Pokochali Bieg Piastów
Narciarze z Raciborszczyzny startowali w 39. Biegu Piastów
Dla 43-letniego Kazimierza Grycmana z Ciechowic sport jest wielką pasją. Ten niezwykle skromny człowiek nie bierze udziału w zawodach dla chwały, popularności czy wielkich pieniędzy. Od najmłodszych lat zalicza rozmaite imprezy sportowe, sam na Ziemi Raciborskiej jest organizatorem kilku cyklicznych zawodów. Poza sportem jego czas zajmuje praca - zawodowo jest nauczycielem wychowania fizycznego w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Niesłyszących i Słabosłyszących w Raciborzu. Pan Kazimierz stara się zarazić pasją swoich uczniów i trzy córki. Wraz z 34-letnim Piotrem Jeziorskim, nauczycielem w ZSO Tworków obecnie mieszkającym w czeskim Piszczu wybrał się na 39. Bieg Piastów - największą narciarską imprezę w Polsce. Należy dodać, że pan Piotr został wybrany w plebiscycie „Nowin Raciborskich” na najpopularniejszego nauczyciela-trenera w powiecie raciborskim. Z wspomnianą wyżej dwójką na Bieg Piastów w Szklarskiej Porębie-Jakuszycach wybrał się i przyglądał rywalizacji z bliska nasz dziennikarz - Maciej Kozina.
Wujek pokazał jak biegać
Pan Kazimierz w Jakuszycach pojawił się na zawodach już po raz 22. zatem jego początki sięgają lat 90-tych. - Moja przygoda ze sportem zaczęła się od najwcześniejszych lat. Pamiętam, że rodzice umożliwiali mi spróbowanie różnych dyscyplin. Miałem dobre narty zjazdowe, łyżwy i rower. Rywalizacją sportową zaraził mnie mój wujek Joachim Czech, który biegał na nartach. Były lata 90-te i już wtedy miał kilka startów w Biegu Gwarków organizowanym w Andrzejówce koło Wałbrzycha. Pracował na kopalni, a z niej były organizowane wyjazdy na narty biegowe i zjazdowe. Podczas jednego z jego treningów, gdy byłem jeszcze nastolatkiem też postanowiłem spróbować jak się biega na nartach. Po jakimś czasie rodzice kupili mi sprzęt i zaczęliśmy razem trenować. Zdecydowaliśmy, że wystartujemy razem na dystansie 10 kilometrów - to były moje pierwsze zawody. Było to w roku 1991. Pamiętam, że startowało wówczas ponad sześciuset zawodników, a ja byłem piętnasty. Każdą następną zimę systematycznie trenowaliśmy. I tak w kolejnych latach startowałem w rozmaitych biegach poznając przy tym nowych biegaczy, czy też organizatorów - wspomina swoje początki ze sportem pan Kazimierz. „Kazik” jak mówią o nim najbliżsi zainteresował się Biegiem Piastów, którego organizatorem był ten sam człowiek co Biegu Gwarków (Julian Gozdowski - przyp. red.) - 22 lata temu w 1993 r. po raz pierwszy wybrałem się na Bieg Piastów. Nie startowałem wówczas w głównym biegu, tylko w biegu na 20 km. Tak mi się spodobały te zawody, że co roku zacząłem na nie jeździć. Już w 1995 r. wystartowałem w głównym dystansie na 50 km. Od 2000 r. można było startować na kilku dystansach, więc jednego dnia startowałem na 25 km, a innego na 50 km. Główny dystans był stylem klasycznym, a drugi stylem dowolnym czyli łyżwowym - powiedział pan Grycman. Obecnie Bieg Piastów jest ponad tygodniową imprezą w rozmaitych konkurencjach i na różnych dystansach, aczkolwiek głównymi zawodami uznaje się piątek (15 km klas.), sobota (50 km klas.- w tym roku 51 km), niedziela (25 km klas., lub 30 km dow.). W tym roku pan Kazimierz postanowił wystartować na 25 kilometrów stylem klasycznym, a pan Piotr Jeziorski wybrał dwa dystanse na 51 i 30 km.
