List do redakcji
List do redakcji
W nawiązaniu do artykułu „Koniec zamieszania wokół dyrektorki ZSG w Nędzy” (NR z dnia 8 kwietnia 2014 r.) z przykrością muszę stwierdzić, że sprawę przedstawiono subiektywnie, opierając się na relacji jednej ze stron. Mimo iż w artykule pojawiło się moje nazwisko, ba! nawet krótkie przypomnienie mojej pracy zawodowej z podaniem stanowisk, które zajmowałem, Szanowny Pan Redaktor nie zechciał mnie nawet poinformować o „badanej sprawie”. Mam także wątpliwości czy Pan redaktor widział uzasadnienia komisji dyscyplinarnych pierwszej i drugiej instancji, skoro mnie – jako osobie, która o nieprawidłowościach pozwoliła sobie napisać do Kuratorium Oświaty – odmówiono dostępu do wyników prac komisji. Uważam to za bardzo krzywdzące i dlatego podniosłem tę kwestię w kilku instytucjach państwowych w imię przyszłych rodziców, którzy zdecydują się walczyć o prawdę, popłyną pod prąd, a potem będą atakowani i szykanowani. O efektach zechcę powiadomić, ale dopiero wtedy, gdy będę miał coś na piśmie. Ja niepotwierdzonych informacji nie podaję, chociaż jestem już po rozmowach telefonicznych i otrzymałem pewne konkretne wskazówki.
Stwierdza Pan, że „W kwietniu 2013 roku komisja dyscyplinarna lekką ręką zdecydowała o karze nagany.” A skąd Pan wie? Był tam Pan? Zna Pan, jakie czynności i zadania wykonywała ta komisja? Ja mogę tylko powiedzieć, że ta komisja przynajmniej przesłuchała mnie, moją żonę i syna, natomiast „ta lepsza” – odwoławcza, już sobie tego trudu nie zadała.
Nieprawdziwe są także informacje na temat obrażeń syna. Podaje Pan: „uczeń miał stłuczenia okolicy oka”. Prawdziwe jest – tu podaję treść z wyroku Sądu Karnego: „Oskarżony (…) w dniu 26 listopada 2012 roku w Nędzy na terenie szkoły uderzając pięścią w głowę oraz tułów i zadając kopnięcia w okolice tułowia i nóg P.M. spowodował u niego powierzchowne obrażenia ciała w postaci stłuczeń klatki piersiowej i okolicy potylicznej, jak również skóry w okolicy obu łokci, kolana prawego raz łopatki prawej, co spowodowało naruszenie czynności narządów ciała na okres nieprzekraczający dni siedmiu”. Czyżby postępowanie policji a komisji dyscyplinarnej dotyczyły innych osób?
Kolejne dziwne uzasadnienie: „Całemu zajściu nie zapobiegłby również sprawny domofon przy szkolnych drzwiach ( …)”. To po co on tam jest? Od kiedy w uzasadnieniu można formułować przypuszczenia? To ja dodam: gdyby dyrektor zlecił naprawić domofon, to by do zdarzenia nie doszło.
Zgadzam się z Panem z kwestii „sprawy politycznej”. A polityczny charakter sprawie nadała pani wójt Anna Iskała, bo już niemal od początku do wszystkiego się mieszała, była niemal „wyrocznią”. Pytam: który z włodarzy gmin i miast wtyka nos w sprawy między rodzicem a dyrektorem szkoły? Gdyby skarga trafiła do organu prowadzącego – to proszę bardzo, ale my zwróciliśmy się do Kuratorium Oświaty a nie do wójta gminy.
A teraz dowód na mataczenie pani wójt Anny Iskały w tej sprawie. Czytamy: „Przez cały czas wytykano, że pomimo iż być może dyrektorka oczyści się z zarzutów, wójt Iskała powołała ją wbrew przepisom. Tak rzeczywiście było, czego nie kryje i czego świadoma była od początku sama wójt”. W Nowinach Raciborskich z dnia 7 stycznia 2014 r: „Wójt odniosła się również do zarzutów, że powołała dyrektora bezprawnie. – Wszystko odbyło się przy wiedzy i za zgodą wojewody i kuratora”. W Nowinach Raciborskich z dnia 22 października 2013 roku: „Wójt Anna Iskała w powyższej sprawie po dokładne informacje odsyła do osoby samego kuratora, wojewody, a nawet ministra. Uważa, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami”…
Gdyby Pan Redaktor potrzebował dodatkowych wyjaśnień, pozostaję do dyspozycji.
Franciszek Marcol