1500 zł w plecy z każdego hektara
Dzielnica Raciborza bawiła się z rolnikami przy remizie. W korowodzie po raz pierwszy pokazała się miejscowym nowa dyrektor szkoły katolickiej Irmgarda Bindacz, jechał też prezydent Mirosław Lenk.
Jeden z największych sudolskich gospodarzy Jan Płaczek przyznał, że udział w uroczystościach żniwnych (jeździ w nich zawsze konno) był ostatniego sierpnia alternatywą dla prac w polu. – Zwyciężyła tradycja – stwierdził. Jego zdaniem na żale jest już za późno, choć straty są znaczące. – Na każdym hektarze, nie z winy rolnika, zniszczenia po deszczach zabierają mu 1500 zł jakie dostałby w skupie w normalnych warunkach – oceniał. Kto sprzedał zboże przed ulewami dostawał zań ponad 600 zł, teraz tylko ok. 450 zł. - Ceny niskie na szczęście plon był w Sudole wysoki. Gdy się młóci 8 ton to jest znacznie lepiej gdy pogoda nie pozwoli zbożu urosnąć na więcej - podsumował raciborzanin. Wraca z rozrzewnieniem do 1998 roku gdy deszcze także nie rozpieszczały rolników ale w skupach dostawali za zboże kwoty, które dziś oscylowałyby wokół 1000 zł.
(m)