Całodzienna eskapada
Do Jakuszyc wybraliśmy się wczesnym rankiem - było przed godziną piątą. Przed nami około cztery godziny drogi, to o wiele krócej niż przy pierwszych startach pana Kazimierza w Jakuszycach gdy na zawody dojeżdżało się pociągami bądź autobusami. - Wtedy dojazd na takie zawody nie był łatwy. Teraz się wsiada w samochód, cztery godziny jazdy i jest się w Jakuszycach. Kiedyś jeździło się pociągami i autobusami. Traciło się wówczas cały dzień. Przykładowo pociągiem najpierw trzeba było dostać się do Wrocławia, później do Jeleniej Góry i następnie do Szklarskiej Poręby, a potem organizator autobusy podstawiał dla nas. Jak się przyjechało na miejsce po całodniowej eskapadzie, to szukało się noclegu w Szkarskiej Porębie. Czasem organizator zawodów pomagał szukać. Wtedy nie startowało tak dużo uczestników mimo, że była to już wtedy największa impreza narciarska w Polsce. O nocleg było łatwiej, teraz trzeba załatwiać ze sporym wyprzedzeniem - zauważył ciechowicki sportowiec.
Rozwojowa impreza
I Bieg Piastów miał miejsce w 1976 roku. „Kazik” po raz pierwszy w tej imprezie wystartował 15 lat później. - Pamiętam jedne z moich pierwszych Biegów Piastów. Przyjechałem do Jakuszyc i okazało się, że trafiłem do szatni z kadrą Polski. Gdy wyciągnąłem swoje gorszej jakości narty, to tylko się na mnie popatrzyli co ja wyciągam z tego pokrowca - wspomina pan Grycman. Teraz sprzęt na którym jeździ jest o wiele lepszy, ale też zawody rangą urosły do światowych. - Zainteresowanie zawodników było dość duże, coraz więcej uczestników przyjeżdżało i organizatorzy zaczęli dbać o to, żeby Bieg Piastów wszedł do ligi biegów długodystansowych w Europie (Euroloppet). Później starano się, żeby wejść do Worldloppet, czyli światowej czołówki biegów. W tej chwili zawody są na bardzo wysokim poziomie. Od tego roku należą do FIS Maraton Cup, a to oznacza, że przyjeżdżają zawodnicy, którzy się ścigają w pucharze świata, kończą kariery profesjonalne i startują w imprezach rangi FIS (Międzynarodowa Federacja Narciarska) - wytłumaczył pan Kazimierz.
Było więcej śniegu
Zapytany o to czy lepiej startowało się kiedyś czy obecnie odpowiedział: - Człowiek jest już starszy, wiek robi swoje, a trzeba też powiedzieć, że 10-20 lat temu zimy były inne i było więcej śniegu przez co już w grudniu można było trenować i było się przygotowanym na marcowy Bieg Piastów. W zeszłym roku zimy w ogóle nie było to startowaliśmy tylko w BP w dodatku na skróconych dystansach. W tym roku zima nie była długa, ale przez miesiąc można było trenować, a we wcześniejszych latach trenowało się po 3-4 miesiące. Musimy sobie jakoś radzić m.in. próbowałem biegać na nartorolkach, czy jeździć w góry na treningi - stwierdził „Kazik”. W przyszłym roku odbędzie jubileuszowy 40. Bieg Piastów i też są plany aby wystartować. - Jeśli tylko warunki śniegowe i zdrowotne dopiszą to na pewno pojedziemy - zapewnia.
Nie tylko narty
Pana Kazimierza można określić multidyscyplinarnym sportowcem. - Mam za sobą też starty rangi Euro i Worldloppet w innych krajach. W Czechach Izerską Pięćdziesiątkę zaliczyłem siedem razy, Białą Stopę na Słowacji i König-Ludwig-Lauf w Niemczech. Startuję głównie w imprezach wytrzymałościowych. Gdy kończy się sezon zimowy, to na wiosnę startuję w duathlonach (bieg, rower, bieg), później triathlonach (bieg, rower, pływanie), następnie w zawodach rolkarskich. Najwięcej jest imprez biegowych od długodystansowych po biegi terenowe lub też biegi po schodach. Staram się też wziąć udział w maratonach. Mam zaliczonych kilka ultramaratonów górskich. Pięć razy zaliczyłem „Bieg dookoła doliny Wisły” (77 km) i jeden w Davos (78 km). Ostatnie trzy lata udało mi się przebiec dwa razy w roku maraton (42 km 195 m) w tym jeden gdzieś za granicą - wylicza zawodnik.
