Prokurator w raciborskiej aptece
Prokuratura Rejonowa w Raciborzu prowadzi postępowanie w sprawie raciborskiej apteki, której właściciel w ciągu niecałego roku miał wprowadzić do obrotu dwieście pięćdziesiąt tysięcy opakowań leków zawierających pseudoefedrynę. Substancja ta może służyć do produkcji narkotyków.Inspektorat farmaceutyczny przygląda się jeszcze jednej firmie w Raciborzu, która sprzedaje od trzystu do pięciuset opakowań preparatów z pseudofedryną miesięcznie.
Szok i zdumienie – tak reagują klienci apteki położonej przy raciborskim rynku. Na drzwiach apteki, w której od kilkudziesięciu lat zaopatrywali się w lekarstwa raciborzanie, już od sierpnia wisi informacja o jej zamknięciu. W środku zamiast aptekarzy w białych fartuchach pracują tylko policjanci. Ci, pod nadzorem prokuratury, sprawdzają kto kupował tak potężne ilości leków na przeziębienie oraz co się z nimi później działo. Sprawa jest tym poważniejsza, że właśnie z tych preparatów grupy przestępcze produkują silne narkotyki. Polska jest ostatnim krajem w Unii Europejskiej, w której nie ma ograniczeń dotyczących obrotu lekami z pseudoefedryną. Wykorzystują to przestępcy z innych krajów, traktując nasz kraj jako źródło półproduktów do produkcji narkotyków. – Takie substancje jak pseudoefedryna znajdowały i nadal się znajdują choćby w popularnym syropie Tussipect, który uczniowie szkół i studenci traktowali jako pobudzacz do nauki. Dziś sytuacja jest poważniejsza, dlatego zwracamy uwagę na miejsca gdzie schodzą ogromne ilości tych leków. Aptekarz z Raciborza to rekordzista w skali całego województwa. Trudno uwierzyć, że tyle tysięcy opakowań zeszło w sprzedaży detalicznej – mówi nam dr n. farm. Izabela Majewska, Śląski Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny w Katowicach.
Wyleczy prokurator
Wójewódzki Inspektorat Farmaceutyczny w Katowicach nadzoruje, co i w jakich ilościach kupują apteki. Uwagę inspektorów zwróciły między innymi transakcje zawierane pomiędzy niewielką apteką a hurtowniami farmaceutycznymi. W ciągu niecałego roku, raciborski aptekarz miał sprzedać ćwierć miliona opakowań leków! – Prowadzimy dwa śledztwa, na razie „w sprawie” nie przeciwko konkretnej osobie – mówi prokurator Franciszek Makulik, zastępca prokuratora rejonowego w Raciborzu. – Komenda Powiatowa Policji, która bada sprawę pod naszym nadzorem wszczęła 12 sierpnia śledztwo w sprawie sprzedaży w okresie od 1 stycznia 2010 do 30 czerwca 2010 produktów leczniczych zawierających w swoim składzie pseuoefedrynę. Chodzi o sprzedaż w ilościach wskazujących na hurtowe, mimo braku stosownego zezwolenia na prowadzenie hurtowni farmaceutycznej. Równolegle 22 sierpnia wszczęto śledztwo w sprawie sprzedaży w okresie od 28 lipca do 17 sierpnia 2011 roku obrotu produktami leczniczymi pomimo braku pozwolenia na prowadzenie apteki ogólnodostępnej – dodaje prokurator. W świetle przepisów, prowadzenie obrotu detalicznego przez osoby do tego nieuprawnione, narusza art. 127 ustawy Prawo farmaceutyczne i podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 2 lat. Aptekarz może stracić pozwolenie i prawo do wykonywania swojego zawodu.
Sprzedaż po godzinach
Apteka przy raciborskim Rynku została zamknięta. Choć tego typu lekarstwa są wydawane bez recepty, sprzedaż ich w takich ilościach jest niedopuszczalna. – Sprzedaż nawet killku opakowań leku, który może zaszkodzić pacjentowi to pogwałcenie etyki zawodowej. Aptekarz jest odpowiedzialny w jakiś sposób za zdrowie osób kupujących u niego leki – mówi dr Izabela Majewska. Inspektorat farmaceutyczny nie miał możliwości sprawdzenia czy leki są kupowane rzeczywiście przez detalicznych i zakatarzonych klientów. – Musielibyśmy chyba postawić inspektora przy drzwiach. To niewykonalne – mówi szefowa inspektoratu. Aptekę udało się zamknąć przez nieostrożność jego właściciela. Punkt od jakiegoś czasu miał problemy kadrowe i ograniczał godziny otwarcia, bo zgodnie z prawem apteka może działać tylko wtedy, gdy jest w niej kierownik. Godziny otwarcia są objęte nadzorem. Raciborski aptekarz popełnił błąd, bo kiedy apteka miała być zamknięta, w rzeczywistości księgowano sprzedaż. Kasa fiskalna działała i nabijała kolejne setki opakowań. To była jedyna furtka aby wstrzymać w końcu działalność apteki. – Czekamy na zmianę prawa. Nowe przepisy będą wprowadzać ograniczenie do 720 miligramów pseudoefedryny, czyli tyle ile zawiera jedno opakowanie. Tego typu preparaty to produkt, kupowany przez ludzi w pierwszej kolejności przy przeziębieniach. Gdyby wprowadzić jego wydawanie tylko na receptę, pacjenci spotkaliby się ze sporym utrudnieniem i każdorazowo musieliby odwiedzać lekarza – mówi doktor Majewska.
Ale numer!
Według danych inspektoratu farmaceutycznego, statystyczna apteka w województwie śląskim sprzedaje średnio 14 opakowań leków z pseudoefedryną miesięcznie. Zakładając tę średnią, raciborskiemu farmaceucie sprzedaż 250 tysięcy opakowań zajęłoby 1488 lat! – Takiego numeru to jeszcze nie było – przyznaje Stanisław Piechula, prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej w Katowicach. – Sprawa trafi z pewnością do rzecznika odpowiedzialności zawodowej a następnie do naszego sądu. Biorąc pod uwagę decyzje, jakie były podejmowane przez sąd przy ujawnieniu sprzedaży np. czterystu opakowań, trudno liczyć na zrozumienie przy 250 tysiącach opakowań – dodaje Piechula.
Jak się dowiedzieliśmy, to nie jedyna apteka w Raciborzu, która jest na celowniku Wojewódzkiego Inspektoratu Farmaceutycznego. – Jest jeszcze jedna, aktualnie działająca firma w Raciborzu, która sprzedaje od trzystu do pięciuset opakowań preparatów z pseudefedryną – mówi dr Majewska. Próbowaliśmy skontaktować się z właścicielem apteki przy raciborskim rynku. Nie chciał komentować sprawy odsyłając nas do swojego pełnomocnika mecenasa Stanisława Wójcika. Adwokat był jednak dla nas nieuchwytny. W kancelarii odmówiono nam również podania do niego numeru komórkowego oraz komentarza
Adrian Czarnota