Woniakowski nadzieją Unii
PIŁKA NOŻNA - IV liga mężczyzn
Trener Jan Woś na pierwszym treningu miał do dyspozycji 21 piłkarzy. Kadrowo póki co ani wzmocnień, ani ubytków. Na pełnych obrotach przygotowuje się Paweł Woniakowski, który bardzo długo leczył kontuzję.
Pierwszy trening odbył się na bieżni i siłowni raciborskiego SMS-u. – Największym problemem polskiej piłki jest to, że klimat jaki mamy nie za bardzo pozwala nam trenować. W Raciborzu jest dodatkowy problem, bo nie ma boiska ze sztuczną nawierzchnią i w tym okresie trzeba mocno się nagłowić, żeby przeprowadzić piłkarski trening. Rozpoczęliśmy przygotowania od siłowni. Uważam, że nie można całą zimę pracować bez piłek i ten okres przygotowawczy jest zdecydowanie za długi, żeby ci chłopcy szczególnie na poziomie czwartej ligi przygotowywali się tylko i wyłącznie motorycznie – powiedział trener Jan Woś. Stąd też wytłumaczenie dla wielu kibiców dziwiących się dlaczego Unia treningi rozpoczyna dopiero 19 stycznia, gdy inne drużyny zrobiły to kilka i kilkanaście dni szybciej. – Chłopcy dostali z początkiem stycznia rozpiskę, aby we własnym zakresie trenowali te rzeczy do których ja im nie jestem potrzebny, czyli lekka siłownia i trening tlenowy. Teraz mamy osiem tygodni na budowanie formy – dodał Woś.
Kadra Unii składa się w dużej części z bardzo młodych chłopaków. – W trakcie przygotowań musimy wspólnie wypracować coś, co będzie służyło nam przez całą rundę wiosenną. W Raciborzu musimy posiłkować się głównie miejscowymi chłopakami, w większości młodymi zawodnikami z rocznika 97, którzy na co dzień jeszcze grają w lidze juniorów. Ci co nie zagrają w pierwszym zespole, dzień później grają mecz juniorski. Są też doświadczeni zawodnicy jak Łukasz Bawoł i Jiri Barcal, którzy doszli do nas przed sezonem. Każdy to może powiedzieć, że byli wzmocnieniem zespołu – wytłumaczył trener Woś.
Rewelacji budżetowych w Unii nie można się spodziewać. Większość klubów narzeka na brak chętnych do współpracy sponsorów, tak też jest w Raciborzu. – Nie mam za dużego pola do popisu, bo realia jakie panują w IV lidze pokazują, że nie możemy sobie pozwolić na sprowadzenie chłopaków lepszej jakości, bo budżet nam na to nie pozwala. Dlatego moim marzeniem jest, aby została na wiosnę ta sama kadra, która była na jesień. Jeżeli tak się stanie to mamy szanse utrzymać się w lidze. Mam nadzieję, że zostanie również Robert Dominik, bo niewątpliwie jest to ważna postać w tym zespole – stwierdził szkoleniowiec.
Raciborska Unia po rundzie jesiennej uplasowała się na dwunastym miejscu w IV lidze. Do tego kibice są przyzwyczajeni, bo co rundę Unię można znaleźć właśnie w okolicach strefy spadkowej. – Mamy dwa punkty do ósmego miejsca, ale też dwa punkty na strefą spadkową, także nasza sytuacja jest dosyć niepewna. Wiem, że inne drużyny solidnie się wzmacniają jak np. Unia Turza Śląska gdzie doszedł Polak i Hanzel, zawodnicy z przeszłością nawet pierwszoligową. Dobrze byłoby gdyby udało nam się utrzymać kadrę, a jeśli udałoby się kogoś znaczącego jeszcze ściągnać, to byłoby super. Paweł Woniakowski jest bo bardzo poważnym urazie, zerwaniu ścięgna achillesa. Jest po operacji, ale trenował już z nami końcówkę rundy jesiennej. Mam nadzieję, że wszystko z jego zdrowiem będzie dobrze, a sam zawodnik byłby wartością dodaną do tego zespołu. On ma bogatą przeszłość, grał w wyższych ligach, więc myślę, że mentalnie by do nas pasował, a przy okazji piłkarsko – zauważył Woś.
Mimo, że przygotowania Unia rozpoczęła dopiero 19 stycznia zdąży rozegrać sporą liczbę testmeczów. – Sparingów mamy dziewięć, a wśród takich ciekawszych to rywalizacja z Pniówkiem Pawłowice, GKS 1962 Jastrzębie i rezerwami Energetyka ROW Rybnik. Sparingpartnerów mamy na solidnym poziomie, myślę, że będziemy mogli potrenować atak pozycyjny i grę w obronie, bo ci przeciwnicy nam to gwarantują – zapewnia trener.
Raciborscy piłkarze w poniedziałki będą trenować na siłowni i bieżni. We wtorki w sali, w środę w terenie, a w piątek w nowootwartej hali przy SMS-ie, a w sobotę rozgrywać sparing. Najpoważniejszym problemem zdaniem szkoleniowca jest brak możliwości trenowania na boisku ze sztuczną czy też naturalną trawą.
Drużynę stać na dużo lepsze miejsce niż dwunaste zajmowane po jesieni. – W pewnym momencie mieliśmy szanse nawet na piątą pozycję w tabeli, gdyby nie stracona bramka w ostatniej minucie w Ornontowicach. Wtedy gdybyśmy byli w górnej części tabeli, to mógłby być taki kluczowy moment, aby pójść jeszcze wyżej. Później przyszły porażki gdzie traciliśmy po pięć goli na wyjazdach i to jest na pewno nasz olbrzymi problem. Mamy najwięcej straconych goli w lidze – zauważył Woś.
Biorąc pod uwagę całkoształt to trener Woś jest raczej rozczarowany. – Nie udało mi się naprawić tego co było problemem w zeszłym sezonie, czyli strata goli. Mamy czwarte miejsce jeśli chodzi o strzelone bramki, ale ostatnie w straconych. Uważam, że musimy się najbardziej skupić na defensywie, a Woniakowski może nam w tym pomóc. Trzeba też pamiętać, że przed sezonem odeszło z Unii sześciu zawodników, którzy tworzyli trzon tego zespołu i musieliśmy wszystko na szybko przebudowywać. Liczę, że teraz kiedy mamy trochę więcej czasu uda się coś więcej zrobić, ale to wszystko zależy głównie od zarządu, czy uda się jemu zatrzymać tą kadrę, która była, a gdyby udało się coś wzmocnić, to nie moglibyśmy narzekać. Mam nadzieję, że nasza wspólna praca, wyjdzie na dobre tej drużynie, bo jest w Unii spory potencjał szczególnie w ofensywie. Pokazały to szczególnie mecze u siebie, strzelaliśmy tych bramek sporo, mecze były widowiskowe. Problemem do naprawy jest sprawa meczów wyjazdowych w których poddajemy się po pierwszej straconej bramce i czekamy na wyrok. Nad tym musimy popracować, bo wydaje mi się, że stać nas na to, żeby na wyjazdach zaprezentować się dużo lepiej – zakończył trener Unii Racibórz.
kozz