Marzenia o Ameryce
Na liczniku pana Kazimierza widnieje liczba 25 przebiegniętych maratonów. - Każdy maraton jest ciekawy i każdy ma swój urok. Za granicą byliśmy już w Berlinie, Pradze, Brukseli, Wiedniu, Budapeszcie, Wenecji, Rzymie, Amsterdamie, Monachium, Mediolanie, Kopenhadze, Wilnie, Zurychu i Ljublanie. Najlepszy wynik osiągnąłem w tych dwóch ostatnich (2 h 59 min.) Chciałbym wystartować w Londynie - najbardziej prestiżowym maratonie w Europie. O Ameryce na razie nie marzę, aczkolwiek w Nowym Jorku lub Bostonie chciałbym kiedyś wystartować. Marzenia zawsze mogą się kiedyś spełnić. To się wiąże z dużymi kosztami. Chciałoby się w roku zaliczyć jak najwięcej tych najlepszych imprez, ale nie raz jedna z drugą się pokrywa. To jest niezwykle trudne, żeby pogodzić biegi, rolki itp. Jeśli zawodnik szykuje się do rolek, to startuje w zawodach rolkarskich, a u mnie często jest tak, że pomiędzy rolkami wyskakuje np. jakiś bieg. W zeszłym roku przekroczyłem magiczną liczbę 1000 startów. W roku zdarzało się, około stu startów. Teraz jest ich około siedemdziesiąt rocznie. Mam w swojej kolekcji około 200 pucharów i statuetek oraz 400 medali - powiedział sportowiec z gminy Nędza. Ktoś może zapytać po co to wszystko? Przecież to kosztuje mnóstwo czasu, pieniędzy i wysiłku. - Dla mnie startowanie w imprezach sportowych jest sposobem na życie. Jedni mają gołębie, inni ryby, znaczki, a ja biegam. Jak zaczęło się coś takiego robić, to potem trudno zrezygnować. W tej chwili nawet byłoby to niezdrowe, aby przestać, bo organizm jest już tak przyzwyczajony do wysiłku, że nie jest to wskazane dla zdrowia. Poza zawodami lubię czytać książki oraz grać w szachy. Dzięki wyrozumiałości mojej żony i dzieci mogę się realizować w sporcie - podsumował pan Grycman. W regionie znany jest z organizacji imprez rolkarskich w Modzurowie, narciarskich w Kuźni Raciborskiej, duathlonu w Szymocicach. W Ciechowicach organizował kilkanaście imprez sportowych – triathlon jesienny (rolki, rower, bieg), trójbój sztafetowy i półmaraton na łyżworolkach.
Prezent od żony
Jak już wyżej wspomniałem razem z „Kazikiem” na zawody wspólnie wybrał się Piotr Jeziorski, który jest dużo młodszy stażem w Biegu Piastów, ale równie chętnie bierze udział w rozmaitych imprezach sportowych. - Dla mnie bieg w Jakuszycach to pierwsze zawody, które zapisałem w moim zeszycie startów. Mam już zaliczone osiem edycji - wylicza pan Piotr. Jak przygoda z nartami zaczęła się u tworkowskiego nauczyciela? - Zawsze jako dziecko chciałem wypróbować biegówki, ale nie znałem nikogo, kto by uprawiał tę dyscyplinę. Po weselu w 2004 r. prawdopodobnie musiałem się wygadać o tym żonie, bo dostałem na gwiazdkę buty biegowe. Narty znalazły się na strychu (od teścia których nigdy nie używał, bez wiązań). Pojechałem do Hlucina, dałem zamontować wiązania i zacząłem biegać po lasach i łąkach jak je w zimie śnieg zasypał. A w Czechach to nie byłem sam, tu ludzie na biegówkach biegają jak jest śnieżna zima. W niedzielne popołudnie w hadzkim lesie nawet kilkanaście osób spotykałem na biegówkach. Na Raciborszczyźnie przed dziesięcioma laty nie widziałem nikogo na biegówkach. Przed pięcioma laty marnie mi było szukać w Zakopanem przygotowanych tras do nart biegowych. Dziś to się powoli zmienia. Duża w tym zasługa Justyny Kowalczyk - powiedział pan Jeziorski.
