające się wyjść z domu choćby na minutę, dziś bez żadnych lęków spacerują po ulicach miasta – cieszy się Świerczewska, podkreślając, że duża w tym zasługa sportu: – Można powiedzieć, że ich odblokował, stali się pewniejsi siebie, wiedzą, że w którejś z dziedzin życia mogą być dobrzy i triumfować. Oni po części rozumieją istotę sportu, a przynajmniej rywalizacji. Czują, że o coś walczą i są szczęśliwi jeśli wygrywają. Jak odbierają porażki? Jeśli im nie wychodzi – denerwują się, i wtedy pojawiamy się my, trenerzy, aby ich uspokoić. Z niektórymi wystarczy porozmawiać, innymi wstrząsnąć, i zazwyczaj któraś z tych metod przynosi zamierzony efekt – nie kryje Świerczewska, a Bożena Przybyło Kaleta dorzuca: – To praca sprawiająca ogromną satysfakcją, bo uśmiech czy radość dziecka po wygranej wzbudza w nas uczucia, które trudno opisać. Ich szczęście jest prawdziwe, nigdy niczego nie udają, są bezpośredni i szczerzy do bólu, nie ma nich fałszu , zawiści czy zazdrości. Trenując i rywalizując w zawodach eksponują najlepsze cechy sportowca: upartość, zaciekłość i uczciwość.
Wszyscy są zwycięzcami
Zasadą przewodnią Olimpiad Specjalnych jest to, że w zawodach nie ma przegranych. Każdy uczestnik turnieju otrzymuje taką samą nagrodę i równie zasłużone słowa uznania za podjęcie sportowej rywalizacji. Każda impreza z cyklu Olimpiad Specjalnych jest dla niepełnosprawnych sportowców długo oczekiwanym świętem i pamiętnym momentem chwały, wszystko bowiem zorganizowane jest na wzór igrzysk olimpijskich: prezentacja klubów, przemarsz wszystkich uczestników wokół stadionu, wciąganie flagi na maszt, odśpiewanie hymnu oraz złożenie swoistej przysięgi („Pragnę zwyciężyć, lecz jeśli nie będę mógł zwyciężyć, niech będę dzielny w swym wysiłku”). Mimo iż z zawodów nikt nie przyjeżdża na tarczy, jest o co walczyć. – Prowadzone są różnego rodzaju rankingi. Wiele imprez regionalnych jest ponadto kwalifikacjami do zawodów rangi krajowej, a z turniejów ogólnopolskich najlepsi zawodnicy zdobywają awans do zawodów europejskich i światowych – przyznaje Katarzyna Świerczewska, informując, że jeszcze żaden sportowiec z raciborskiego klubu „Animusz” nie miał przyjemności spróbować swoich sił na zagranicznych arenach. – Ale w krajowych bierzemy udział zawsze, i co najważniejsze, nasi sportowcy zajmują świetne miejsca – mówią z uśmiechem wuefistki i dodają dumne: – W rankingach aktywności śląskich klubów plasujemy się w ścisłej czołówce.
Przez kilka ostatnich lat uczniowie i nauczyciele ZSS w Raciborzu zrobili wszystko, aby o „Animuszu” mówiło się w Polsce jak najwięcej. Trzy lata temu odnieśli jedno z największych zwycięstw – zostali organizatorami regionalnego mityngu lekkoatletycznego. – To ogromny prestiż, ale i wyzwanie. Na zawody te bowiem przyjeżdża kilkuset sportowców z całego województwa śląskiego – mówi Katarzyna Świerczewska. Wyzwanie, ale i zaszczyt, który otworzył im wiele drzwi. – Otrzymaliśmy propozycje organizacji regionalnych zawodów w badmintona – informuje i dodaje, że o „Animuszu” usłyszy kiedyś cały świat.
Wojciech Kowalczyk
W Polsce żyje 1,2 miliona osób z niepełnosprawnością intelektualną, w tym około 200 tysięcy cierpi na niepełnosprawność głębszą i to właśnie z tą grupą Olimpiady Specjalne prowadzą szeroko pojętą rehabilitacje ruchową, poprzez uprawianie sportu.