Neandertalczycy i ludzie epoki brązu w Pietrowicach
PIETROWICE WIELKIE. Na polach wokół Pietrowic trwają wykopaliska archeologiczne. Jest ekipa dra Mirosława Furmanka z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego, badającą tajemnicze kręgi sprzed kilku tysięcy lat. Kilkaset metrów dalej wykopaliska nadzoruje dr Andrzej Wiśniewski, z tej samej uczelni, który odnalazł ślady człowieka archaicznego, zwanego neandertalczykiem. Te znaleziska pochodzą sprzed około 50 tys. lat!
Rondel czy osada?
O rondlu – miejscu otoczonym fosą lub palisadą głośno zrobiło się w zeszłym roku po sensacyjnym odkryciu dra Furmanka. Naukowiec, studiując zdjęcia satelitarne – wypatrzył znaki na ziemi świadczące o tym, że pod powierzchnią gleby mieści się obiekt sprzed tysięcy lat. Później przeprowadził bezinwazyjne badania potwierdzające obecność rondla kilka metrów pod ziemią. – W tym roku, wspólnie ze studentami chcemy sprawdzić chronologię tego obiektu – wyjaśnia archeolog. Grupa naukowców pracuje w trzech miejscach chcąc dokopać się i zbadać właściwą materię rondla. Podczas wykopalisk natrafiono już na szydło zrobione z kości i element z brązu. – Musimy określić czy to rzeczywiście rondel, który pochodzi z epoki neolitu czy młodsza osada z epoki brązu – mówi Mirosław Furmanek. Dodaje, że tak czy inaczej to bardzo tajemniczy obiekt. W tym roku nie uda się odkryć więcej niż założono, nie pozwala na to czas i ograniczone środki. Archeolodzy chcą wrócić do pietrowickiego rondla w przyszłym roku.
Noże sprzed 50 tys. lat
Nieopodal rondla pracuje druga grupa naukowców. Dr Wiśniewski wyjaśnia, że jego grupa odnalazła tu wyroby z krzemienia, narzędzia neandertalczyków, tzw. noże. – Nie pełniły one takiej funkcji jak dzisiejsze noże. Są to krzemienie o ostrych krawędziach, używane m.in. jako elementy broni – tłumaczy. Pochodzenie tych znalezisk ostrożnie datuje się na 50 tys. lat. – Nie mamy jeszcze precyzyjnych informacji, ale porównując to co znaleźliśmy do podobnych odkryć trzeba przyjąć, że powstały w epoce ostatniego zlodowacenia. Znaleziska tego typu znikają wraz z zanikiem neandertalczyka, ok. 50 tys. lat temu – precyzuje. Odkryte elementy mogą być jednak o wiele starsze.
Archeolodzy podkreślają, że noże to bardzo wartościowe znalezisko, na które trafili przez przypadek. W latach 90-tych ubiegłego wieku w okolicy pracowali już śląscy archeolodzy, jednak bez tak spektakularnych efektów.
Dlaczego tutaj?
Oba znaleziska, pochodzące z okresów, które dzielą dziesiątki tysięcy lat leżą bardzo blisko siebie. Budowniczowie rondla lub osady nie mieli z pewnością pojęcia, że przed nimi zamieszkiwali tę okolicę ludzie archaiczni. Co ich łączyło lub przyciągnęło w te rejony? – Znajdujemy się u wylotu Bramy Morawskiej. Ludzie i kolonizatorzy przemieszczali się tędy od niepamiętnych czasów. Ukształtowanie terenu, elementy krajobrazu, brak barier topograficznych, sporo dolin, które lubią zwierzęta oraz dostęp do wody sprzyjały osadnictwu. Dlatego znajdujemy tu tak liczne bytowiska człowieka – wyjaśnia Andrzej Wiśniewski. Dodatkowo była to dobra baza do wędrówek na południe, gdzie przodkowie Homo sapiens kryli się przed zimą.
Tuż przy obu znaleziskach płynęła kiedyś rzeka Troja, która przypomniała o sobie podczas powodzi w 1997 r. Wtedy jej koryto na nowo wypełniła woda ukazując jego zapomniany kształt.
Rekonstrukcja albo plony
Co pewien czas do pracujących archeologów przyjeżdża wójt Pietrowic Andrzej Wawrzynek oraz sekretarz gminy Adam Wajda. Obaj nie kryją zadowolenia z odkryć na ich terenie. Podobnie jak rolnicy, którzy rozumieją wagę sprawy i udostępnili naukowcom swoje pola. – Ważne aby nasi mieszkańcy to docenili. Mamy tu piękne widoki a teraz dowiadujemy się o bogatej historii tych ziem. Tu kiedyś musiało być centrum – mówi z satysfakcją wójt. Gmina ze swojej strony wspiera naukowców m.in. organizując dla całej 40–osobowej grupy nocleg.
Prof. Jaromír Kovárník z czeskiego Uniwersytetu Hradec Králové to światowy znawca tematu rondli. Podczas wizyty w Pietrowicach namówił włodarzy gminy do odwiedzin czeskiego rondla, który został częściowo zrekonstruowany i stanowi dziś atrakcję turystyczną. Co będzie w Pietrowicach? – na razie nikt nie potrafi odpowiedzieć. Rekonstrukcja byłaby ogromną inwestycją, na którą trzeba będzie długo czekać.
Tymczasem archeolodzy po skończeniu swojej pracy muszą zakopać stanowiska badawcze i odtworzyć profil geodezyjny pola. Tereny wykopalisk zostaną oznaczone lecz w przyszłym roku znów obrosną plonami rolnymi.
Marcin Wojnarowski