„Kazik” inspiracją
- Jak dobrze pamiętam to na Bieg Piastów namówił mnie Kazik. Jak się dowiedział, że też biegam na biegówkach polecił mi wystartować w tej imprezie. Od tamtej pory startuję co roku na głównym dystansie plus dodatkowe krótsze - wyjaśnił pan Piotr. Bieg w Jakuszycach przyciąga swoją magią. - Z roku na rok impreza jest coraz większa i lepiej zorganizowana. Przyjeżdżają ludzie z całego świata. Jest to święto nart biegowych w Polsce, więc jak tu nie wziąć udziału skoro narty biegowe, to dla mnie sport numer jeden. Tym bardziej, że Bieg Piastów odbywa się zawsze w pierwszy weekend marca. Jest to jakby ukoronowanie sezonu i podsumowanie zimy. Widać kto ile przez zimę trenował, można się sprawdzić - zachwala pan Piotr. Najpopularniejszy nauczyciel-trener roku 2014 jest zakochany w nartach. - Jak pokazują ostatnie zimy śnieg u nas długo nie leży, dlatego staram się zawsze do maksimum wykorzystać jeśli jest. - Biegówki to wspaniały sport - ogólnorozwojowy. Pracuje całe ciało, ręce, nogi i głowa. Najpiękniejsze jest obcowanie z naturą. Śnieg pokrywający pola, łąki i lasy umożliwia jazdę gdzie chcemy. Nie ma barier, bo kukurydze skoszone, trawa ususzona, pokrzywy i inne chaszcze zasypane śniegiem, powalone drzewa i gałęzie też pod śniegiem. Stawy, bagna i potoki zamarznięte - po prostu jedzie się gdzie tylko się chce, a to jest możliwe tylko w zimie - podsumował Piotr Jeziorski.
Ponad sto kilometrów w weekend
Bohaterzy artykułu w Jakuszycach startowali dwa dni. We dwójkę przebiegli ponad sto kilometrów. Pan Kazimierz wyjątkowo biegł tym razem tylko na 25 kilometrów, a pan Piotr startował na 30 i 51 kilometrów. Biegi zakończone sukcesem, bo „Kazik” sklasyfikowany został na 34. miejscu na ponad 1500 startujących. Pan Piotr na dłuższym dystansie wśród dwóch tysięcy startujących był tuż za pierwszą dwusetką, na krótszym uplasował się na 81. miejscu, a w kategorii Polonia (z racji tego, że mieszka w Czechach) był na podium. Należy też wspomnieć o wielkim sukcesie narciarki z Wodzisławia Śląskiego podczas Biegu Piastów. 20-letnia Dominika Bielecka została mistrzynią Polski na 30 kilometrów. Mimo, że w MP liczył się dystans 30 kilometrów wodzisławianka przebiegła cały dystans 51 kilometrów kończąc go jako druga Polka. W tej międzynarodowej imprezie startowało wielu zawodników z naszego regionu. Nie można zapomnieć także o 71-letnim raciborzaninie - Zbysławie Szczepańskim, którego spotkałem podczas przemieszczania się między trasami. Powrót z Jakuszyc na Raciborszczyznę zakończył się zapytaniem panów Kazimierza i Piotra o nocleg w mieszczącym się najbliżej obiekcie świadczącym tego typu usługi. To może oznaczać jedno, że nasi biegacze za rok znów stawią się na starcie, tym razem czterdziestej edycji BP.
Maciej Kozina