Szlaban na prawdę
Kiedy media donoszą o skomplikowanej sytuacji na Białorusi, o tym jak trudna jest praca reportera w tym kraju rozmawiamy ze Aleną Aginską, dziennikarką Bielsatu, jedynej niezależnej stacji na Białorusi. Reporterka przyjechała do Raciborza trzy tygodnie temu. Nie chce pokazywać twarzy i ujawniać nazwiska.
– Jak działa słynna telewizja Bielsat?
– Robimy materiały na Białorusi i przesyłamy je przez internet do Polski. To u nas jedyny w pełni niezależny kanał. Można go oglądać tylko przez telewizję satelitarną i internet. Mamy bardzo ograniczone możliwości docierania do odbiorców, Polska nam bardzo pomaga.
– Jak rząd stara się zakłócać Waszą pracę?
– Ciągle nam przeszkadzają. Czasem zatrzymują na akcjach, czy zakrywają kamery. Zdarza się, że biją dziennikarzy. Poza tym mamy problemy z uzyskaniem jakichkolwiek informacji od sądów, policji. Dla urzędowych mediów wszystkie wiadomości są dostępne. Oni są jak telewizja radziecka. Nie wiem co pokazują, żeby natchnąć ludzi.
– Jakie informacje staracie się przemycić odbiorcom?
– Pokazujemy im to, czego nie zobaczą na innych kanałach. Protesty, kryzys ekonomiczny, problemy socjalne, informacje kulturalne. Ujawniamy kłamstwa. Ludzie powinni znać prawdę. Przecież nie wszystko jest na Białorusi w porządku. Czy system, w którym na porządku dziennym jest łamanie praw człowieka może bezkarnie istnieć?
– Czy byłaś kiedyś aresztowana?
– Raz zatrzymali mnie na 3 godziny. Filmowałam kandydata na prezydenta. Wtedy przyszli policjanci. Powiedzieli, że musimy jechać z nimi bo kamera, którą kręcimy materiał jest kradziona. Podobno ktoś z tłumu ją rozpoznał. Przecież to śmieszne. Na posterunku chcieli, żebym przyznała się, że pracujemy dla telewizji. Powiedziałam, że to nieprawda. – Jak to, przecież tylko filmowałam kolegę. Jestem bardzo miłą dziewczyną, a film kręciliśmy dla własnego użytku. Wtedy nas wypuścili. Trzeba pamiętać o tym, żeby się nie lękać.
– Największy według Ciebie błąd społeczeństwa?
– Niewiedza. Ludzie, żyją swoim życiem i nie interesuje ich życie polityczne. Łukaszenko ma duże poparcie. Dla niektórych jest królem. Czasem pytamy ludzi na ulicy co sądzą na jego temat. Część boi się mówić bo znają prawdę. Inni twierdzą, że prezydent jest super i będą na niego głosować. Więcej jak połowa Białorusinów wierzy w niego. Mówią, że te wszystkie protesty organizują głupi, durni ludzie. Część poprostu przyzwyczaiła się już do sytuacji w kraju. Chociaż teraz zaczynają zauważać, że stabilność ekonomiczna to balonik, zjawa. Dzięki Bogu, że coś widzą.
– Co jest najważniejsze w pracy dziennikarza Bielsatu?
– Do tego potrzebna jest odwaga. Czasem mam takie poczucie, że robię coś dobrego. Trzeba przekazywać ludziom informacje bo czego nie widzą to dla nich nie istnieje. Najgorsze jest to, że ja widzę to zło, ale nie wiem jak to zmienić, nie widzę wyjścia.
Rozmawiała
Małgorzata Prochal